Recenzja filmu

Plan doskonały (2006)
Spike Lee
Denzel Washington
Clive Owen

W doborowym towarzystwie

Wyobraźcie sobie, że macie przed sobą dobry scenariusz do filmu sensacyjnego, czyli takiego, w którym się strzelają i rzucają w siebie gazem łzawiącym. Dodajcie do tego, że film wyreżyseruje
Wyobraźcie sobie, że macie przed sobą dobry scenariusz do filmu sensacyjnego, czyli takiego, w którym się strzelają i rzucają w siebie gazem łzawiącym. Dodajcie do tego, że film wyreżyseruje Spike Lee. Jest dobrze, prawda? Ok, to jeszcze zagra w nim laureat Oscara Denzel Washington plus nominowany - Clive Owen. O, i jeszcze Jodie Foster. Jest bardzo dobrze. Tak właśnie powstał "Plan doskonały". Tyle tylko, że tytuł trochę nie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie (nie tylko dlatego, że tytuł wymyślił nasz rodzimy dystrybutor). Dalton Russel (Owen) zaplanował i zrealizował doskonały napad na bank - pewnego dnia wraz z trójką wspólników wszedł (nie, nie "wdarł się") do banku na Manhattanie przebrany na malarza, wyłączył monitoring i zamknął w środku zakładników. Do akcji wkroczyła policja i Keith Frazier (Washington), doświadczony negocjator, który ma odbić więźniów i zaprzepaścić plany złodziei. Wszystko komplikuje jednak Madeliene White (Foster), która w zamian za pewną przysługę da Frazierowi awans i załatwi jego problemy w pracy. Trzeba przyznać scenarzyście, że nieźle sobie to wszystko wykombinował. Bo tak: jest to bardzo dobre kino rozrywkowe, które trzyma w napięciu i jest też pewien precedens: to film sensacyjny, w którym nikt nie ginie! Trzeba mieć łeb, żeby nikogo w takim filmie nie uśmiercić - nawet zakładnika. Nie oznacza to jednak, że "Plan doskonały" nie ma błędów, ma się bowiem wrażenie, że Spike'owi Lee w pewnym momencie skończyły się pomysły - raz mamy sensację, raz thriller, a w pewnym momencie manifest polityczny. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie bałagan, jaki w pewnym momencie zapanował na ekranie. Pomimo błędów i rozlazłej fabuły, "Plan doskonały" został mistrzowsko zrealizowany - na szczególną uwagę zasługują kapitalne zdjęcia Matthew Libatique'a oraz montaż. Nie można było jednak spodziewać się czegoś innego, skoro za realizację zabrał się sam Spike Lee, który zaangażował też hollywoodzkie gwiazdy - Clive Owen jako przestępca sprawdza się znakomicie, to samo tyczy się Denzela Washingtona, który wcielił się w negocjatora. Obaj aktorzy stworzyli wyraziste role, chociaż w moim przekonaniu to Owen stworzył najlepszą kreację. Wiadomo kto, gdzie, co, kiedy i dlaczego. Pozostaje kwestia: jak? Tutaj, jak to mówią, leży sedno sprawy. Sam musisz się przekonać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zazwyczaj dowiaduję się o nowych produkcjach, oglądając zwiastuny przed seansem w kinie. Podobnie było w... czytaj więcej
Jeżeli lubicie kino sensacyjne i szukacie dobrego filmu z tego gatunku na długi jesienny wieczór, gdy... czytaj więcej
Spike Lee przyzwyczaił widzów do zupełnie innej tematyki. Dotąd tworzył dzieła bezkompromisowe. Nikt tak... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones