Recenzja wyd. DVD filmu

Kitaro (2007)
Katsuhide Motoki
Eiji Wentz
Mao Inoue

Walka o dobro w rytmie japońskiego disco.

Kitaro to oparty na komiksie Shigeru Mizukiego film fantasy, który pojawił się w polskich sklepach w listopadzie dzięki firmie Vision. Fabuła nie zaskoczy ani znawcy filmów fantasy, ani szarego
Kitaro to oparty na komiksie Shigeru Mizukiego film fantasy, który pojawił się w polskich sklepach w listopadzie dzięki firmie Vision. Fabuła nie zaskoczy ani znawcy filmów fantasy, ani szarego oglądacza, który trafi na film przypadkiem, może skuszony mroczną okładką. We współczesnej Japonii żyje Kitaro - z pozoru zwyczajny nastolatek, dziwacznie ubrany i ze śmieszną fryzurą. Pozory jednak mylą – okazuje się, że chłopak dysponuje nadzwyczajnymi mocami, a kraj Kwitnącej Wiśnie to nie tylko cywilizacja nowoczesnej technologii, ale także miejsce, w którym światy ludzi i yokai – demonów i duszków – się przenikają. Kitaro jest pół człowiekiem, pół yokai i zajmuje się utrzymywaniem równowagi między dwoma światami. Pomagają mu ojciec, który odrodził się jako gałka oczna i zażywa ciągłych kąpieli w ciepłej sake, i wielu przyjaciół z fantastycznego świata. Równowaga ulega zachwianiu, gdy jeden z yokai, podstępny złodziejaszek o wdzięcznym imieniu "Szczurek" przypadkiem odkrywa, gdzie ukryty jest magiczny, dający władzę nad światem kamień i postanawia go sobie przywłaszczyć, a następnie sprzedać właścicielowi lombardu. Szczurek wiecznie potrzebuje gotówki, toteż – przekupiony przez inwestora - wraz z pomocnikami, straszy mieszkańców pewnego bloku, chcąc ich zmusić do wyprowadzki. Na pomoc rusza Kitaro – po jego interwencji yokai wracają do swojego świata, a nasz bohater spotyka małego, zafascynowanego nim chłopca i jego uroczą siostrę. Ojciec rodzeństwa tego wieczoru podejmuje dramatyczną decyzję – sprzedaży pamiątki po zmarłej żonie, w celu zapewnienia bytu rodzinie. Trafia do lombardu, którego właścicielowi kilka minut wcześniej Szczurek sprzedał swoje znalezisko. Zdesperowany ojciec rodziny bierze kamień do ręki i ucieka. Następnego dnia, tuż przed aresztowanie za kradzież, przekazuje go synowi, przykazując, by nikomu nie mówił, gdzie ukrył kamień. Pech chce, że magicznym przedmiotem interesują się źli yokai, którzy zaczynają ścigać chłopca. Kitaro postanawia ocalić rodzeństwo oraz oddać kamień prawowitemu właścicielowi. I tu zaczyna się - pełna magicznych stworzeń, podróży do różnych światów, walk i rozpraw sądowych – przygoda. Opis filmu może zachęcać do seansu – wydaje się, że to kawał porządnego kina fantasy. Magiczne stwory? Są. Dzielny bohater? Jest. Walka dobra ze złem? Jak najbardziej. Ale pomysł to chyba jedyny plus Kitaro. Film mógłby być naprawdę ciekawy, a jest groteskowy, co też jest w pewnym stopniu pozytywne, gdyż przynajmniej zdrowo się momentami uśmiałam. Efekty specjalne są niestety dosyć mizerne. Główny bohater walczy ze złymi yokai za pomocą magicznych klapek i włosów. Tak, dobrze przeczytaliście – japońskie chodaczki dostają super przyspieszenia i na rozkaz Kitaro trafiają w demony, a włosy zmieniają się w duże igły, pozostawiając niezwyczajnego nastolatka na moment łysym. Prawda, że śmiesznie? Tyle, że twórcy chyba nie taki efekt chcieli osiągnąć. Kilka elementów było efektownych, należy do nich na przykład twarz (pyszczek?) atakującej Kocicy – przyjaciółki Kitaro, która wygląda, jakby miała ze sto pięćdziesiąt zębów, magiczny pociąg czy postać ojca – gadające oko jest naprawdę sympatyczne. Relacje między bohaterami również są niezbyt rozbudowane. Kitaro zachwyca się urodą wspomnianej wyżej uroczej Tenko, ale na przeszkodzie ich uczuciu stają różnice nie do pogodzenia – yokai nie może wiązać się z człowiekiem, gdyż ludzie żyją krótko. Kitaro szybko akceptuje takie rozumowanie i chwilę po rozstaniu szaleje na parkiecie w towarzystwie Kocicy. Zakochana Kocica zaś dość łatwo znosi fascynację naszego bohatera śliczną dziewczyną. Chyba najlepiej zaznaczone są w fabule więzi, które łączą ludzką rodzinę – dzieci, które gotowe są podjąć wszelkie ryzyko, byleby zobaczyć ojca po raz ostatni, a i tatuś-oko, którego zajmują głównie kąpiele gotów jest oddać za syna życie. Żaden z aktorów nie zagrał w tym filmie życiowej roli. Postaci nie są w zbyt wiarygodne – w pewnym momencie stwierdziłam, że każde z nich mogłoby zagrać Pinokia i to bez przygotowania. Polecam oglądanie filmu w oryginale – niektóre głosy zacierają odrobinę kiepskie wrażenie pozostawione przez aktorów. Znakomitym przykładem jest ojciec-oko, chociaż nie rozumiałam ani słowa z tego, co mówił, to emocje wyrażane głosem znakomicie współgrały z polskimi napisami. W każdym filmie zwracam uwagę przede wszystkim na zdjęcia i muzykę. W Kitaro ścieżka dźwiękowa jest typowa – radosne disco po japońsku, które momentami daje widzowi szansę na szeroki uśmiech (co chyba można uznać za plus?). Zdjęcia nie były złe, ale ani specjalnie mnie nie zachwyciły, ani nie wywołały emocji. Kitaro ogląda się bez irytacji, ale i bez większego zainteresowania. Wydanie DVD, oprócz filmu, zawiera: zwiastun kinowy, sylwetki aktorów i twórców, zwiastuny innych filmów DVD, więc dodatki nie są specjalnie zachęcające. Jeżeli chcecie obejrzeć ciekawy film fantasy, radzę raczej powtórny (bądź pierwszy) seans Gwiezdnego pyłu, Kitaro raczej nie spełni oczekiwań fana gatunku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones