Recenzja filmu

Wybór Zofii (1982)
Alan J. Pakula
Meryl Streep
Kevin Kline

Wybór jest odrzuceniem

Rewelacyjny film. Chociaż nie od początku mi się spodobał, ale było to chyba spowodowane nieadekwatnymi oczekiwaniami. Czytając gdzieś recenzję, nastawiłam się na wspomnienia wojenne, więc nieco
Rewelacyjny film. Chociaż nie od początku mi się spodobał, ale było to chyba spowodowane nieadekwatnymi oczekiwaniami. Czytając gdzieś recenzję, nastawiłam się na wspomnienia wojenne, więc nieco zdziwił i rozczarował mnie pojawiający się od początku wątek Stingo. Oczywiście teraz, obejrzawszy film do końca, uważam że obraz jest pod każdym względem doskonały i wielość wątków czy płaszczyzn, na jakich można film rozpatrywać, jest dla mnie tylko zaletą. Reżyser bardzo zręcznie połączył w całość tych kilka tematów. A zrobił to tak umiejętnie, że obraz zachwyca płynnością, a taki efekt trudno uzyskać, wplatając w główną fabułę sceny wspomnień. Przede wszystkim genialne aktorstwo, ale będę przekorna i nie powiem nic o Meryl Streep. Natomiast koniecznie muszę wspomnieć, że bardzo podobali mi się Kevin Kline i Peter MacNicol, w ogólnym rozrachunku chyba nawet bardziej niż Streep. Zwłaszcza młody MacNicol zagrał rewelacyjnie. Na jego twarzy, w jego postawie i gestach odbija się każda emocja, w niektórych scenach nie musi nawet się odzywać, żeby widz wiedział, co czuje. Jego fascynacja parą wagabundów, konsternacja, gdy był świadkiem ich kłótni lub dziwacznych zachowań Nathana - to zostało przez niego świetnie odegrane. Podobało mi się zresztą wszystko. Intrygujący klimat Nowego Jorku końcówki lat 40. i ukazany na jego tle fragment z życia dwójki przedstawicieli nowojorskiej bohemy uwikłanych w burzliwy związek, z całą gamą ich dziwactw, frustracji i bagażem przeszłości. Rozbudzone nadzieje i oczekiwania młodego literata z południa, wchodzącego śmiało w świat, który skrywa przed nim sporo mrocznych tajemnic. I oczywiście świetnie wkomponowane w całość kadry wojenne, czyli wspomnienia głównej bohaterki. Ze wstrząsającą sceną kulminacyjną, a więc tytułowym wyborem Zofii. Po tej scenie, będącej jednocześnie wyznaniem prawdy przez Zofię wobec Stingo, nic nie jest już takie samo. Pozostajemy zmrożeni, zaklęci, porażeni brakiem możliwości oceny moralnej takiego wyboru. Razem ze Stingo innymi oczyma patrzymy teraz na Zofię. I na jej związek z Nathanem. To przestaje być nagle ładny obrazek przedstawiający wycinek z życia nieco ekscentrycznej, ale w gruncie rzeczy sympatycznej pary. Wszystkie dotychczasowe zdarzenia nabierają całkiem innego wymiaru. A drugi, ten ostateczny już wybór Zofii, którego jesteśmy świadkami na końcu, w świetle chwilę wcześniej odkrytej prawdy - już nas nie dziwi. Smuci - tak, ale jednak nie dziwi...
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Staż produkcji często odstrasza widzów, a tak nie powinno być, ponieważ wiele starych filmów jest... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones