Recenzja filmu

Zatrute pióro (2000)
Philip Kaufman
Geoffrey Rush
Kate Winslet

Wolność na dnie kałamarza

Człowiek naoglądał się w kinie sporo dekapitacji za pomocą gilotyny, jednak ta, która rozpoczyna film "Zatrute pióro", wbija się w pamięć. Bo strach w oczach skazanej, mroczny uśmiech kata i
Człowiek naoglądał się w kinie sporo dekapitacji za pomocą gilotyny, jednak ta, która rozpoczyna film "Zatrute pióro", wbija się w pamięć. Bo strach w oczach skazanej, mroczny uśmiech kata i rozwydrzony tłum widać prawie za każdym razem. Kropla krwi, która z ostrza pada na twarz skazanej, oraz fakt, że biedaczka na kilka sekund przed śmiercią może wpatrywać się tylko w kosz z odciętymi głowami, robią wrażenie. Tak jak robi wrażenie cały film. Wspomnianą egzekucję obserwował z daleka Markiz de Sade. Wiele lat później przebywa on w szpitalu dla obłąkanych w Cherenton prowadzonym przez księdza Coulmiera. Młody kapłan za pomocą "łagodnych" metod próbuje leczyć pacjentów - tak więc w wariatkowie działa chór oraz teatrzyk, hospitalizowani mają też do dyspozycji pracownię malarską. Od razu widać, że markiz nie pasuje do pozostałych pensjonariuszy. Inteligentny, błyskotliwy libertyn ma żądzę pisania... i odgórny zakaz publikowania. Dzięki młodej praczce Madeleine Le Clerc rękopisy de Sade'a są przemycane z zakładu i mogą być publikowane. "Powieści psychologiczne i opowiadania zawierające analizę przeżyć erotycznych" - jak określa twórczość de Sade'a encyklopedia PWN - cieszą się wielką popularnością. Wydawcy żądają kolejnych dzieł, Madeleine przemyca kolejne rękopisy, markiz z radością oddaje się pisaniu. Nie wszystkim książki typu "Niedole cnoty" przypadły do gustu. Wśród zdegustowanych znalazł się sam cesarz Napoleon, który wysłał do wariatkowo doktora Royer-Collarda z zadaniem "wyleczenia" słynnego pisarza. Przybysz stawia ultimatum księdzu Coulmierowi: albo de Sade przestanie tworzyć, albo zakład zostanie zamknięty. Choć akcja toczy się na początku XIX wieku, to na szczęście brak sztucznego i niepotrzebnego przepychu. Większość scen rozgrywa się na terenie zakładu dla obłąkanych. W skandalizującego markiza przekonująco wcielił się Geoffrey Rush (nominacje m.in. do Oscara, Złotego Globu). Dobra rola Kate Winslet (Madeleine).Do Joaquina Phoenixa (Coulmier) też nie ma się zastrzeżeń przez większą część filmu. Ocena powinna być jak najbardziej pozytywna, ale denerwująco wypada w ostatniej scenie. Długie włosy i złowieszczy uśmiech to za mało, aby uwierzyć w przemianę bohatera, choć poprzednie etapy metamorfozy zagrał świetnie. Michael Caine jako Royer-Collard, a zwłaszcza Amelia Warner jako jego młoda żona wydają się papierowi jak postacie ze słabszych utworów de Sade'a. W tym przypadku - choć zabrzmi to absurdalnie - jest to bardziej pochwała niż krytyka. Podoba się dbałość o szczegóły takie jak długość paznokci markiza (widoczne zwłaszcza w scenie, kiedy je kurczaka) czy wspomniane już zakrwawione ostrze gilotyny. Dobry scenariusz, niektóre sentencjonalne zdania wyraźnie wskazują na sceniczny rodowód. Zirytowało mnie zakończenie. Nie można oceniać go w kategoriach dobre-złe. Jednak myślę sobie przy tej okazji, jak piękne w kinie są niedopowiedzenia. I o tym, że Krzysztof Kieślowski nie wahał się usuwać ze swoich filmów nawet dobrych, świetnych scen, jeżeli uważał, że nie współgrają z pozostałymi. Philipowi Kaufmanowi zabrakło tej odwagi. Szkoda. Nie zmienia to faktu, że wyreżyserował świetny, wciągający film. O czym jest "Zatrute pióro"? Można uznać, że o tym, jak osoba Donatiena-Alphonse'a-Francoisa de Sade'a pospołu z jego twórczością wyzwala z ludzi ich prawdziwe pragnienia, bo ksiądz zaczyna sobie uświadamiać, że kocha Madelaine, a młoda żona lekarza pod wpływem lektury "Justyny" zaczyna wprowadzać treść książki w życie. Nie zawsze ma to dobre konsekwencje, bo w jednym z pacjentów (kacie z początkowej sceny) rozbudza mordercze instynkty. Będzie to też film o "dewiacji wtórnej", bo markiz - co najlepiej ujawnia się w rozmowach z księdzem - choć tkwią w nim pokłady dobra, staje się przywiązany do przypisanej mu "gęby". Musi być zły. "Nie jesteś Antychrystem. Jesteś tylko malkontentem, który pisze" - mówi ksiądz i tak jest w istocie. Jest to też film o uczuciu, jakie połączyło słynnego pacjenta z Madelaine, o uczuciu pięknym, jakże nie przystającym do twórczości markiza. Ale to są kwestie marginalne. Tak naprawdę w "Zatrutym piórze" chodzi o wolność pisania. De Sade zamknięty w zakładzie psychiatrycznym pozostaje wierny swoim ideałom i swojemu pisarstwu. Pisze, choć zabiera się mu papier, kałamarz i pióra. Pisze winem na pościeli. Pisze własną krwią na ubraniach. Pisze po ścianach papą zrobioną z własnych odchodów. Drastyczne, ale piękne umiłowanie wolności. Wolności, którą mógł odnaleźć tylko na dnie kałamarza.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
„Zatrute pióro” to film, który pokazuje ostatnie dni życia znakomitego francuskiego pisarza Donatiena... czytaj więcej
Film jest opowieścią o człowieku, który dzielił francuską społeczność przez ponad pół swojego życia.... czytaj więcej
Trudno znaleźć lepszy wabik na przyciągnięcie widza niż kontrowersja. O tym, że Markiz de Sade jest jej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones