Wiara czyni detektywa

Zwariowane sceny sąsiadują tutaj z tymi o bardzo poważnym charakterze. Reżyser podejmuje trudne tematy i kiedy robi się serio, to nie ma miejsca na bagatelizowanie czy ośmieszanie. I znów, to
Kino i telewizja lubią ludzi wiary włączających się w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. "Detektyw w sutannie" czy "Ojciec Mateusz" to tylko dwa najpopularniejsze przykłady. "Chodźmy pogrzeszyć" pokazuje, że detektywistyczne ciągoty są domeną nie tylko katolików. 

W meczecie dochodzi do zbrodni. Podczas modlitwy jeden z wiernych pada trupem po tym, jak trafiły go dwie kule wystrzelone z broni trzymanej przez ukrytego zamachowca. Selman Bulut, imam meczetu i świadek całego zajścia, zaczyna na własną rękę badać sprawę. Szybko okazuje się, że niewiele wie o tym, co dzieje się w jego kongregacji. Sytuacja przybiera jeszcze gorszy obrót, kiedy odkrywa on na swoim koncie całą masę pieniędzy, które miał jakoby tuż przed śmiercią przelać zabity. Sprawa robi się więc coraz bardziej osobista, a przecież córka dopiero później zostanie w nią wciągnięta...

"Chodźmy pogrzeszyć" to kino czysto rozrywkowe, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Sukces filmowi zapewnia doskonale pomyślana przez Onura Ünlü postać głównego bohatera. Nie jest on typowym przedstawiciele swojego zawodu. Choć to człowiek silnej wiary, nie ma w nim ani krzty fanatyzmu. Cechuje go za to spora doza dystansu i ironii - zarówno do świata, jak i ludzi. Choć jest myślicielem, molem książkowym i fanem szachów, kiedy trzeba potrafi być człowiekiem czynu. Selman Bulut to postać barwna, nietuzinkowa, grająca na oczekiwaniach widzów i wyznawanych przez nich stereotypach. To sprawia, że jego przygody ogląda się z prawdziwą przyjemnością. "Chodźmy pogrzeszyć" pełne jest z jajem napisanych dialogów. Reżyser bawi się humorem sytuacyjnym i nie stroni od absurdu.

Co jednak interesujące, dzieło Ünlü nie jest wyłącznie głupawą komedyjką. Zwariowane sceny sąsiadują tutaj z tymi o bardzo poważnym charakterze. Reżyser podejmuje trudne tematy i kiedy robi się serio, to nie ma miejsca na bagatelizowanie czy ośmieszanie. I znów, to właśnie odpowiednia konstrukcja bohatera sprawia, że poszczególne elementy filmu nie "gryzą się". To Selman jest spoiwem zapewniającym harmonijną koegzystencję głupoty i powagi, cynizmu i naiwności, radości i ludzkich dramatów.

Dla większości widzów w naszym kraju "Chodźmy pogrzeszyć" będzie też ciekawostką czysto kulturową. Osoby wychowane na ogólnikach mogą zostać zaskoczeni wizją świata prezentowaną w tym filmie. Z tego też powodu dzieło Onura Ünlü można uznać za pozytywny przykład kinowej propagandy: pokazuje Turcję w dobrym świetle, a jednocześnie widz nie ma wrażenia, że jest manipulowany czy pouczany.

Oczywiście "Chodźmy pogrzeszyć" w żadnym wypadku nie można uznać za dzieło warte zapamiętania. Jego wartością jest po prostu to, że pozwala widzom miło spędzić dwie godziny.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones