Recenzja filmu

Dobry rok (2006)
Ridley Scott
Russell Crowe
Marion Cotillard

Wino jak miłość uderza do głów

Jeśli twoje życie przestaje ci się podobać, rzuć wszystko, stań przy sztalugach, chwyć za pióro i napisz powieść lub zacznij uprawiać ogródek. Gazety pełne są tego rodzaju porad i z zapamiętaniem
Jeśli twoje życie przestaje ci się podobać, rzuć wszystko, stań przy sztalugach, chwyć za pióro i napisz powieść lub zacznij uprawiać ogródek. Gazety pełne są tego rodzaju porad i z zapamiętaniem serwują je wypalonym pracoholikom. Niezły pomysł, ale jest jedno małe "ale", mianowicie do tych rad z łatwością mogą zastosować się bogaci. Bohater "Dobrego roku", robiący spektakularną karierę bankier wiedzie żywot podobny do żywota wielu zamożnych singli. Powodów do narzekań ma mało, a satysfakcję z ciężkiej pracy ogromną. Do czasu. Pewnego dnia bowiem otrzymuje wiadomość o śmierci swego wuja, u którego będąc dzieckiem spędzał wakacje. Stary Henry uczynił go jedynym spadkobiercą swojej posiadłości w Prowansji. Max staje się właścicielem wspaniałego domu i winnicy. Natychmiast zjawia się w posiadłości i robi wszystko, żeby jak najkorzystniej ją sprzedać. Ale życie lubi robić niespodzianki, a magiczne miejsce kusi swoim urokiem. Nie tylko miejsce zresztą, kusi również zniewalająco piękna właścicielka restauracji o wdzięcznej nazwie La Renaissance. Przesłanie "Dobrego roku", jak na komedię przystało, jest proste, a całość przewidywalna. Ot, lekka opowiastka o tym jak cudownie powrócić do raju od dawna przechowywanego w pamięci. Uwagę przykuwa raczej wizualna strona obrazu i sposób realizacji. Zdjęcia urokliwej posesji spowite romantyczną mgiełką, bujna roślinność pnąca się po ścianach, stolik w artystycznie zachwaszczonym ogrodzie, a na nim kieliszek, z którego niedawno jeszcze ktoś sączył markowy trunek. Reżyser w retrospekcjach serwuje nam wspomnienia z dzieciństwa, kiedy w inspirującej scenerii charyzmatyczny wuj (Albert Finney) dawał najlepsze rady na życie i zestawia je z morderczą codziennością Maxa, pełną cyfr i wyścigu po sukces. Te dwa światy, w których przyszło poruszać się bohaterowi filmu są tak silnie skontrastowane, że wybór, w którym pozostać jest właściwie oczywisty. Tylko szaleniec by się zastanawiał. Ridley Scott, twórca spektakularnych widowisk jak "Gladiator", "Królestwo niebieskie", "Helikopter w ogniu" tym razem próbuje zaczarować nas kameralną, pełną romantyzmu i humoru opowiastką zrealizowaną na podstawie powieści Petera Mayle'a. Nie ma wątpliwości, że w pełni mu się tu udaje. Urok krajobrazu Prowansji, a przede wszystkim urok Russela Crowe'a robią swoje. Trudno oczy oderwać od ekranu, choć wcale nie fabuła jest tu najbardziej wciągająca.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ridley Scott tym razem zaprasza nas do Prowansji, stolicy francuskich winiarni, słynących z dobrych... czytaj więcej
Cóż za niezwykle uzdolniony artysta potrafił stworzyć taką piękną, magiczną, scenerię, jaką oglądamy w... czytaj więcej
Cóż, może w XXI w. nie do pociągu, tylko do samolotu i nie byle jakiego, tylko lecącego do Paryża. I... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones