Recenzja filmu

Wszystko, co kocham (2009)
Jacek Borcuch
Mateusz Kościukiewicz
Olga Frycz

Wszystko, czego zabrakło

"Wszystko, co kocham" to film bez zakończenia, bez puenty i bez rozwiązania. Obraz, który miał iść i przeć do przodu w rytmie punkrocka, upstrzony jest tylko trzema utworami WC (Wyidealizowanej
"Wszystko, co kocham" to film bez zakończenia, bez puenty i bez rozwiązania. Obraz, który miał iść i przeć do przodu w rytmie punkrocka, upstrzony jest tylko trzema utworami WC (Wyidealizowanej Ciemności) i kiepskim wokalem Kościukiewicza. Jest to jednakże film ładny, zgrabnie nakręcony i opowiedziany bez przepychu. Idealnie odwzorowany klimat potu i niewinności, buntowniczej natury i wolności-młodości. Ostry, ale pełen zrozumienia wojskowy Chyra (naturalny i męski, jak zwykle świetnie zagrał), spokojna matka (Radwan-Gancarczyk), niepokorny przyjaciel Kazik (Gierszał) i Janek (Kościukiewicz), wplątany w magię miłości, muzyki i dorastania. Wątek z Sokołowską (brawurowa Herman) przypomniał mi słodycz "Absolwenta", mieszając niepewność z pożądaniem. Bezpruderyjna scena seksu oralnego oddaje brutalność rzeczywistości. Widać reżyser nie uciekał od realiów, nie kolorował i nie przesadzał z romantyzmem. Punkt za to. Gra aktorska to mozaika technik i poziomów. Weteran Chyra, wytrawna Herman, początkujący (ale jak dobrze!) Kościukiewicz i Gierszał, który jako Kazik utkwił w mojej pamięci w pewien specyficzny sposób (zwłaszcza wątek z jego terroryzującym ojcem, którego na koniec przepełnia duma). Frycz zawiodła mnie zdecydowanie, bo jej Basia była plastikowa, płaska i wręcz odrażająco nienaturalna. Historia którą Borcuch zdecydował się opowiedzieć była ładnie zgrana, ale momentami aż przesadna. Scena seksu na plaży wydała mi się zbyt.. ordynarna, a wiek odbiorcy podskoczył do 18 (choć w kinach film oznaczony jest 15+). Reżyser zapomniał też jakby o zakończeniu, bo napisy końcowe zdawały się przerywać moment w którym akcja wreszcie powinna się była rozkręcić. Parę poszczególnych wątków zasługuje na uwagę - romans, czy też jednorazowy wyskok Janka z Sokołowską i poprzedzające go podchody chłopaków; Kazik i jego ojciec, choć nie pokazany na ekranie; czy zespół i zgranie chłopaków (Staszek, brat Janka, był jakby pominiętym bohaterem, co trochę mi się nie podobało). Wzruszający i trochę zbyt podniosły wątek babci Janka dał jednak Chyrze moment na piękną scenę - stojący w śniegu ze łzami w oczach, był jakby skrystalizowaną męskością. Panna Basia jak na mnie mogłaby się w filmie nie pojawić. Koncert w szkole (przywołał skojarzenie ze "Skazanego na bluesa") był pięknym przejawem buntu, a jego konsekwencje miały zamknąć w pewien sposób film. Zabrakło mi zdecydowanie obiecanego punkrocka i smaku oranżady, chociaż jedna z końcowych scen (Janek w furii rozbijający auto zazdrośnika Sokołowskiego) dodała całości smaczku.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Historie o kontrkulturze i wszelkiej maści kontestatorach są w polskim kinie rzadkością. Coraz rzadziej... czytaj więcej
Każdy, kto choć odrobinę zna się na muzyce punk, kto choć liznął twórczości zespołów takich jak The Clash... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones