Recenzja wyd. DVD filmu

Diabeł ubiera się u Prady (2006)
David Frankel
Meryl Streep
Anne Hathaway

Wszystko jest produktem

Twórcy większości filmów nie mają wygórowanych ambicji. Nie chcą robić sztuki, lecz pewien produkt, który przyniesie im zarobek, a widzom rozrywkę. Nie ma w tym nic złego, o ile ów produkt jest
Twórcy większości filmów nie mają wygórowanych ambicji. Nie chcą robić sztuki, lecz pewien produkt, który przyniesie im zarobek, a widzom rozrywkę. Nie ma w tym nic złego, o ile ów produkt jest podany z jakąś klasą i szacunkiem dla odbiorcy. Wypada doceniać dobrych rzemieślników, a nie tylko artystów.

"Diabeł ubiera się u Prady" to niezłe rzemiosło w każdym aspekcie. Wiarygodne aktorstwo, sprawny scenariusz, ładne ubrania. Wszystko skrojone pod masowy gust, ale przecież umiejętnie. Główna bohaterka, Andy, wymyślona jest dokładnie tak, żeby od razu budzić sympatię. Normalna dziewczyna szuka pracy w dużym piśmie o modzie, o co nie jest łatwo, a kiedy już ją dostaje, traktuje się ją protekcjonalnie, wręcz chamsko. Nietrudno się identyfikować z taką postacią, skoro wielu ludzi ma podobne doświadczenia albo chciałoby zatrudnić się w tak prestiżowym miejscu. Podstawowe założenie scenariusza jest więc spełnione. Co prawda cierpi na tym charakterystyka postaci - Andy nie jest dziewczyną z krwi i kości, tylko pewną figurą, archetypem przeciętnej dziewczyny, którą widz ma polubić od pierwszego wejrzenia. Zachowuje się więc tak, jak widz by oczekiwał i jak sam by zrobił (albo jak chciałby mieć odwagę zrobić). Cały czas miałem nadzieję, że Andy zareaguje bardziej stanowczo na impertynencje współpracowników, bo nie umiem się identyfikować z osobami, które pozwalają się poniżać, ale większość na jej miejscu robiłaby, niestety, to samo, czyli nic. Uznałbym to nawet za zabieg dodający filmowi realizmu, gdyby nie fakt, że w roli owej zwykłej dziewczyny, której przeciętność ciągle się tu podkreśla i którą nazywa się szarą myszą i grubaską (?!) obsadzono Anne Hathaway. Jakoś nie mogę uwierzyć, że ktoś miałby takie zastrzeżenia do jej wyglądu albo że ona sama byłaby niepewna własnej urody, zwłaszcza na tle przeciętnych koleżanek z pracy. Gdyby zamieniła się rolami z Emily Blunt, byłoby to łatwiejsze do zniesienia.

Oczywiście nie jest to duży zgrzyt, bo Anne Hathaway dźwiga tę nietrudną rolę z łatwością - jest wiarygodna, urocza i sympatyczna. Ciężko byłoby wymagać więcej. Nie bez znaczenia jest też to, że tło filmu stanowi świat mody, a na takiej dziewczynie ubrania wyglądają fantastycznie. Moda absolutnie mnie nie interesuje, ale na te kostiumy patrzyłem z wielką przyjemnością. To one są jednym z głównych atutów obrazu, tuż obok solidnego Stanleya Tucciego i Meryl Streep, grającej na swoim zwykłym - czyli najwyższym - poziomie. Streep zawsze jest tak przekonująca, że można zapomnieć, że jest aktorką. Rola szefowej Andy nie jest wyjątkiem. Nawet tak typową, papierową postać da się uwiarygodnić i dodać jej życia. A przecież to też tylko banał, ponownie archetyp, tym razem ekscentrycznej i cynicznej kobiety sukcesu, swoich podwładnych traktującej niczym niewolników. Scenarzyści wiedzą jednak, czego oczekuje widz, więc od początku wiadomo, że nawet taki potwór okaże się w końcu człowiekiem, że na chwilę, choćby krótką, odsłoni słaby punkt, że zacznie okazywać Andy niechętny szacunek. Nie ma żadnych zaskoczeń. Chłopak Andy będzie typowo wyrozumiały i równie typowo w końcu zacznie mieć pretensje, że poświęca mu się za mało czasu. Z kolei koleżanka z pracy będzie (zwłaszcza na początku) klasyczną zołzą. Nie zdziwi nas ani metamorfoza głównej bohaterki z brzydkiego (akurat) kaczątka w pewną siebie kobietę, ani jej końcowa decyzja.

Pewnie, "Diabeł ubiera się u Prady" zawiera garść refleksji na temat tego, czy warto podporządkowywać pracy życie prywatne, czy kariera jest ważniejsza od przyjaźni, czy warto znosić upokorzenia tylko dla stanowiska, czy w świecie pozorów wygląd jest ważniejszy od bycia sobą. Ale pamiętajmy, że to tylko produkt, a nie film psychologiczny. Jest jednorazowego użytku, bo wątpię, że ktoś będzie się emocjonował perypetiami Andy więcej niż raz. Pierwszy seans jest jednak przyjemny. Wiem, że chodzi tylko o zarobek, zauważam, że nawet piosenek jest tu akurat tyle, ile zmieści się na składance, którą też będą potem chcieli sprzedać (oczywiście jest i "Vogue" Madonny, jak chyba w każdym filmie o modzie). Ale zapłacę za dobre rzemiosło.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Fashion Tv to kanał telewizyjny na jednej z platform cyfrowych, na którym 24 godziny na dobę można... czytaj więcej
"Diabeł ubiera się u Prady" to nie kolejna opowiastka o Kopciuszku w dosłownym tego słowa znaczeniu, to... czytaj więcej
Ogromny budżet, scenariusz oparty na bestsellerze książkowym, zastęp gwiazd z Meryl Streep na czele. Czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones