Recenzja filmu

Krótki film o miłości (1988)
Krzysztof Kieślowski
Grażyna Szapołowska
Olaf Lubaszenko

To wszystko. Cała miłość

Istnieją w świecie kultury tematy, które roztrząsane są bez końca. Ujmowane z coraz to innych perspektyw, na coraz więcej sposobów. Od tysięcy lat ludzie prowadzą rozważania o człowieczeństwie,
Istnieją w świecie kultury tematy, które roztrząsane są bez końca. Ujmowane z coraz to innych perspektyw, na coraz więcej sposobów. Od tysięcy lat ludzie prowadzą rozważania o człowieczeństwie, wolności, przemijaniu, śmierci i miłości. I choć mogłoby się wydawać, że wszystko zostało już dawno powiedziane, zawsze znajdzie się miejsce dla artysty, który chciałby przedstawić swój punkt widzenia. Koło tego miejsca nie sposób przejść obojętnie, co "Krótkim filmem o miłości" pokazał Krzysztof Kieślowski.

Brak oczekiwanego katharsis stanowi bolesne zaskoczenie zarówno dla widza, jak i dla Tomka – granego przez Olafa Lubaszenkę – którego wizja idealnego uczucia obraca się w proch. Wychowany w domu dziecka chłopak, nie zna miłości w żadnej postaci. Zachłystuje się więc seksualnością w jej przedmiotowym i wulgarnym znaczeniu. Dla dorastającego młodzieńca postać Magdy – w którą wcieliła się wielokrotnie doceniana, także przez wzgląd na swe wdzięki, Grażyna Szapołowska – jest atrakcyjnym obiektem podglądactwa nie tylko z powodu urody lecz także stylu życia. Kobieta spotyka się z kilkoma mężczyznami równolegle, nie wierzy w istnienie bezwarunkowej, niepodszytej pożądaniem miłości, a sferę intymną traktuje przedmiotowo.

Spragniony bliskości Tomek buduje w swojej wyobraźni wyidealizowany wizerunek sąsiadki. Żyje po to, by móc obserwować jej codzienne, błahe czynności, znajduje spełnienie w samej perspektywie spotkania. Zatracony w chorobliwej fascynacji, swobodnie zsuwa się w przepaść obłędu, na którego krawędzi balansował przez cały rok. Któż nie boi się odrzucenia?

Za fasadą hardości i pobłażliwości, Magda skrywa próżność, którą mile podsyca zainteresowanie jakie okazuje jej Tomek. Korzystając z jego naiwności, traktuje go jak swoją zabawkę, ciekawy okaz w kolekcji adoratorów. Dziwi ją jednak, że chłopak stroni od cielesności oraz, że odchodząc pozostawia po sobie pustkę. Pustkę, której nie można zapełnić nową igraszką, która przypomina o sobie ciągłym pulsującym bólem. Człowiek nie zauważa, że mu na czymś zależy, dopóki tego nie straci. Truizm. Reżyser wykorzystał go, aby ukazać przemianę jaka zachodzi w psychice obojga bohaterów, którzy rozmijają się w swoich pragnieniach, ostatecznie wręcz zamieniając się rolami.

Interesujący wątek poboczny stanowi podglądactwo, ogólne zainteresowanie cudzą intymnością, jako cecha gatunku ludzkiego. W "Krótkim filmie o miłości" uosobione w postaci gospodyni Tomka, kobiety w wieku średnim, która nade wszystko boi się samotności. Egzystując w swoim mikroświecie telewizji i osiedlowych skandalików, pustkę własnego życia próbuje wypełnić pustką cudzego.

Kieślowski jak zwykle serwuje odbiorcy surowy, odarty z pozorów obraz człowieczeństwa. Pozostawia po sobie gorzko-łzawy posmak, niestety, bez szczypty odkrywczości. Mimo to niekonwencjonalne przedstawienie tematu zapewnia reżyserowi godne miejsce w gronie odwiecznych dyskutantów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones