Recenzja filmu

Źródło (2006)
Darren Aronofsky
Hugh Jackman
Rachel Weisz

Uwięzione w pstrokatym pudełeczku

Mało reżyserów potrafi tak skutecznie ożywić dyskusje na tematy estetyki filmowej jak pan Aronofsky. Już sam fakt, że "Źródło" u jednych wzbudza zachwyt, a u innych wręcz śmieszność, czyni tę
Mało reżyserów potrafi tak skutecznie ożywić dyskusje na tematy estetyki filmowej jak pan Aronofsky. Już sam fakt, że "Źródło" u jednych wzbudza zachwyt, a u innych wręcz śmieszność, czyni tę produkcję z pewnością tworem niezwykle ciekawym. Jeśli chodzi o moją opinię, którą postaram się tu rozwinąć, obraz ten sprawia dziwne wrażenie "bycia zbyt dobrym". Historia, a raczej historie poruszają problem odwiecznego poszukiwania źródła młodości przez człowieka lub raczej odwiecznego lęku i próby ucieczki przed śmiercią. Oczywiście, jednym z głównych zarzutów, jakie stawiają krytycy, jest banalność tematu. Zgodziłbym się, jeśli moją definicją dobrego filmu byłby film do bólu oryginalny i innowacyjny zarówno w treści jak i w formie, a to utopia. Wszystko zostało już w kinematografii omówione i trzeba się z tym pogodzić. Co więcej - sam sposób na ukazanie fabuły wcale do banalnych nie należy. Przez fabułę przewijają się trzy epizody: pierwszy opowiada o XVI-wiecznej wyprawie hiszpańskiego konkwistadora Tomasa Creo poszukującego biblijnego Drzewa Życia, drugi to historia współczesnego naukowca, który pragnie za wszelką cenę odnaleźć lekarstwo na raka dla swojej chorej żony, trzeci (najmniej przekonujący) opowiada o podróży XXVI-wiecznego astronauty. Cała fabuła podzielona jest wręcz z matematyczną precyzją, długość trwania scen i poszczególnych kadrów (świetne zdjęcia Matthew Libatique'a) bardzo dobrze przemyślana. Aronofsky kolejny raz prowadzi nas do ekspresyjnego, niezwykle wyraźnego punktu kulminacyjnego, będącego jednocześnie rozwiązaniem zagadek, otworzeniem nowych drzwi, podsunięciem nowych rozwiązań ale w pewnością nie wyjaśnieniem filmu. To sprawa nasza indywidualna. Co jest więc z tym filmem nie tak? Po pierwsze, ma się wrażenie, że reżyser chciał zrobić najgenialniejszą produkcję w historii kina. Jakich użył do tego środków? Poprowadził akcje na przestrzeni dziesięciu wieków (to mu się udało znakomicie), dysponując sporym budżetem zadbał o bogatą wizualną stroną filmu i tu... już się trochę pogubił. Prawdą jest, że "Źródło" ma niesamowicie plastyczne efekty specjalne, jednak są one, jakby nie patrzeć, kiczowate aż do bólu. Kolejną ambicją reżysera było potraktowanie swojego dzieła jako wielkiego wora, do którego wrzucił wszystkie znane nam religie i ideologie. Mamy tu mnóstwo odwołań do Buddyzmu, Chrześcijaństwa, New Age itd. Czy potrzebnie? "Źródła" będę jednak bronił, gdyż uważam, iż mimo kilku potknięć, jest to film bardzo udany. Ciekawy i dobrze zrealizowany pomysł, rewelacyjny montaż, zdjęcia i aktorstwo, treść, która potrafi poruszyć (przynajmniej mnie poruszyła). A wszystko to zamknięte w nieco zbyt ładnym i pstrokatym pudełeczku. Znajdźcie mi film bez wad.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Gdzie drzewo i źródło szumią we śnie, tam zbliża się śpiący do bezpiecznego życia, tam jest źródło... czytaj więcej
Przed "Źródłem" widziałem wszystkie filmy Aronofsky'ego, ten był ostatni w kolejce. Myślałem, że reżyser... czytaj więcej
Darren Aronofsky, twórca psychologicznego "Pi" oraz wbijającego w fotel "Requiem dla snu", postanowił... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones