Recenzja wyd. DVD filmu

High Kick Girl! (2009)
Fuyuhiko Nishi
Rina Takeda
Tatsuya Naka

Wysokie kopnięcie poniżej pasa

"High Kick Girl" miało być rewolucją, ale okazało się bezbarwną kopaniną marnującą ciekawy pomysł nakręcenia filmu walki bez użycia efektów specjalnych.
Sztuki walki we współczesnym kinie japońskim zostały sprowadzone przede wszystkim do starć wampirów, zombie, tengu oraz innych potworów i zjaw. "High Kick Girl" jest natomiast powrotem do korzeni, niestety nieudanym.

Z jednej strony reżyser Fuyuhiko Nishi poczynił interesujące założenie - żadnego podwieszania aktorów na sznurkach i absolutny brak CGI. Z drugiej zmarnował potencjał kilkoma fatalnym rozwiązaniami, a zwłaszcza nachalnymi powtórkami tych samych uderzeń ukazanych w zwolnionym tempie i pod różnymi kątami. Główna bohaterka faktycznie dysponuje imponującymi umiejętnościami, ale nawet najlepsze z jej kopnięć zadowoli każdego widza przy jednokrotnej prezentacji, w końcu to film, a nie transmisja zwodów karate. Niezależne kino walki - z pojedynkami przypominające sport, a nie "Matrixa" - mogłoby wnieść wiele świeżości do zmierzającego ku coraz większej abstrakcji gatunku. Szkoda, że szansa została strwoniona w tak karygodny sposób.

Fabuła w filmie Nishiego praktycznie nie istnieje. Jedynym mocnym punktem, a zarazem powodem, dla którego mimo wszystko warto sięgnąć po "High Kick Girl", jest Rina Takeda. Nastoletnia aktorka wciela się w postać zadziornej, żądnej konfrontacji Kei, która wymachuje najdłuższymi nogami w Japonii ze sprawnością i pewnością wprawionego wojownika. Jej gra pozostawia wiele do życzenia, ale tak naprawdę nie otrzymała roli, w której mogłaby wykazać się aktorskimi umiejętnościami. Bezczelność i obijanie przeciwników to jedyna forma rozrywki, jakiej Kei dostarcza. Tyle jednak wystarczyło, by aktorka natychmiast dostała kolejne propozycje filmowe i niemal za każdym razem otrzymywała angaż do głównej roli. Mało tego, w parze z zasłużonym sukcesem przyszło powszechne uwielbienie wśród nastolatek na wszystkich wyspach Kraju Kwitnącej Wiśni.

Dopóki w centrum wydarzeń znajduje się postać odgrywana przez Rinę, oglądanie "High Kick Girl" jest względnie bezbolesne. Dramatycznie nudno robi się w momencie przejęcia pałeczki przez mistrza Matsumurę (Tatsuya Naka), którego marnej gry nie ratują umiejętności w walce, bo nawet najbardziej sprawny pięćdziesięciolatek potrzebuje podrasowania niczym w "Niezniszczalnych", żeby kino akcji z jego udziałem mogło wzbudzać emocje. O reszcie obsady nie będę nawet wspominał, zaznaczę tylko, że grają na poziomie polskiej telenoweli, z tym że dodatkowo opanowali w mniejszym lub większym stopniu sztuki walki.

Pomysł na "High Kick Girl" był niezły, zachęcający jeszcze na etapie trailera, ale przebrnięcie przez osiemdziesiąt minut filmu, którego jedną piątą stanowią "replay'e", wymaga ogromnej wytrwałości. Pominięcie debiutu Nishiego nie będzie was kosztować wyrzutów sumienia. To pozycja wyłącznie dla niezłomnych fanów kina japońskiego lub sztuk walki, którą nawet przy takich predyspozycjach należy traktować jako ciekawostkę. Jedyne, czemu "wysoko kopiąca dziewczyna" przysłużyła się, to wypromowanie zdolnej aktorki nowego pokolenia. Śmiało możecie jednak zapoznać się z nią, zaczynając od "K.G." ("Karate Girl"), które bazuje na podobnej fabule, lecz jest znacznie lepiej zrealizowane.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones