Recenzja filmu

I Love You Phillip Morris (2009)
John Requa
Glenn Ficarra
Jim Carrey
Ewan McGregor

Więzienne Love Story

Miłość. Niejedno ma imię. Ciężko ją zdefiniować. Nie zna granic. Wieczna jest. Namiętna. Nie zwraca uwagi na wiek, kolor skóry czy nawet płeć. W dość osobliwy sposób na własnej skórze przekonuje
Miłość. Niejedno ma imię. Ciężko ją zdefiniować. Nie zna granic. Wieczna jest. Namiętna. Nie zwraca uwagi na wiek, kolor skóry czy nawet płeć. W dość osobliwy sposób na własnej skórze przekonuje się o tym główny bohater komedii "I love you Phillip Morris".

Historia opowiedziana przez Johna Requa i Glena Ficarra, choć oparta na prawdziwych wydarzeniach, wydaje się nieprawdopodobna. Ale Hello - to jest Ameryka! Steve (Jim Carrey) jest przykładnym mężem, katolikiem, bardzo dobrym człowiekiem. Pewnego dnia ulega wypadkowi, pod wpływem którego przechodzi diametralną przemianę. Zaczyna oszukiwać, łamać prawo, a co najważniejsze dla fabuły, ujawnia skrywaną od lat orientację seksualną - zostaje gejem. W więzieniu poznaje nieśmiałego Phillipa (Ewan McGregor). Między bohaterami rodzi się uczucie, którego nie są w stanie powstrzymać nawet więzienne mury...

Czym jest ten film? Trochę komedią, trochę dramatem. Może satyrą bezwzględnie wyśmiewającą głupotę Ameryki. Przede wszystkim jest idealną komedią romantyczną dla pary zakochanych gejów. Znajdzie się tu sporo niewybrednego humoru, kilka mniej lub bardziej szokujących scen. Twórcy żartują nawet z takich rzeczy jak HIV. Znajdziecie w nim też odrobinę dramatu i romantyzmu - "homoromantyzmu".

Jeśli chodzi o aktorów, to gwiazdą filmu jest Jim Carrey. Jeden z najpopularniejszych komików Ameryki. Lata świetności ma już niestety dawno za sobą. W filmie, jak zwykle, stroi głupie, znane już wszystkim miny. Nie pokazuje nic nowego. Poza tym w roli geja jest bardzo niekonsekwentny. Raz jest zniewieściałą panienką, w kolejnej scenie natomiast męskim macho. Co innego jego partner - Ewan McGregor. Szkocki aktor stworzył postać delikatną i nieco zniewieściałą. Bardzo ryzykownie balansował na granicy przerysowania, jednak nigdy nie przekroczył tej magicznej linii i ostatecznie wszystko wyszło na plus.

Co można więcej napisać o tym filmie? Średnie aktorstwo, średnia historia. Średnio szokuje, średnio również bawi. Ogólnie to film jest... średni! Wiem, bardzo elokwentne podsumowanie, ale cóż - taki jest ten film. Na koniec ostrzeżenie:

Jeśli jesteś homofobem lub nie wiesz, że jesteś, albo jesteś chociaż troszeczkę - nigdy nie oglądaj tego filmu!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Miłość to przedziwna rzecz. Sprawia, że zachowujemy się jak wariaci i nic innego oprócz niej się dla nas... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones