Recenzja filmu

Posłańcy (2007)
Oxide Pang Chun
Danny Pang
Kristen Stewart
Dylan McDermott

Upiorna nuda

Do Ameryki tak, ale tylko z naszymi upiorami, czyli lekko azjatycki horror przeniesiony na jankeskie bezdroża. Szkoda, że upiornie nudny.
Mam cichą nadzieję, że fala azjatyckich horrorów kiedyś opadnie. Bo ile można oglądać filmy, których akcja ulokowana jest w pustoszejącym domu, gdzie zmarli przypuszczają atak na przypadkowe ofiary? Dość mam już obowiązkowo bladych maszkaronów pełzających po suficie jak tłuste pająki, wyskakujących z ciemnych kątów, które są równie przerażające, jak jazda po domu strachów w wesołym miasteczku. Niestety pochód azjatyckich twórców, po których łapę wyciągnęło Hollywood trwa. Szlaki dla reżyserów "Posłańców", czyli braci Danny?ego i Oxida Pangów przetarli choćby Hideo Nakata i Takashi Shimizu, którzy nakręcili w Ameryce już kilka "Kręgów" i "Klątw". Sami zaś Pangowie to autorzy słynnego horroru "The Eye", którego bohaterka po przeszczepie rogówki widzi kątem oka więcej, niżby sobie tego życzyła. Film początkowo miał etykietkę hongkońskiej odpowiedzi na japońską serię "Krąg", ale szybko wyszedł poza te ramy, bo co by nie mówić, to "The Eye" jest solidnym filmem grozy z umiejętnie zbudowanym i dozowanym napięciem. Hollywood postanowiło wziąć zarówno film (powstał amerykański remake z Jessica Albą) jak i jego reżyserów, którzy pojechali na ziemie dalekiej Północnej Dakoty i zsyłają tam grozę na przeciętną rodzinę. Są nią Solomonowie, uciekający przed bankructwem z Chicago. Ojciec rodziny, Roy zainwestował ostatnie pieniądze w ziemię i zamierza uprawiać słoneczniki. Wspiera go w tym żona, ale nie córka, nastoletnia Jess, dla której wyjazd na wieś to po prostu zesłanie. W drewnianym domu na odludziu miała miejsce ogromna tragedia, o czym wie tylko malutki Ben, najmłodszy z Solomonów. Ponieważ nie mówi, tylko pokazuje paluszkiem ciemne kąty i załamania pod sufitem, gdzie przemykają blade upiory. Powoli ich obecność staje się wyczuwalna dla pozostałych członków rodziny. Szkoda, że siedząc wygodnie w fotelu też można coś wyczuć: momenty, w których reżyserzy będą nas chcieli przestraszyć. Szkoda jeszcze bardziej, że fabuła najwyraźniej powstała tylko po to, by polepić sceny grozy. Bohaterowie są jednowymiarowi, w ich dialogach szeleści papier, a dramat skonfliktowanej rodziny wzbudza mniej emocji niż oglądanie ?Słoneczników" Van Gogha. Zjawy domagają się zemsty za krzywdę sprzed lat, ale przy okazji ich upiorna działalność scala rodzinę. "Posłańcy" są więc też dramatem psychologicznym. Solomonowie jadąc do Dakoty wracają do korzeni, bo Roy pochodzi właśnie stąd. Są odizolowani od świata, ale oddalają się też od siebie. Zbliżają się dopiero dzięki interwencji dusz zmarłych, tak jakby ofiary tragedii sprzed lat były symbolicznym cieniem w duszy Solomonów, który czai się gdzieś w zakątkach umysłu, a gdy się ujawnia, przeraża. Wewnętrzne upiory Solomonów to dawne winy rodziców wobec dzieci i odwrotnie. Dopiero szczera rozmowa na temat urazów z przeszłości pozwala je wybaczyć i o nich zapomnieć, tak jak pojawienie się duchów, które gdy wyszły z ukrycia i zabrały swojego zbrodniarza, mogą odejść w spokoju. Niestety ten dramat jest równie blady jak zjawy straszące bohaterów. Jedyne co tu pociesza, to to, że bracia Pang, inaczej niż choćby Takashi Shimizu twórca słynnego horroru "Klątwa" nie kręcą remake?ów własnych filmów. Bo dopiero to jest upiorne.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Guru azjatyckiego kina grozy, jakim niewątpliwie są bracia Pang, powinien gwarantować dobre i mocno... czytaj więcej
"Posłańcy" to horror zza wielkiej wody, którego inspiracją była na pewno kultura japońska. Nie jest to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones