Recenzja filmu

Rh+ (2004)
Jarosław Żamojda
Katarzyna Bujakiewicz
Anna Przybylska

W oparach absurdu

Raz na jakiś czas wchodzą do kin filmy, których nie można traktować inaczej, jak swoistego rodzaju nieporozumienia. Bez ładu, składu, sensu, czy logiki zbierają na siebie gromy krytyków by szybko
Raz na jakiś czas wchodzą do kin filmy, których nie można traktować inaczej, jak swoistego rodzaju nieporozumienia. Bez ładu, składu, sensu, czy logiki zbierają na siebie gromy krytyków by szybko zejść z ekranu i pojawić się jako "insert" w jednym z kolorowych magazynów. Zapewne taki los spotka niebawem największą pomyłkę ubiegłego roku, czyli "Atrakcyjny pozna panią" Marka Rębacza i taką też przyszłość wieszczę najnowszej produkcji Jarosława Żamojdy zatytułowanej "Rh+". Film rozpoczyna się od sceny, w której jesteśmy świadkami jak pewna młoda Polka oferuje na sprzedaż swoją nerkę. Odbiorcą organu ma być mieszkający zagranicą generał o wyglądzie Indianina. Akcja przenosi się do Warszawy, gdzie spotykamy tę właśnie dziewczynę w jednym z warszawskich klubów w towarzystwie znajomych. Do imprezy dołącza przystojny taksówkarz Szymon, który na zakończenie wieczoru ma odwieźć jedną z dziewczyn do domu. Jakiś czas później chłopak budzi się obolały w szpitalu. Nie pamięta co się z nim działo, a od jednej z pielęgniarek dowiaduje się, że miał wypadek a jego współpasażerka jest w stanie krytycznym. Niebawem dziewczyna umiera. Okazuje się, że przez pomyłkę podczas transfuzji podano jej nieodpowiednią grupę krwi. Wkrótce pozostali uczestnicy feralnego wieczoru padają ofiarą dziwnych wypadków... Domyślam się, że "Rh+" planowany był jako trzymający w napięciu dreszczowiec. Główny bohater uciekając przed policją stawić musi czoła potężnej i wpływowej szajce zdającej się przewidywać wszystkie jego ruchy. Każda osoba mogąca przybliżyć go do prawdy ginie i nigdy nie mamy pewności kto jest przyjacielem, a kto zdrajcą. Ten scenariusz znamy już z setek, jeśli nie tysięcy udanych filmów sensacyjnych. Niestety, mimo wykorzystania sprawdzonych wzorców i chwytliwego tematu obrazu Żamojdy do udanych zaliczyć nie można. Zawodzi przede wszystkim pełen logicznych dziur, błędów oraz fatalnych dialogów scenariusz. Kwestie oraz poczynania bohaterów są często tak absurdalne, że wywołują jedynie chichot zgromadzonej w kinie publiczności. Zamiast planowanego napięcia mamy zatem złośliwe komentarze, uśmiechy niedowierzania i totalne rozprzężenie widzów. Nie może być jednak inaczej, kiedy w trakcie projekcji jesteśmy traktowani filozoficznymi wykładami w stylu "tyle po nas zostaje, co w ludzkiej pamięci" wygłaszanymi przez patologa, który zaledwie minutę wcześniej oznajmiał "czytam z ludzkich wnętrzności lepiej niż z książek". Nieco później, kiedy dochodzi do spotkania Szymona ze ścigającym go policjantem, akcja się zagęszcza. "Jesteś zawodowym pechowcem" rzuca w stronę policjanta Szymon dodając "stanie na krawężniku przerasta twoje możliwości". "Małecki masz przeje#$%" – odpowiada przytomnie stróż prawa i dorzuca "zajmę się tobą nawet po godzinach". Na to jednak Szymon ma gotową ripostę. Cedząc przez zęby "po godzinach zajmij się swoją żoną" ostatecznie pogrąża policjanta. Wołające o pomstę do nieba dialogi to poważny, ale nie najpoważniejszy problem filmu. To, co ostatecznie pogrąża obraz Żamojdy w moich oczach to fatalnie skonstruowana intryga kryminalna. Pomijając już takie kwiatki, jak zdjęcia Ani Przybylskiej budzącej się w pełnym makijażu, film roi się od zdarzeń, w których ze zdumieniem odkrywamy, że bohaterowie zdają się mieć zdolności paranormalne. Kiedy pod koniec filmu w domku gaśnie światło jeden ze złoczyńców mówi "wiem, co to jest" mimo, że nigdy wcześniej tam nie był i nie mógł wiedzieć, co jest częstą przyczyną tego rodzaju awarii. Nieco wcześniej jesteśmy świadkami jak Szymon i Marta przeszukują mieszkanie lekarze, którego podejrzewają o udział w spisku. "Niczego nie dotykaj" ostrzega chłopak dziewczynę, by za chwilę nalać sobie drinka i rozsiąść się wygodnie w kanapie właściciela apartamentu. Serdecznie ubawiła mnie również kręcona ukrytą kamerą scena rejestrująca rozmowę dziewczyny chcącej sprzedać nerkę z handlarzem. Kiedy dziewczyna odchodzi od stołu owa "ukryta" kamera robi płynny najazd na odbijającą się w lustrze twarz złoczyńcy. Całość sprawia wrażenie jakby "Rh+" nakręcił nie doświadczony filmowiec i weteran kamery, jakim bez wątpienia jest Żamojda, ale grupa kumpli, która miała za dużo pieniędzy i nie wiedziała co zrobić z wolnym czasem. Film jest za długi, pełen niepotrzebnych scen, których jedynym celem było chyba pokazanie Kasi Bujakiewicz i Ani Przybylskiej w bikini, a niejednokrotnie również bez sensu. Jak przystało na polską produkcją w "Rh+" nie zabrakło również "dyskretnie" podanej reklamy product placement. Chyba nawet ślepy widz zauważy, jakiej marki ubrania bohaterowie noszą, jakie piwo piją, jakich używają telefonów i sprzętu RTV. Oczywiście znam realia panujące w polskim przemyśle filmowym, ale nawet one nie pozwalają twórcom traktować widzów jak niepełnosprawnych umysłowo. Nieprzemyślany, nachalny product placement jest – w moim przekonaniu – przykładem takiego właśnie zachowania. Wyliczanie wad i błędów "Rh+" mógłbym ciągnąć jeszcze bardzo długo. Tylko po co? Autorzy obrazu, którzy trafili na tę stronę wiedzą już, że zrobili zły film, a Was – mam nadzieję – przekonałem, żebyście nie tracili nań swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Niewiarygodna historia opowiedziana w nieporadny sposób i niedobrze zagrana. Zamiast olbrzymich emocji kupa... śmiechu. PS. Marcin widział film na pokazie, który odbył się 4 stycznia. Obecny na projekcji producent zapewniał, że jest to ostateczna wersja obrazu, w której poprawiony zostanie jedynie dźwięk. Fatalne przyjęcie filmu sprawiło, że reżyser wprowadził kilka zmian do "Rh+", między innymi rezygnując z kilku bardziej banalnych dialogów. Miałam okazję widzieć tak zwaną "wersję ulepszoną" i muszę stwierdzić, że mimo wysiłku twórców, obraz nadal trudno zaliczyć do udanych. Dialogi poprawiono, ale pozostał brak jakiegokolwiek napięcia, brak autentyzmu i bardzo ładnie wyglądające papierowe postacie. Dominika
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones