Wspaniały początek podróży

Od razu przyznaję, że to moje pierwsze doświadczenie z muzyką filmową, nie sądzę więc, żebym ustrzegł się błędów dla znawców wręcz śmiesznych. Ale cóż, "Władca Pierścieni" jest fenomenem tak
Od razu przyznaję, że to moje pierwsze doświadczenie z muzyką filmową, nie sądzę więc, żebym ustrzegł się błędów dla znawców wręcz śmiesznych. Ale cóż, "Władca Pierścieni" jest fenomenem tak fascynującym, że chciałbym o nim pisać bez końca. Pamiętam, kiedy jako małe dziecko po raz pierwszy zetknąłem się z tekstem Tolkiena. Mimo iż powieść liczy trzy grube tomy, przeczytałem je jednym tchem. Jeszcze długie tygodnie nie mogłem zapomnieć o świecie wykreowanym przez Anglika, pamiętałem nawet każdą mapę i znaczne urywki tekstu. Ach, kiedyś człowiek był młody. Lata mijały i okazało się, że niejeden jestem fascynatem Tolkiena. Co więcej, pewien szerzej nieznany reżyser zdecydował się "Władcę Pierścieni" zekranizować. Film budził ogromne zainteresowanie od samego początku. Wiele kontrowersji wzbudzała sprawa obsady (szczególnie jak pamiętam Agenta Smitha), zgodności z książką, długości filmu i wiele innych. Spór toczy się również w kwestii oprawy muzycznej autorstwa Howarda Shore'a. Kompozytor ten, mimo posiadania w filmografii takich tytułów jak "Mucha" czy "Milczenie owiec", nie był przed "Władcą" szczególnie znany. Częściowo słusznie, ponieważ wiele jego wcześniejszych prac było zaledwie dobrych. Z drugiej strony kompozycje do takich filmów jak wspomniana "Mucha" czy "Ed Wood" są bardzo wysoko oceniane i przez widzów, i przez krytyków. Zatrudnienie mniej znanego kompozytora pokrywało się jednak z przekonaniami spiritus movens projektu, wspomnianego reżysera, Petera Jacksona. Chciał on w swoim filmie jak najmniej hollywoodzkich gwiazd, a zdjęcia kręcił w rodzinnej Nowej Zelandii (choć nie bez znaczenia był tu fakt, że jest ona od Stanów znacznie tańsza). Kanadyjczyk został więc postawiony przed perspektywą stworzenia prawdopodobnie najważniejszej ścieżki w swojej karierze. Obok lekkich, hobbickich utworów musiał stworzyć wielkie epickie motywy, a przy tym, jak każda osoba związana z projektem, musiał się liczyć z oczekiwaniami milionów fanów książki. I osobiście uważam, że Shore stworzył partyturę znakomitą. Przechodząc do konkretów, film otwiera sekwencja wprowadzania w historię Pierścienia przez Galadrielę (Cate Blanchett). I tu spory minus tej ścieżki. "The Prochecy" jest utworem znakomitym, ale daleko mu do bycia dobrym motywem przewodnim. Nic dziwnego, że oprawą większości reklam "Drużyny Pierścienia" było "May It Be" Enyi (swoją drogą kompozycja genialna, jakim cudem przegrała walkę o Oscara z zupełnie przeciętną piosenką z "Potworów i Spółki" do dziś pozostaje jedną z największych tajemnic Akademii). Nie znaczy to, żeby ten utwór nie był powiązany z resztą kompozycji, zawiera bowiem motyw i chóry, które jeszcze parokrotnie zostaną wykorzystane, zwłaszcza w bardziej podniosłych fragmentach (choćby w "The Shadow Of The Past"). Znakomicie wprowadza też do samego filmu i jest bardzo epicki. Temat przewodni jednak tematem przewodnim, wielki Herrmann podobno w całej karierze żadnego nie stworzył, prawdziwą ucztę mamy w następnych utworach ścieżki. Znajdujące się tu numery można zasadniczo podzielić na dwie grupy: wiążące się z siłami Śródziemia i z potęgą Mordoru (tych drugich jest więcej). Nie mam zamiaru opisywać wszystkich utworów z "Władcy", a tylko najlepsze, często z polskim tłumaczeniem tytułów, jako że większość została nazwana od rozdziałów z książki. Pierwszym więc utworem, który można by połączyć pośrednio lub bezpośrednio z Mordorem jest wspomniany "The Shadow Of The Past" ("Cień przeszłości") pojawiający się w momencie odkrywania tajemnicy Jedynego. Zaczyna się on niewinnie sekcją smyczkową, by przez narastanie napięcia przejść do piorunujących chórów. "The Treason Of Isengard" ilustruje z kolej motyw w książce tylko wspomniany - starcie Gandalfa z Sarumanem. Ten utwór brzmi nawet lepiej poza filmem niż w nim. Najważniejszą jego częścią jest potężny chór. Początkowo śpiewa on powyższej tonacji, potem przechodząc na niższą. Ostateczne przejście jest mocno zaznaczone, a zupełną dominację ugruntowuje krótka, cichnąca końcówka a'capella. Ponure, męskie głosy recytują przy tym tekst powoli, w filmie znakomicie pokrywając się z naturalną barwą Christophera Lee. Natomiast wypowiadany w przeklętej Czarnej Mowie tekst to nic innego jak "The Ring Poem"."A Black Rider" czy "Flight To The Ford" to również utwory oparte na chórach, podobnych zresztą. Na zdecydowanie większą uwagę zasługują "Knife In The Dark" ("Ostrze w ciemnościach") i "Amon Hen". Obydwa te utwory wykorzystują motyw uruk-hai, jeden z najlepszych w filmie. "Knife In The Dark", cóż, Shore, to jest genialne. Fragment ten zaczyna się wspomnianym tematem, mocno wybijanym przez kotły i talerze, idealnie kojarzącymi się z bezmyślną, gwałtowną industrializacją. Po chwili jednak ten temat cichnie, a pojawia się drugi, z początku niewinny, ale potem coraz silniejszy temat nadziei. Nie będę udawał, nie wiem jak Shore to osiągnął, ale brzmi rewelacyjnie. "Amon Hen" w porównaniu z poprzednią kompozycją wypada ciut gorzej. "Fabularnie" powtarza schemat "The Treason Of Isengard" z tym, że zamiast chórów mamy tematy drużyny i uruków, w pewnym momencie nawet się nakładające. Koniec też jest taki sam jak w tamtym utworze, łącznie z samym tematem uruk-hai bez podkładu. Zwłaszcza ta ponura końcówka dobrze oddaje sukces sił Sarumana. Jeśli chodzi o utwory poświęcone Śródziemiu, zdecydowanie najważniejszym jest występujący jako element "Concerning Hobbits" temat przypisany Frodowi. Najwyraźniej słychać go w "The Breaking Of The Fellowship". Tak, tak, to ta piękna melodia na flecie. Na tym też temacie opiera się "May It Be" i dziwi, że Shore nie był też współnominowany do Oscara za piosenkę. W kompozycji tej wzrusza jej prostota i smutek. Jest to jeden z najlepszych nostalgicznych utworów jakie w życiu słyszałem, który pozostał we mnie jeszcze długo po obejrzeniu filmu. Temat ten uchodzi też za motyw przewodni trylogii. Zupełnie słusznie, najbardziej rozpoznawany chyba jednak zawsze już będzie w piosence Enyi. Przechodząc do innych kompozycji, mamy dwa lekkie utwory. Wspomniany "Concerning Hobbits" i "Many Meetings" ("Wiele spotkań"). Pierwszy emanuje lekkością i oddaje wesołą choć zadziorną naturę hobbitów dzięki energicznym smyczkom i wesołemu fletowi. Drugi wprowadza natomiast prawdziwą magię Rivendell, głównie dzięki bardzo łagodnemu chórowi. Podobnie wyglądać będzie sytuacja w "Lothlorien", gdzie piękne chóry nie tylko podkreślają specyficzną naturę elfów, ale również opiewają pamięć Gandalfa. "The Council Of Elrond" jest ważny z tego powodu, że jako pierwszy wprowadza temat drużyny, najpierw w formie underscore'u, a za chwilę już jako huczny motyw. Rozwinięty jest on w następnym utworze, "The Ring Goes South" ("Pierścień rusza na południe"), gdzie występuje jako fanfara, po której następuje piękny motyw wyruszania na wyprawę. Wybitnym dokonaniem Shore'a jest również "The Great River" ("Wielka Rzeka"). Chodzi oczywiście o Anduinę, a utwór najwyraźniej podkreśla nie samą rzekę, a mijane w trakcie podróży wielkie posągi dawnych królów Gondoru. I nawet bez filmu ten utwór emanuje powagą i dostojeństwem. Podsumowując, "Drużyna Pierścienia" to kompozycja wyjątkowa. Shore'owi znakomicie udało się połączyć tematy pełne powagi z utworami lżejszymi. Być może te drugie są nawet lepsze. Czy jest to kompozycja bez wad? Nie. Ale jest też genialna. Jest również przełomem w tworzeniu partytur do filmów fantasy, które rzadko dostają poważną oprawę muzyczną. Nawet muzyce do "Conana Barbarzyńcy" brakuje epickich tematów. W filmie Miliusa takie tematy odnosiły się przede wszystkim do tajemnicy stali, tutaj natomiast do historii i bohaterów.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ekranizacja twórczości Tolkiena była największym wyzwaniem w karierze Petera Jacksona. Facet znany... czytaj więcej
Gdy nieuchronnie zbliżał się dzień premiery "Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia", fani twórczości... czytaj więcej
Fani kultowej powieści brytyjskiego pisarza długo czekali na przeniesienie jej na ekrany. Do 2001 roku,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones