Recenzja filmu

Sąsiedzi (2014)
Nicholas Stoller
Seth Rogen
Zac Efron

Wojna pokoleń

W filmie Nicholasa Stollera zabrakło jedynie słynnego płotu, aby podnieść rangę nieuniknionego konfliktu między sąsiadami. Starcie dwóch różnych pokoleń owocuje krucjatą starszego do studenckiej
W filmie Nicholasa Stollera zabrakło jedynie słynnego płotu, aby podnieść rangę nieuniknionego konfliktu między sąsiadami. Starcie dwóch różnych pokoleń owocuje krucjatą starszego do studenckiej utopii - po utraconą młodość. Testosteron kipi i wylewa się z ekranu. Samce walczą o dominację na podwórku i obronę "honoru" . W grę wchodzi także, jak słusznie zauważył Pete (Dave Franco), lęk przed perspektywą starzenia się.


Mac (Seth Rogen) i Kelly Radner (Rose Byrne) zostali rodzicami. Prowadzą sielankowy, może się wydawać, nudny tryb życia. Kiedy tata pracuje, mama, z pomocą elektronicznej niani, zajmuje się córeczką w małym, przytulnym domku na przedmieściach. Rutynę przerywają nowi sąsiedzi - bractwo Delta Psi Beta, w którym rządy sprawuje prezes Teddy Sanders (Zac Efron). Zbudowane niewielkim kosztem przyjazne relacje szybko podupadają za sprawą głośnych imprez i feralnego telefonu. 

Trafniejszym niż komedia określeniem gatunku "Sąsiadów" zdecydowanie byłaby satyra. Aktualny obraz studentów bez wartości jest u Stollera wszechobecny. Dla prezesa, wiceprezesa oraz członków bractwa najważniejszym elementem egzystencji są wielkie imprezy, a celem numer jeden pomysł tak szalony i oryginalny (w całym swoim negatywnym znaczeniu), by pozwolił zawisnąć na ścianie sław bractwa Delta Psi Beta obok, chociażby, wynalazcy piw-ponga. Na pewnym etapie załamują się możliwości przeskoczenia poprzedników, ale Sandersowi honor nie pozwala umieścić w loży honorowej zdjęcia z podrzędnej potańcówki. Przecież Teddy to nie osoba, a idea. U twórcy "Idola z piekła rodem" wyższe aspiracje bohaterów budzą się dopiero z końcem studiów, kiedy jest już, być może, za późno.

"Satyra na pustych studentów" nie jest synonimem faworyzacji starszego pokolenia. Na młodym małżeństwie Stoller nie pozostawił suchej nitki. Złamany zostaje stereotyp dziecka jako gwarancji przekroczenia progu dojrzałości. Mac i Kelly są zmęczeni, nie mają dla siebie czasu, sypiają mało i źle. Instynkt rodzicielski kontrastuje z pragnieniem porzucenia odpowiedzialności. Widok studentów budzi chęć odzyskania utraconej młodości. Alkohol, narkotyki i seks zaprzątają umysł, który do porządku przywołuje jedynie płacz dziecka. Świeżo upieczeni rodzice ulegają chwilowej słabości, ale koniec końców przynosi to pozytywne rezultaty.



Andrew J. Cohen i Brendan O'Brien są epigonami. "Sąsiedzi" to sklejka utartych rozwiązań fabularnych. Nie po raz pierwszy podjęto w kinie temat konfliktu pokoleń. Na korzyść obrazu Stollera przemawiają zabawne nawiązania do popularnych filmów i celebrytów, próby wkupienia się Maca i Kelly w łaski bractwa czy intrygi godne Dannyego Oceana i Rustyego Ryana. Z drugiej strony uderza w nas tsunami niesmacznego humoru rodem z filmów Adama Sandlera.  Mimo wszystko ten, niekiedy, pełniący funkcję dydaktyczną film trafia ciętym żartem w sedno. Szykanuje bieżący obraz prymitywnego społeczeństwa i wymierza policzek popkulturalnym schematom.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Sąsiedzi" w reżyserii Nicholasa Stollera to ze względu na niezłe zwiastuny i obsadę jedna z najlepiej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones