Recenzja filmu

Saga "Zmierzch": Księżyc w nowiu (2009)
Chris Weitz
Robert Pattinson
Kristen Stewart

Who let the dogs out?

Do recenzji "New Moon" zabierałam się od tygodnia. Mniej więcej tyle samo, ile wcześniej do obejrzenia filmu, gdyż "Twilight" pozostawił po sobie wyjątkowy niesmak. Nie spodziewałam się po filmie
Do recenzji "New Moon" zabierałam się od tygodnia. Mniej więcej tyle samo, ile wcześniej do obejrzenia filmu, gdyż "Twilight" pozostawił po sobie wyjątkowy niesmak. Nie spodziewałam się po filmie zbyt wiele, prawdę mówiąc postanowiłam go obejrzeć jedynie z ciekawości i "obowiązku" - znam, widziałam. "Księżyc w nowiu" to kontynuacja przygód bohaterów z pierwszej części Sagi -"Zmierzchu". Zbliżają się osiemnaste urodziny Belli (Kristen Stewart). Dziewczyna, zamiast cieszyć się z uzyskanej pełnoletności dręczona jest przerażającymi wizjami upływającego czasu. Rodzina Cullenów postanawia zorganizować Isabelli przyjęcie urodzinowe, na którym dochodzi do wypadku. Po tym wydarzeniu Edward (Robert Pattinson) wraz z familią podejmują decyzję o wyjeździe z Forks. Bella nie może się z tym pogodzić i, mówiąc kolokwialnie, marnieje w oczach. Z depresji postanawia wyciągnąć ją jej wieloletni przyjaciel Jacob (Taylor Lautner). "Księżyc w nowiu" nie powala na kolana. Po zmianie reżysera z Catherine Hardwicke ("Zmierzch") na Chrisa Weitza miałam cichą nadzieję, że może tym razem będzie mniej melodramatycznie i nieco logiczniej. Były to jednak kolejne niespełnione nadzieje i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że fatalny scenariusz kolejnej części Sagi musi być winą wyjątkowo kiepskiego pierwowzoru. Po raz kolejny zadałam sobie także pytanie: do kogo ten film jest adresowany i ciężko mi znaleźć odpowiedź, żeby nie urazić żadnej grupy wiekowej.  "Księżyc", brzydko rzecz nazywając, totalnie nie trzyma się kupy. Nie czytałam książek (choć ostatnio znów podjęłam taką próbę, nie wytrzymałam przy drugim rozdziale), więc może wielu rzeczy nie będę w stanie do końca zrozumieć. Problem polega jednak na tym, że film jest dziełem osobnym i nawet będąc adaptacją, ekranizacją, czy też czymkolwiek innym, powinien bronić się w oczach ludzi, którzy nie mieli okazji zapoznać się z wersją pierwotną historii. Oglądając "Księżyc w nowiu", kilka razy miałam wrażenie, że coś ominęłam, nie zauważyłam i teraz nie wiem, co u diabła Bella robi na motocyklu z jakimś starym harleyowcem. Podejrzewam, że prawdziwym życiu skończyłoby się to wszystko nieco inaczej i dzieciak zostałby obśmiany, albo w ramach "spełniania życzeń" przewieziony wokół placyku z prędkością urągającą nawet trójkołowym rowerkom. Nie ma się jednak co czepiać realizmu wydarzeń w historii o obsypanych brokatem stworach. Wampiry powiadacie, nie "stwory"? Przepraszam bardzo, ale wampir nie może wychodzić na światło słoneczne, pije krew i nie skacze po drzewach jak król Julian z "Madagaskaru". Jest kilka takich atrybutów, bez których wampir nie jest wampirem, a w Sadze okradziono tą kultową postać ze wszystkiego. Kolejna sprawa, która nie daje mi spokoju, to wilkołaki. Motyw ich walki z wampirami pojawiał się w wielu produkcjach (między innymi w serii "Underworld"), nikt nigdy jednak nie pokusił się o sensowne wyjaśnienie nienawiści między tymi dwoma rasami. W "Księżycu" sprowadzono wszystko do dwóch prostych rzeczy: dawnego zakończonego paktem zatargu z indiańskiej legendy i oczywiście miłości do człowieka. Ród wilków potraktowano do bólu wręcz stereotypowo, umieszczając ich w ciemnej głuszy i czyniąc z nich miłośników natury. Nic nowego, jednak tutaj należą się pani Meyer ogromne podziękowania, że nie dała kolejny raz upustu swojej ułańskiej fantazji. Chłopcy wiodą w lasach La Push nieco pieskie życie, ale jest to jeden z nielicznych plusów "Księżyca w nowiu". Wątek wypadł zdecydowanie lepiej, niż całe "Krew jak czekolada", a przerośnięte husky skaczące przez krzaki to wina tylko i wyłącznie realizatorów od FX. Film jest nieco dłuższy niż "Zmierzch", więc nie można było uniknąć pojawienia się kolejnych bohaterów. Tym razem padło na rodzinę Vulturi. Włoską wampirzą rodzinę, całkowite przeciwieństwo Cullenów. Mnie osobiście niesamowicie przypominali klan Ventrue, ale nie posądzam Stephenie Meyer o znajomość "Wampira: Maskarady" czy innych systemów "Świata  Mroku". Co prawda mieliśmy kiedyś do czynienia ze świetnym serialem opartym na grze White Wolfa ("Więzy Krwi"), ale w tym wypadku nie jest to najlepszy materiał na porównanie postaci. Vulturi pojawiają się, straszą, zabijają kilka osób, a wszystko to bez sensu, ładu i składu. Cóż, może ich obecność była potrzebna, gdyż dobro nie istnieje bez zła? Nawet całkowicie bezsensowne i bez głębszych motywów? "Księżyc w nowiu" nie jest filmem dobrym. Minimalnie wyprzedza "Zmierzch", ale jedynie dlatego, że dzieje się w nim coś więcej poza wzdychaniem Belli do "słitaśnego i pięknego Edwarda". Po raz kolejny zawiodłam się na produkcji, która mimo wszystko miała ogromny potencjał. Jest obrazem przyjemnym wizualnie, a ścieżka dźwiękowa nie razi, jednak brakuje na niej hitów na miarę "Supermassive Black Hole" z części poprzedniej. Można obejrzeć, jednak osobom lubiącym dobrze skonstruowane historie i bohaterów, których zachowaniami kieruje coś konkretnego, zdecydowanie odradzam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie minął nawet rok, a już do kin wkroczyła kolejna część "Zmierzchu" pod tytułem "Księżyc w nowiu".... czytaj więcej
Ten film ma jeden zasadniczy problem. Wszystko, co w nim najważniejsze, zostało pokazane w zwiastunie.... czytaj więcej
W ogólnym zarysie film przedstawia kontynuację losów przeciętnej licealistki - Isabelli "Belli"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones