Recenzja filmu

Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (1968)
Sergio Leone
Charles Bronson
Henry Fonda

Western absolutny w reżyserii Leone!

Sergio Leone, jeden z najwybitniejszych twórców westernów, gdy pod koniec lat sześćdziesiątych udał się do studia Paramount z pomysłem na kolejny obraz, otrzymał od szefów wytwórni zdecydowane
Sergio Leone, jeden z najwybitniejszych twórców westernów, gdy pod koniec lat sześćdziesiątych udał się do studia Paramount z pomysłem na kolejny obraz, otrzymał od szefów wytwórni zdecydowane ultimatum: nakręcenie jeszcze jednej opowieści o Dzikim Zachodzie. Włoski reżyser, kręcąc nowy projekt, chciał stworzyć tzw. western absolutny. Dziś, oglądając kapitalne "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" muszę przyznać, że ta trudna sztuka w pełni mu się udała! Choć jest to produkcja włoska, trzeba zaznaczyć, iż w filmie główne role odgrywają w większości amerykańscy aktorzy. Mimo że fabuła jest dosyć prosta, a narracja przebiega powoli, obraz ogląda się z niezachwianym zachwytem. Nie dziwi jedno z czołowych miejsc na liście najlepszych filmów wszech czasów. Obecnie dzieło jest uznawane za króla wszystkich westernów. "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" to arcydzieło dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Fabuła przedstawia się następująco: do miasteczka przybywa młoda kobieta - Jill, która pragnie ułożyć sobie życie z nową rodziną. Na miejscu okazuje się, że jej bliscy zostali zabici przez Franka i kolegów, działających na zlecenie bogatego właściciela kolei. W międzyczasie z więzienia ucieka okoliczny rewolwerowiec, Cheyenne, a do miasteczka przybywa tajemniczy strzelec, Harmonijka, który ma rachunki do wyrównania z Frankiem. To tylko krótki zarys akcji w filmie. Warto zauważyć, że w tym westernie nie ma ani jednej szlachetnej, dobrej postaci. Każdy z bohaterów skrywa w sobie jakąś tajemnicę, mroczną przeszłość. Jest to wzór antywesternu. Ogromnym plusem produkcji jest kapitalna obsada. Henry Fonda (Frank), Jason Robards (Cheyenne) i Charles Bronson (Harmonijka) w życiowych rolach! Co tu dużo opowiadać: film ten jest popisem artystycznym. Wszyscy artyści zagrali wspaniale, jednak najgłębiej w pamięć zapadają kreacje wymienionych powyżej gwiazd. Postać Franka jest bezwzględna, to zdecydowanie najczarniejszy charakter w obrazie. Cheyenne, mimo iż jest pospolitym przestępcą, ma swoje zasady, a Harmonijka to jedna wielka zagadka: nie wiadomo jak naprawdę się nazywa, skąd przybył i co tak naprawdę go sprowadza do miasteczka. Myślę, że wspaniałość i głębia każdego z bohaterów to właśnie zasługa obsady. Mnie osobiście bardzo zapadła w pamięć jeszcze postać właściciela kolei, Mortona. Mimo ogromnego bogactwa cierpi na nieuleczalną i śmiertelną chorobę. W miarę rozwoju akcji w obrazie traci kontrolę nad wszystkim, co go dotyczyło. Bandyta, działający na jego zlecenie, Frank, z czasem przestaje się go słuchać i upokarza bogacza. Niezwykle wzruszająca jest scena, w której niepełnosprawny Morton z ogromnym wysiłkiem próbuję się dostać do wody. Tak więc, w prezentowanym westernie mamy również postać tragiczną. "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" zachwyca stroną wizualną. Przepiękne naturalne krajobrazy, perfekcyjnie dopracowany dźwięk i efekty strzelanin czynią z westernu prawdziwe arcydzieło! Zwróćmy uwagę, że to właśnie ten obraz jest najlepszą pozycją w reżyserskim dorobku włoskiego mistrza, Sergio. W prezentowanym westernie mamy częste, bardzo charakterystyczne dla dzieł tego twórcy zbliżenia oczu bohaterów, rewelacyjny wręcz montaż i fantastyczne sceny walk. Western zawiera w sobie wybitne sceny. Każda z nich powoduje niezachwiany zachwyt. Mistrzostwo osiągnęła scena śmierci Bretta McBaina i jego rodziny na farmie. Ogólnie dziełu towarzyszy świetne napięcie. Podczas projekcji proponuję zwrócić szczególną uwagę na kapitalne dialogi. Cały film jest pełen mocnych, dziś już kultowych kwestii. Pozwolę sobie przytoczyć tylko mój ulubiony cytat: "- Interesujesz się modą, panie Harmonijko? - Niedawno widziałem trzy takie płaszcze... W każdym z nich był człowiek. Każdy dostał kulkę..". To właśnie te legendarne kwestie są jednym z współczynników geniuszu obrazu. Muzykę do "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" skomponował najwybitniejszy twórca muzyki filmowej, Ennio Morricone. Muszę przyznać, iż jest to najwspanialsza ścieżka dźwiękowa, jaką słyszałem. Każdy z motywów muzycznych zapada w pamięć. Mnie ogromnie podobała się muzyka w scenie, w której Jill ogląda zwłoki zmarłej rodziny. Prezentowany western jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe. Na stałe wpisał się w listę najwybitniejszych dzieł filmowych. Mało który film jest tak genialny jak ten. I kiedy obecnie bardzo często i powszechnie krytyka nazywa filmy arcydziełami, ja mogę powiedzieć tylko jedno: obejrzyjcie "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", a przekonacie się, co to jest prawdziwe arcydzieło!
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy Sergio Leone przyszedł prosić szefów studia Paramount o pieniądze na swój nowy projekt, usłyszał:... czytaj więcej
Sergio Leone to prawdziwy geniusz. Bardzo rzadko zdarza się, aby kontynuacja filmu była lepsza od... czytaj więcej
Do wyreżyserowania tego filmu Sergio Leone został nakłoniony przez wytwórnię Paramount. Amerykanie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones