Recenzja filmu

Klucz do koszmaru (2005)
Iain Softley
Kate Hudson
Gena Rowlands

Uniwersalny klucz

Filmy z pogranicza horroru i thrillera zawsze należały do moich ulubionych. Niestety, dawno nie powstał obraz, który spełniłby moje oczekiwania. "Klucz do koszmaru" według zapowiedzi miał to
Filmy z pogranicza horroru i thrillera zawsze należały do moich ulubionych. Niestety, dawno nie powstał obraz, który spełniłby moje oczekiwania. "Klucz do koszmaru" według zapowiedzi miał to zmienić, dlatego już od czasu swojej premiery był na mojej liście filmów do obejrzenia. Czas jednak mijał, a ja o "Kluczu..." prawie zapomniałem. Niedawno jednak nadarzyła się okazja, abym o filmie Iaina Softleya sobie przypomniał. Z okazji skorzystałem i jak się później okazało - była to dobra decyzja. Historia, którą opowiada film, na pierwszy rzut oka wydaje się mało interesująca i niezbyt oryginalna. Caroline, młoda pracowniczka hospicjum z New Jersey zatrudnia się jako opiekunka starszego, sparaliżowanego mężczyzny. Wprowadza się do posiadłości swojego pacjenta i jego żony - do starego dworu niedaleko Nowego Orleanu. Od kobiety Caroline otrzymuje uniwersalny klucz otwierający wszystkie pomieszczenia w domu. To właśnie nim otwiera ukryty pokój na strychu, którego - ponieważ widzi przyszłość - zapewne wolałaby nigdy nie zobaczyć. Ta z pozoru prosta i mało odkrywcza historia w rzeczywistości wciąga, momentami zaskakuje. Ehren Kruger stworzył naprawdę dobrą fabułę, która w szczególności spodoba się zapewne entuzjastom czarnej magii i ludowych wierzeń. Mi osobiście zabrakło jednak jednego, aczkolwiek bardzo ważnego elementu - strachu. Wydarzenia na ekranie przez większą część filmu (poza końcówką) wywołują raczej zainteresowanie niż uczucie strachu. Dla niektórych może to być duża wada, wręcz dyskredytująca "Klucz do koszmaru" jako film grozy. Mam tu jednak na myśli raczej osoby obeznane z tego typu filmami, ponieważ osoby o słabszych nerwach, oglądając "Skeleton Key" w nocy, zapewne trzęsłyby się ze strachu. To jednak nie sama fabuła, ale jej zakończenie jest największą zaletą filmu. W kilku innych produkcjach, po których spodziewałem się naprawdę dużo, zakończenie dodatkowo potęgowało tylko moje rozczarowanie ("Amityville", "Siła strachu"). Finał "Klucza..." zaskoczył mnie jednak, na szczęście pozytywnie. Nie można nie wspomnieć także o Kate Hudson, czyli odtwórczyni głównej roli. Aktorka, którą znałem jedynie z komedii romantycznych (pomijam "Plotkę", bo była to rola raczej epizodyczna), wyjątkowo dobrze wywiązała się ze swojego zadania. Podobnie zresztą jak pozostała część obsady, a w szczególności odtwórczyni roli Violet Devereaux - Gena Rowlands. Kolejnym pozytywem filmu jest klimat, świetnie budowany przez nastrojową muzykę, dodatkowo idealnie dopasowaną do wydarzeń na ekranie. Dzięki temu dzieło Softleya ogląda się naprawdę dobrze. Czy to jednak oznacza, że "Klucz do koszmaru" jest filmem wybitnym, pozbawionym wręcz wad? Niestety nie. Oprócz wspomnianego już zakończenia film jest bardzo schematyczny, nie trzyma w napięciu. Zdjęcia i montaż są na dobrym poziomie, ale to wszystko. Brakuje tego "czegoś". Po prostu dobre przedstawienie bardzo dobrej fabuły. Film reżysera "K-Pax" na pewno nie jest najlepszy w swoim gatunku, jednak zdecydowanie wyróżnia się na tle innych tego typu produkcji powstałych na przestrzeni kilku ostatnich lat. Dzięki dobremu scenariuszowi, przyzwoitej realizacji i dobrej grze aktorskiej otrzymujemy interesujący film z wciągającą historią. Z czystym sumieniem mogę polecić "Klucz do koszmaru" zarówno fanom gatunku, jak i pozostałym osobom mającym ochotę obejrzeć jakiś film. Na pewno nie będzie to stracone półtorej godziny.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gwiazdami kina na ogół stają się aktorzy, reżyserzy, ewentualnie autorzy ścieżki dźwiękowej czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones