Wpływ Edwarda Hoppera na kino jest nieoceniony – inspirował Hitchcocka i Scorsesego, jego duchowymi spadkobiercami są m.in. Terrence Malick czy Sam Mendes, a wszelkie filmy o mrocznym rewersie
Ameryka jest na płótnach Edwarda Hoppera przestrzenią z pogranicza mitu i rzeczywistości – wielkomiejska samotność zaklęta została w ikonicznych obrazach, ale ma wymiar zwyczajny, przyziemny. Jego bohaterki mają różne twarze, lecz niemal wszystkie są inkarnacjami Josephine Nivinson – żony, muzy, sekretarki, rywalizującej o prestiż artystki. W toksycznym związku z Hopperem kobieta bywała ofiarą fizycznej i psychicznej opresji (a tak przynajmniej twierdziła w swoich pamiętnikach), zaś jej fotogeniczna apatia to w pracach malarza gest rebelii wobec wszelkich patriarchalnych układów. W świetnym filmie "Shirley – wizje rzeczywistości" ów gest rozpisano na ruchome obrazy. I jak nietrudno się domyślić, jest jeszcze mocniejszy.
"Dziewczyna" Hoppera dostaje od austriackiego reżysera Gustava Deutscha imię, wyraziste rysy i zawód (jest aktorką offowych teatrów). Twórca inscenizuje w chronologicznym porządku trzynaście prac artysty. Powracają odrapane ściany, klaustrofobiczne pokoiki, wyludnione ulice i oczywiście okna, za którymi czai się jeszcze większa pustka. Operator Jerzy Palacz (znany m.in. ze współpracy z Urlichem Seidlem przy "Modelkach") przypomina o tym, jaką rolę w malarstwie Hoppera odgrywało światło. Znów jest ono rodzajem mirażu, zwiastuje pozorne wyzwolenie, choć tak naprawdę podkreśla zmęczenie i alienację Shirley.
Bohaterka milczy, ale z offu płynie strumień świadomości. Czasem pretensjonalne, kiedy indziej przenikliwe komentarze nie pozostawiają złudzeń co do jej całkowitej samotności. To, co malarz musiał zostawić w sferze niedopowiedzeń, filmowiec wykłada na ławę: Shirley, ikona neurozy w popkulturze – niezdolna do ekspresji, wiecznie gotowa do ucieczki, w pół kroku między starym a nowym życiem (w którym, oczywiście, nie zazna ukojenia), mierząca wysoko, ale koniec końców czekająca, aż świat podbije się sam. Dziewczyna wciąż podróżuje – w głąb siebie, ale też przez czas i przestrzeń. Słyszymy jej myśli, widzimy też, jak Ameryka wybudza się ze swojego snu: najpierw przychodzi wielki kryzys gospodarczy, potem II wojna światowa, wreszcie – zimnowojenny klincz. Deutsch sięgnął nawet po fragmenty autentycznych audycji radiowych z epoki.
Wpływ Edwarda Hoppera na kino jest nieoceniony – inspirował Hitchcocka i Scorsesego, jego duchowymi spadkobiercami są m.in. Terrence Malick czy Sam Mendes, a wszelkie filmy o mrocznym rewersie amerykańskich przedmieść są jak powidoki jego prac. Co kino ma Hopperowi do zaoferowania w zamian? Deutsch zatrzymuje się gdzieś pomiędzy hołdem a twórczą parafrazą. Zszywając hopperowskie "skrawki życia", układa nową, epicką opowieść o Ameryce. To film paradoksów: skromny i zamaszysty zarazem, wyprowadzający ze zwyczajnych sytuacji uniwersalne refleksje, o przesłaniu nieco banalnym, ale potwierdzającym ponadczasowość prac Hoppera. Tak, niejedna kobieta wciąż może przejrzeć się w Shirley.
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu