Recenzja filmu

Po ślubie (2013)
Jan Hřebejk
Anna Geislerová
Stanislav Majer

W pułapce hipokryzji

Fabularny schemat filmu Hřebejka przywodzi skojarzenie z "Funny Games" i "Borgmanem". I  choć czeski reżyser stawia podobne diagnozy na temat społeczeństwa co Haneke i van Warmerdam, wygłasza je
Zdaje się, że Janowi Hřebejkowi skończyły się pokłady wyrozumiałości. Dotąd był najbardziej pobłażliwym z najlepszych europejskich reżyserów: nigdy nie rozliczał swych bohaterów, nie wystawiał im cenzurek, starał się rozumieć. Opowiadał o małych grzeszkach swoich postaci, jednocześnie odpuszczając im winy. Ale w "Po ślubie" (tak jak w dziewięć lat wcześniejszym "Na złamanie karku") nikogo już nie rozgrzesza. Opowiada o hipokryzji będącej fundamentem międzyludzkich relacji i o życiowej sielance skrywającej mroczne tajemnice. Nie usłyszymy tu komediowych tonów obecnych dotąd w większości obrazów Hřebejka. Bo "Po ślubie" bliżej jest do surowej "Uroczystości" Vinterberga czy też "Melancholii" von Triera aniżeli krzepiącego "Niedźwiadka" czy "Musimy sobie pomagać".



Kamera z góry obserwuje weselną karawanę samochodów. Za białym kabrioletem państwa młodych ciągnie się sznur aut. Są zaślubiny, stukanie kieliszkami i radosne melodie grane przez weselnych muzyków. Wszystko ulega zmianie, gdy do wiejskiego domku, w którym odbywa się weselna impreza, przybywa On (Jiří Černý). Obecność mężczyzny w czarnym garniturze i ciemnych okularach burzy sielską atmosferę uroczystości. Nikt go nie rozpoznaje, nikt nie wie, dlaczego znalazł się wśród weselnych gości ani co zrobić z jego niespodziewaną obecnością...

Nie wiedzą tego także widzowie, bo Hřebejk bardzo uważnie dozuje informacje, utrzymując publiczność w niepewności. Od pierwszych minut buduje w ten sposób atmosferę niepokoju. Za pastelowo-gładkimi obrazkami weselnej imprezy kryje się bowiem tajemnica. Nawet jeśli nie zostaje nazwana, na ekranie czuć jej obecność. Czerń i biel, światło i mrok – w napięciu między nimi Hřebejk buduje swój film. Weselna biel skontrapunktowana zostaje czernią stroju tajemniczego przybysza, podczas gdy na łące goście grają w piłkę lub niewinnie pluskają się w jeziorze, w ciemnej piwnicy dzieci brutalnie wymierzają sobie niesprawiedliwość...



Hřebejk po raz kolejny udowadnia, że jest wybitnym znawcą reżyserskiego rzemiosła, który bezbłędnie panuje nad rytmem i potrafi łączyć ze sobą zupełnie różne filmowe faktury. Mimo że "Po ślubie" zapowiada się na lekką rodzinną komedię, bardzo szybko przeradza się w pełnokrwisty psychologiczny dramat o tajemnicach z przeszłości i złu, które bezskutecznie domaga się zadośćuczynienia.

Fabularny schemat filmu Hřebejka przywodzi skojarzenie z "Funny Games" i "Borgmanem". I choć czeski reżyser stawia podobne diagnozy na temat społeczeństwa co Haneke i van Warmerdam, wygłasza je zupełnie innym głosem. W "Po ślubie" nie usłyszymy wieszczych tonów ani rewolucyjnych nawoływań. Hřebejk atakuje hipokryzję społeczeństwa, ale robi to bez złudzeń, że cokolwiek da się zmienić, że można przerwać zaklęty (bo bardzo wygodny) krąg kłamstw i pustych społecznych rytuałów. Być może właśnie przez to jego film okazuje się tak poruszający i smutny.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones