Recenzja filmu

Posejdon (2006)
Wolfgang Petersen
Josh Lucas
Kurt Russell

Wzburzyło się morze

Licząca sobie już ponad 30 lat <a href="http://www.filmweb.pl/Tragedia,Posejdona,%281972%29,o,filmie,Film,id=11167" class="n"><b>"Tragedia Posejdona"</b></a> jest filmem szczególnym. To właśnie
Licząca sobie już ponad 30 lat "Tragedia Posejdona" jest filmem szczególnym. To właśnie ten, zrealizowany w 1972 roku, obraz zapoczątkował modę na kino katastroficzne, która zaowocowała takimi produkcjami jak "Trzęsienie ziemi" czy "Płonący wieżowiec" a w późniejszych latach przebojowymi "Dniem niepodległości" oraz "Pojutrze". Zrealizowany za zaledwie 5 milionów dolarów film w samych tylko Stanach zarobił (uwzględniając inflację) ponad 260 milionów zdobywając przy okazji Oscara, 7 nominacji oraz specjalną Nagrodę Akademii za efekty specjalne. Nic więc dziwnego, że kiedy w 2004 roku wytwórnia Warner Bros. ogłosiła, iż zamierza zrealizować remake "Tragedii Posejdona" fani na całym świecie przyjęli tę informację raczej obojętnie. "Po co, skoro oryginał wciąż jest dobry?" - pytała retorycznie na łamach Filmwebu Trueskawka. To sceptyczne podejście do samego pomysłu realizacji remake'u towarzyszyło "Posejdonowi" od samego początku. Specjalnych emocji nie wywoływały ani informacje o aktorach zaangażowanych do produkcji, ani publikacja kolejnych zwiastunów. Nic więc dziwnego, że kiedy kosztująca 160 milionów dolarów superprodukcja nie dość, że spotkała się z bardzo złym przyjęciem przez krytyków (na 166 zebranych na serwisie rottentomatoes.com recenzji tylko 48 jest pozytywnych) to jeszcze otworzyła się poniżej oczekiwań zarabiając w pierwszy weekend wyświetlania zaledwie 20 milionów, o kilkanaście milionów mniej niż przewidywali analitycy. Owe niepochlebne opinie i dalekie od zachwytów wyniki finansowe w tym przypadku wydają mi się jednak nie do końca zrozumiałe. Aczkolwiek "Posejdon" nie może liczyć na Złotą Palmę w Cannes, to sprawdza się jako letnia superprodukcja dostarczając widzom trzymającej w napięciu i wypełnionej niesamowitymi efektami specjalnymi rozrywki. Tytułowy "Posejdon" to ekskluzywny, wielopoziomowy statek pasażerki odbywający rejs po Atlantyku. W noc sylwestrową, kiedy goście okrętu świętują nadejście nowego roku, statek zostaje uderzony przez olbrzymią, 30-metrową falę i wywrócony do góry dnem. Tysiące pasażerów zostaje uwięzionych pod pokładem z wolna pogrążającego się w wodzie kolosa. Tylko niewielka grupa ludzi decyduje się nie czekać na mającą nadejść w ciągu kilku godzin pomoc i poszukać alternatywnej drogi ucieczki przez zrujnowane i wypełnione martwymi ciałami korytarze okrętu. Realizując swój film Wolfgang Petersen zdecydował się na totalny "redesign" oryginalnego obrazu, Fabuła "Posejdona" została uwspółcześniona, okręt rozbudowany do rozmiarów Titanica na miarę XXI wieku a bohaterowie uproszczeni aż do bólu. W przeciwieństwie do "Tragedii Podejsona", w której katastrofa okrętu stała się pretekstem do analizy ludzkich zachowań w obliczu tragedii, u Petersena wszystko jest jasne i przewidywalne do tego stopnia, że już na samym początku filmu wiemy, którzy ze śmiałków opuszczą tonący okręt, a którzy spoczną wraz z nim na dnie morza. Muszę jednak przyznać, że mimo tych uproszczeń "Posejdona" ogląda się nadzwyczaj dobrze. Cała projekcja nie trwa nawet 100 minut, z czego pierwszych 10 poświęconych jest na przedstawienie bohaterów, a kolejne to już relacja z niesamowitej ucieczki prowadzącej przez zrujnowany i coraz głębiej zanurzający się okręt. Dzięki współpracy najlepszych światowych film zajmujących się efektami specjalnymi, w tym Industrial Light & Magic, Giant Killer Robots, Pixel Playground i Hydraulx, Wolfgang Petersen był w stanie stworzyć widowisko, jakiego dawno nie widzieliście na dużym ekranie. 6-metrowy model statku filmowany w basenie w 1972 roku, w XXI wieku został zastąpiony wysokiej jakości animacjami komputerowymi, dzięki którym możliwe było pokazanie katastrofy w zupełnie nowy sposób. Petersen, specjalista od morskich produkcji mający na swoim koncie między innymi "Okręt" i "Gniew oceanu", wykorzystał tę szansę w 100% wypełniając "Posejdona" zachwycającymi wizualnie sekwencjami ilustrowanymi dodatkowo niezłą muzyką Klausa Badelta. "Ten film to jak ostatnia godzina 'Titanica' rozciągnięta do 90 minut i pozbawiona wszystkich miłosnych elementów" - pisał po premierze "Posejdona" jeden z amerykańskich krytyków i jest to chyba najtrafniejsza ocena filmu Wolfganga Petersena. Niemiecki reżyser świadomie rezygnując z budowania wiarygodnych psychologicznie postaci skoncentrował się na stworzeniu widowiska, w którym najważniejsi są nie uczestnicy tragedii, ale efekty specjalne. Jednym się to spodoba, innym nie. Ja muszę przyznać, że przez prawie 100 minut w kinie nie nudziłem się ani przez chwilę, a w sumie niczego więcej po tym filmie nie oczekiwałem.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dokąd płynie "Posejdon"? Docelowo zmierza na dno. Zanim jednak je osiągnie, czeka nas zabawa pod hasłem... czytaj więcej
Remake to wbrew pozorom nie lada wyzwanie dla twórców. Szczególnie gdy nowa wersja przedstawia dobrze... czytaj więcej
Zrealizowany za 160 milionów dolarów "Posejdon" Wolfganga Petersena jest remakiem słynnego filmu z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones