Recenzja filmu

Centralne biuro uwodzenia (2008)
George Gallo
Antonio Banderas
Meg Ryan

Wielkie gwiazdy do lamusa

Najnowszy film z udziałem Antonio Banderasa i Meg Ryan to komedia romantyczna trochę inna niż ostatnio nam serwowane brazylijskie opowiastki. Nie jest łzawa, moralistyczna ani nie zawiera
Najnowszy film z udziałem Antonio Banderasa i Meg Ryan to komedia romantyczna trochę inna niż ostatnio nam serwowane brazylijskie opowiastki. Nie jest łzawa, moralistyczna ani nie zawiera specjalnie tragicznych wątków. Jeśli mamy się śmiać, to się śmiejemy, i za to należy się uznanie George'owi Gallo. A z czego się śmiejemy? Głownie z Henry'ego Duranda (Colin Hanks), który po powrocie z jednej z tajnych misji FBI zastaje swoją matkę kompletnie odmienioną. Marty Durand (Meg Ryan) dorobiła się domu z basenem dzięki kilku udanym operacjom giełdowym, schudła kilkadziesiąt kilo i zyskała tłum adoratorów. Kilku nawet w wieku Henry'ego. Kiedy w końcu poznała człowieka (Antonio Banderas), którego jej syn gotów był zaakceptować, okazuje się, że to złodziej dzieł sztuki i Henry z ramienia FBI ma za zadanie śledzić każdy jego krok łącznie z łóżkowymi spotkaniami. Komizm sytuacyjny i dowcipy słowne nie pozostały tylko na papierze. George Gallo umiejętnie przeniósł je na ekran i otrzymał zamierzony efekt. Fajtłapowaty Henry, zazdrosny o adoratorów matki, wywołuje salwy śmiechu. Nie lepsza jest jego matka, która będąc po czterdziestce, zachowuje się jak osiemnastolatka. Równie komiczną postacią jest Enrico (Enrico Colantoni), szef włoskiej restauracji, który co noc wyznaje Marty miłość pod oknami jej domu, co doprowadza do szału Henry'ego. Synek widocznie wolał mamusię, gdy ważyła 200 kilogramów i gdy na skraju depresji, zajadała się czekoladkami. Antonio Banderas i Meg Ryan to aktorzy, którzy swoje największe role mają już za sobą. Widząc ich nazwiska, spodziewamy się po filmie dużo, przy czym obraz George'a Gallo nic by nie stracił, gdyby te role powierzono osobom mniej znanym. Jestem pewna, że wybroniłby się humorem. Znakomitą kreację stworzył natomiast Colin Hanks (Henry Durand), który wypadł tu o wiele lepiej niż w „Nieuchwytnym”. Również Enrico Colantoni w roli odrzuconego adoratora poradził sobie świetnie. Film ogląda się z przyjemnością, to jedna z tych łatwych i lekkich produkcji, które pozwalają się zrelaksować po ciężkim dniu. Warto obejrzeć ten film dla samego filmu, a nie dla dwóch głośnych nazwisk, które miał służyć reklamie. Szkoda tylko, że prawdziwych komedii powstaje ostatnio niewiele i albo są to parodie znanych produkcji, albo opowieści o łóżkowych perypetiach amerykańskich nastolatków. Dlatego polecam tę komediową perełkę.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dziewczynki, które zbyt późno odkrywają swoją seksualność i chłopcy, którzy zbyt długo ją dyskontują, to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones