Recenzja filmu

Nieustraszeni pogromcy wampirów (1967)
Roman Polański
Jack MacGowran
Roman Polański

Uśmiech zębiczny

"Nieustraszeni pogromcy wampirów" wyznacza jeden z najważniejszych momentów przełomowych w karierze Romana Polańskiego. Wraz z tym filmem ten uznany już na Wyspach Brytyjskich reżyser z kraju zza
"Nieustraszeni pogromcy wampirów" wyznacza jeden z najważniejszych momentów przełomowych w karierze Romana Polańskiego. Wraz z tym filmem ten uznany już na Wyspach Brytyjskich reżyser z kraju zza żelaznej kurtyny otrzymał jednoznaczną przepustkę do Hollywood, gdzie drzwi do największych wytwórni stały już dla niego otworem. Charakterystyczne, że tym razem sięgnął on po znacznie lżejszą stylistykę niż w przypadku swych wcześniejszych obrazów, decydując się na swobodny pastisz kina grozy. Żadnej zabawy w psychodramę, szokowania, jak choćby w przypadku głośnego "Wstrętu" - "Bal wampirów" (bo tak brzmiał pierwotnie tytuł obrazu) to kino rozrywkowe, które ma być przyjemne i łatwe w odbiorze. Jak czas pokazał - cel został osiągnięty w stu procentach. Już niebawem Polański triumfował wraz ze swym "Dzieckiem Rosemary".

Tytułowymi pogromcami wampirów są tutaj profesor Abronsius (Jack MacGowran), wyrzucony za swe niecodzienne zainteresowania z katedry na Uniwersytecie Królewieckim ekscentryk, oraz jego asystent Alfred (Polański we własnej osobie), osobnik niespecjalnie rozgarnięty i do tego bojaźliwy. Ten specyficzny duet w trakcie swych poszukiwań śladów obecności rodu krwiopijców trafia do pokrytej śniegiem Transylwanii. Zgodnie z przeczuwaniami profesora tutaj właśnie natrafią oni na istne siedlisko wampirzej braci, by w imieniu ludzkości stoczyć bitwę z siłami mroku...

Jeśli gdzieś istnieje dobry przykład ilustrujący w sposób literalny znaczenie określenia "horror komediowy", to bez wątpienia są nim właśnie "Nieustraszeni pogromcy wampirów". Z jednej strony jest to pozycja nieodparcie komiczna i praktycznie w całości podana z ogromnym przymrużeniem oka. Z drugiej - mamy tu do czynienia z zaskakująco intensywną atmosferą zagrożenia, którą potęgują posępne, skute mrozem krajobrazy i wyśmienita ścieżka dźwiękowa autorstwa Krzysztofa Komedy. Czasem wręcz nie wiadomo - śmiać się czy bać. A może raczej - lękać się jest tu jak najbardziej czego, tyle że klasyczny sztafaż gotyckiej opowieści grozy co rusz unieszkodliwiany jest przez potężną dawkę humoru. Mimo tego trudno nie poczuć ciarek na plecach w posępnym finale historii, który daleki jest od wszelkich spodziewań ze strony widza.

"Pogromcy" mieli dość wyboistą drogę na ekrany. Zawinił amerykański dystrybutor, który dokonał barbarzyńskich zmian w filmie, zmieniając w dużej mierze oryginalną koncepcję twórczą. Reszta świata obcowała z właściwą wersją i temu zapewne zawdzięczamy fakt, iż w opinii większości krytyków omawiany tytuł uznawany jest za jedno z najlepszych dokonań w karierze reżysera. Polański wraz ze swą wampiryczną groteską udowodnił bowiem, że doskonale odnajduje się przy żonglerce schematami i autoironicznych cytatach wewnątrzgatunkowych, z czego światowa publika niekoniecznie zdawała sobie wówczas sprawę. Dystans się opłacił, a skala sukcesu okazała się większa, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dla widzów "Nieustraszeni pogromcy wampirów" to wyśmienita parodia horroru, dla samego reżysera... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones