Recenzja filmu

Amerykański ninja (1985)
Sam Firstenberg
Michael Dudikoff
Steve James

Wyjątkowa magia filmu akcji z lat 80.

Za każdym razem, gdy bierzemy do ręki gazetę z programem telewizyjnym i dowiadujemy się, że jedna z naszych "ukochanych" stacji ponowie będzie emitować film pt. "Amerykański ninja", targają
Za każdym razem, gdy bierzemy do ręki gazetę z programem telewizyjnym i dowiadujemy się, że jedna z naszych "ukochanych" stacji ponowie będzie emitować film pt. "Amerykański ninja", targają nami sprzeczne emocje. Na twarzach wszystkich, którzy są zafascynowani nowymi możliwościami techniki, a produkcje z poprzednich dziesięcioleci omijają niczym podejrzanego mężczyznę z ciemnej uliczki, film wywołuje uśmiech, a momentami wręcz politowanie. Jednak dla koneserów filmów ery kaset video, którzy często ślęczeli całymi tygodniami, by w końcu doczekać się swojej kolejki do upragnionego magicznego kawałka plastiku wypełnionego taśmą, pozycja ta będzie niczym kaseta ze studniówki. Często chcemy do niej wracać, choć wstydzimy się do tego przyznać.

Głównym bohaterem filmu jest Joe Armstrong, który w wyniku wybuchu doznaje amnezji i nie pamięta swojego dzieciństwa. Po kolejnych problemach z prawem dostaje ultimatum - albo pójdzie do wojska, albo do zakładu karnego. Joe, którego cechuje olbrzymia indywidualność, już w pierwszy dzień przysparza sobie kolejnych kłopotów. Co prawda ratuje on córkę porucznika z rąk zbirów oraz wojowników ninja atakujących konwój, jednak zamiast pochwały i odznaczenia spotyka się z kolejną karą i groźbami. Po pewnym czasie odkrywa, że porucznik za pomocą swojego wspólnika, miejscowego biznesmena, kradnie notorycznie broń wojskową, w czym pomagają im nieuchwytni wojownicy cienia. Młody rekrut, wraz ze swoim nowo poznanym przyjacielem, kapralem Jacksonem, musi wyjaśnić zniknięcia militariów wojskowych oraz stoczyć morderczy bój z armią wyszkolonych zabójców. Sprawa jest jednak jeszcze trudniejsza, gdyż Joe w między czasie zakochuje się w córce porucznika...

Gdy Sam Firstenberg został wybrany na reżysera filmu, dostał od wytworni Canon dwa proste warunki. Aktor wcielający się w główną rolę nie może pochodzić z Azji i powinien być podobny do typowego bohatera amerykańskiego kina z wcześniejszych lat. Producenci wymieniali wśród nich Jamesa Deana czy Stevena McQueena. Los sprawił, że ze względu na duże podobieństwo do wyżej wymienionych sław główną gwiazdą filmu został Michael Dudikoff. Jak się później okazało, wybór ten był strzałem w dziesiątkę. 

Główny bohater jest niezwykle tajemniczy i zamknięty w sobie, co wspaniale potęguje dramaturgię kolejnych wydarzeń. Zachowuje się jak prawdziwy ninja. Szybko rozstrzyga swoje pojedynki, szuka najłatwiejszych rozwiązań i posiada szósty zmysł, który pozwala mu przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. Już na samym początku mamy próbkę jego umiejętności podczas walki z zamaskowanymi wojownikami.

Mnie osobiście urzekło to, że Joe nie bierze udziału w pojedynkach, w których normalny człowiek nie miałby szans na przeżycie. Zawsze, gdy ma przed sobą licznie zgromadzonych przeciwników, szuka drogi ucieczki. Sytuacja ta zmienia się dopiero w finałowej scenie. Film posiada również całkiem niezłe jak na tamte czasy pojedynki walki wręcz oraz starcia z użyciem mieczy. Do najlepszych z nich należą sceny kręcone w hangarach, napad na areszt, w którym znajduje się Joe, oraz ostateczny pojedynek między głównym bohaterem a ninją czarnej gwiazdy. Bardzo dużym atutem filmu jest również postać kaprala Jacksona, w którego wciela się niezawodny Steve James. Wprowadza on do niego wiele humorystycznych momentów. Wraz z Joe tworzy wspaniały duet. Widz oglądający film aż czuje tę pozytywną energię, jaka łączy tych dwóch aktorów, dzięki czemu odnosi wrażenie, jakby naprawdę byli dobrymi przyjaciółmi. Dodatkowego smaczku dodaje wprowadzenie do filmu postaci wcielającej się w mistrza Shinyuki, który uczył Joe sztuk walk, gdy ten był jeszcze dzieckiem. W tej roli doskonale spisał się John Fujioka.

Na ogólny odbiór duży wpływ ma również wspaniała sceneria. Całość kręcona była na Filipinach. Muzyka pojawiająca się w filmie jest przyjemna i idealnie dopasowana do charakteru kolejnych scen. W produkcji tej nie ma aż tak wielu wybuchów, które były wizytówką rozpoznawczą dla filmów z tamtych lat. Autorzy postawili bardziej na mistyczność i narastającą z każdą chwilą tajemnicę.

Dla mnie "Amerykański ninja" na zawsze zostanie filmem mojego dzieciństwa. Jest to pozycja kultowa, która poprzez wielokrotne odtwarzanie w magnetowidzie wyryła ślad w mojej pamięci. Mam do tego filmu olbrzymi sentyment, przez co bardzo często do niego wracam. Polecam go wszystkim, którzy nie mieli jeszcze okazji go zobaczyć. Namawiam również tych, którzy bardzo lubią ten film, a dawno go nie widzieli, by odtworzyli sobie w swojej pamięci tę sztandarową produkcję kina akcji lat 80. Wspomnienia pięknych, dawnych i szalonych lat gwarantowane!    
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones