Recenzja filmu

Kto wrobił Królika Rogera (1988)
Robert Zemeckis
Bob Hoskins
Christopher Lloyd

Witajcie w naszej bajce

Od urodzenia fascynowałam się bajkami. Świat animacji towarzyszył mi w latach dzieciństwa, dojrzewania, studiów i po dziś dzień stanowi nieodłączny element mojego życia kinomaniaka. Wszelkiej
Od urodzenia fascynowałam się bajkami. Świat animacji towarzyszył mi w latach dzieciństwa, dojrzewania, studiów i po dziś dzień stanowi nieodłączny element mojego życia kinomaniaka. Wszelkiej maści kreskówki rodem z Cartoon Network, pełnometrażowe baśnie ze stajni Disneya czy zbzikowane Animki z Looney Tunes – oglądałam, oglądam i oglądać będę. Dlatego gdy dowiedziałam się, że któraś z polskich stacji emituje "Kto wrobił Królika Rogera" – nie mogłam sobie odmówić tej sentymentalnej podróży do lat dzieciństwa, kiedy to pierwszy raz widziałam ten film – i postanowiłam go obejrzeć jeszcze raz.

Fabuła filmu osadzona jest w latach 40., wydarzenia rozgrywają się na przedmieściach Hollywood, gdzie obok zwykłych aktorów, po sąsiedzku w Toon Town żyją sobie rysunkowe postacie. Prywatny detektyw  Eddie Valiant dostaje od szefa wytwórni filmowej, w której pracuje Roger, zlecenie śledzenia żony głównego bohatera –  pięknej Jessiki Rabbit. Istnieje bowiem podejrzenie, że ma ona romans z właścicielem miasteczka Animków, Marvinem Acme. Gdy okazuje się, że to prawda, Roger załamuje się. Wkrótce po tym Acme zostaje zamordowany, a głównym podejrzanym jest oczywiście królik, któremu grozi za to kara śmierci, poprzez wrzucenie do kadzi z tzw. sosem, jedyną substancją zdolną zabić Animka. Ostatnią deską ratunku dla wrobionego w tę zbrodnię bohatera jest właśnie Eddie Valiant, którego brat został zabity przez Animka. Roger prosi go o pomoc. Ich współpraca doprowadzi do odkrycia intrygi, której celem będzie zniszczenie Toon Town.

"Kto wrobił Królika Rogera" nie jest typową bajką dla dzieci. Celem wytwórni Touchstone, w której film powstał, było stworzenie animacji uniwersalnej, trochę dla dzieci, a trochę dla dorosłych. Pomysł połączenia dwóch światów, bajkowego i ludzi, to efekt wyobraźni dwóch wielkich osobistości Hollywood – Stevena Spielberga oraz Roberta Zemeckisa. Spielberg tak się zaangażował w produkcję filmu, że poruszył przysłowiowe "niebo i ziemię", aby zgromadzić na ekranie postaci rysunkowe z dwóch konkurujących ze sobą wytwórni: Warner Bros i Walt Disney Picture. Mamy więc możliwość oglądania na ekranie całej plejady rysunkowych gwiazd: Myszkę Miki, Kaczora Donalda, Psa Pluto, Goofiego, Królika Bugsa, Kaczora Duffy i innych. Reżyserii podjął się Zemeckis. Twórca trylogii "Powrót do przeszłości" czy oscarowego i kultowego już "Forresta Gumpa" od zawsze zafascynowany był tematyką fantasy - podróże w czasie (wspomniany już "Powrót do przeszłości"), wieczne marzenie o nieśmiertelności i zatrzymania czasu ("Ze śmiercią jej do twarzy") czy pragnienie nawiązania kontaktu z istotami pozaziemskimi ("Kontakt"). Nie inaczej jest w "Kto wrobił Królika Rogera" – filmem, w którym prawdziwi ludzie żyją  razem z postaciami rysunkowymi.

Scenariusz oparty został na powieści G.K. Wolfa o tym samym tytule, a jego autorami jest duet Jeffrey Price & Peter S. Seaman, odpowiedzialny między innymi za skrypt do "Bardzo Dzikiego Zachodu". Fabuła łączy w sobie wiele gatunków filmowych, zaczynając od charakterystycznego dla lat 40. kina noir, filmu gangsterskiego, komedii kryminalnej, a na akcji kończąc. Po treści filmu można się spodziewać wszystkiego. Mamy tu pościgi, walki, wybuchy, sceny humorystyczne z udziałem Rogera i spółki, rewelacyjne dialogi nasycone błyskotliwymi tekstami, które po dziś dzień są inspiracją dla innych twórców i znalazły zastosowanie w języku potocznym (cytaty:"Masz królika w spodniach, czy po prostu cieszysz się na mój widok", czy "mam dorosłe żądze, ale interes dziecka").

Wspomnieć oczywiście należy o obsadzie "Kto wrobił Królika Rogera". Musze powiedzieć, że całkiem nieźle wyszła aktorom współpraca z Animkami. Pochwalić należy Boba Hoskinsa, który stworzył postać detektywa-alkoholika (jego Eddie Valiant to połączenie Jake'a Gittesa z "Chinatown" i Dicka Tracy) oraz odtwarzającego rolę skorumpowanego sędziego Dooma - Christopher Lloyd, pamiętny wujek Fester ("Rodzina Addamsów") czy zbzikowany dr Emmet Brown z "Powrotu do przeszłości". Również Joanna Cassidy (Zhora z "Łowcy Androidów") jako dziewczyna Valianta wypada dość przyzwoicie na tle wspomnianych wyżej panów. Jednak to Królik Roger i spółka grają tu pierwsze skrzypce i to im należą się największe brawa. Zwłaszcza twórcom, którzy ich narysowali i tym, którzy tchnęli w nich życie. Richard Williams wykonał kawał dobrej roboty przy animacji Rogera i reszty. Postacie, które wykreował, mogą przenosić prawdziwe przedmioty, wyglądem przypominają ludzi, poruszają się jak oni, a nawet z nimi walczą. Wszystko to wygląda tak realnie, że różnica między nimi a postaciami rzeczywistymi wydaje się niewielka (to m.in. zasługa aktorów, którzy w sposób naturalny potrafili się dopasować do wymyślonego świata aminków). Podejrzewam, że widzowie płci męskiej poczuli się trochę nieswojo (podobnie jak Eddie Aliant) oglądając rudowłosą Jessicę Rabbit, słuchając jej niskiego, zmysłowego głosu, podziwiając kocie ruchy i ten charakterystyczny chód z poruszaniem się bioder. Widać, że Williams tworząc jej postać, wzorował się na dwóch seksbombach kina lat 40. – Ricie Hayworth (zwłaszcza na jej kreacji w "Gildzie") i Jane Russel.

Kluczową rolę w kreowaniu postaci rysunkowej odgrywa dubbing. Nie inaczej jest w "Kto wrobił Królika Rogera". Głos głównego bohatera należy do satyryka Charlesa Fleischera. Komik tak wczuł się w rolę, że na plan przychodził ubrany w kostium Rogera, miał nawet przypięte uszy. Fleischer użyczył także głosu innym postaciom w filmie - taksówce Benny oraz dwóm łasicom, Greasy i Psycho. Kathleen Turner ("Miłość, szmaragd i krokodyl") podłożyła swój zmysłowy, niski głos pod postać Jessicy, zaś psa Droopiego, dubbingował sam twórca bajkowego świata, Richard Williams.

Cały obraz powstał bez użycia komputerów, a wszystkie animowane postacie, zostały narysowane oraz pokolorowane ręcznie, a następnie klatka po klatce powołane do życia. Słowa uznania i wielkie brawa należą się specjalistom od efektów specjalnych, za to że potrafili tak zręcznie zgrać i połączyć świat ludzi ze światem kreskówek. Ich praca została nagrodzona Oscarem, BAFTA i najwyższym laurem w kinie fantasy – Saturnem, a Nagroda Specjalna trafiła w ręce Richarda Williama, za reżyserię animacji i stworzenie postaci animowanych. To dzięki jemu kreatywnemu umysłowi, wyobraźni i talentowi możemy śmiać się z gagów Królika Rogera, podziwiać jego różne metamorfozy (scena, w której pije whiskey i pod wpływem szoku poalkoholowym ulega licznym przemianom m.in. w rakietę i bombę, która wybucha, a na końcu wraca do postaci królika), oglądać taksówkę Benney'ego, która mówi i sama jeździ oraz zachwycać się urodą uwodzicielskiej Jessicy Rabbit. 


Pomysł połączenia dwóch płaszczyzn, bajkowej i rzeczywistej okazał się wielkim sukcesem, zarówno artystycznym jak i komercyjnym. Produkcja filmu trwała ponad dwa lata, ale opłaciła się. Film w 1989 zdobył 4 Oscary – za wymienione już wcześniej efekty specjalne i reżyserię animacji oraz za montaż i efekty dźwiękowe.
Dziś, mimo że technika poszła naprzód i powstało kilka produkcji tego typu z najbardziej chyba znanymi "Kosmicznym meczem" i "Looney Tunes znowu w akcji" - obraz R. Zemeckisa nadal robi wrażenie. W filmotece każdego kinomana - "Kto wrobił Królika Rogera" to pozycja obowiązkowa. Dla mnie i myślę, że nie tylko, film przywołujący wspomnienia z lat dzieciństwa, kiedy jako dzieciak, miałam marzenie aby znaleźć się wśród bohaterów moich ulubionych bajek i razem z nimi przeżywać te wszystkie niesamowite przygody. Polecam.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones