Recenzja filmu

Zabić księdza (1988)
Agnieszka Holland
Christopher Lambert
Ed Harris

Zło dobrem zwyciężaj

6 czerwca 2010 roku zakończył się proces beatyfikacyjny księdza Jerzego Popiełuszki - kapłana, którego działania urosły do miana legendy; człowieka, który wywierał ogromny wpływ na rzesze
6 czerwca 2010 roku zakończył się proces beatyfikacyjny księdza Jerzego Popiełuszki - kapłana, którego działania urosły do miana legendy; człowieka, który wywierał ogromny wpływ na rzesze zniewolonych komunizmem Polaków; prostego duchownego, którego kazania dawały nadzieję na wolność. Jak powszechnie wiadomo, został on porwany i bestialsko zamordowany przez Służbę Bezpieczeństwa w 1984 roku w wieku zaledwie 37 lat.

Działalność bohatera narodowego, jakim niewątpliwie Popiełuszko jest dla Polaków, jest dobrym materiałem na film. Zdarza się jednak, że reżyser, tworząc obraz o nim, popada w przesadę, przedstawiając go jako nazbyt heroicznego, odrealnionego, traktując jego osobę z niepotrzebnym patosem i wpadając tym samym w pretensjonalność. Na całe szczęście Agnieszce Holland udało się tego uniknąć, a jej "Zabić księdza" stanowi przykład filmu, który porusza sumienie i długo nie pozwala o sobie zapomnieć.

Polska, pierwsza połowa lat 80. Ksiądz Alek z powodu wspierania ruchu "Solidarności" oraz soczystych, metaforycznie uderzających w organy władzy kazań, dostaje się pod obserwację tajnych służb. Stefan, oficer Służby Bezpieczeństwa, osobiście przeprowadza inwigilację młodego duchownego i wszelkimi dostępnymi sposobami próbuje go "uciszyć". Działając za zgodą zwierzchników, w końcu postanawia sięgnąć po najbardziej radykalne środki pozbycia się księdza Alka.

Obraz Holland przedstawia dwa różne spojrzenia na jedną kwestię - dobro ojczyzny. Dwóm ludziom zależy na nim dokładnie tak samo i obaj robią wszystko, żeby tylko osiągnąć cel. Problem jednak w tym, że obydwaj pojmują swoją misję zupełnie inaczej. Dla księdza Alka, jak i całej rzeszy jego popleczników, sensem życia jest dążenie do wolności, która dla zapatrzonego w komunizm Stefana oraz aparatu władzy jest powodem do stosowania represji i siły.

Film twórczyni "Europa, Europa" to swoisty pojedynek osobowości. Z jednej strony mamy księdza Alka, w którego wcielił się Christopher Lambert - człowieka, który słowem potrafił porwać miliony i tchnąć nadzieję. To znaczy - taki był prawdziwy Popiełuszko, gdyż Lambertowi ta sztuka udała się w stopniu mocno umiarkowanym. Jego kreacja nie przekonała mnie, nie ma w nim charyzmy, którą emanował duchowny, a autorytet wydaje się papierowy. Fantastyczny popis aktorski zaprezentował za to Ed Harris, czyli oficer Stefan. Jego początkową zawziętość z biegiem czasu, na skutek słów księdza Alka, ogarniają wątpliwości, a w końcu niepewność. Orientuje się w sile Kościoła, stanowiącego dla ludzi enklawę wolności, i podświadomie odnosi się do decyzji władzy oraz własnych działań z rosnącym sceptycyzmem. Wbrew sobie zaczyna wysnuwać coraz gorsze plany względem młodego księdza, przeżywa wewnętrzną walkę, gubi się we własnych skomplikowanych uczuciach. Bestialski akt w finale obrazu wynika z jego całkowitej bezsilności, a powtarzane jak w transie słowa młodego wspólnika Igora, "to nie tak miało być", idealnie konstatują jego emocjonalną rezygnację. Takie zarysowanie postaci przez twórczynię "Tajemniczego ogrodu" zdaje się mieć charakter wybielający i pokazuje, że i wśród sadystycznych i okrutnych komunistów zdarzali się ci wrażliwi i przeniknięci emocjonalnością. Harris sprostał trudnemu zadaniu znakomicie.

Holland znakomicie pokazała walkę charakterów głównych bohaterów, którzy muszą także zmagać się z najbliższym otoczeniem, a które niejako z zasady powinno być dla nich wsparciem. Ksiądz Alek nie ma poparcia wśród duchownych postawionych na wyższym szczeblu w hierarchii Kościoła, przez których przemawia bojaźliwość i lęk przed konsekwencjami ze strony rządzących. Stefan jest złudnie wspierany przez zwierzchników, którzy w decydującym momencie oczywiście umywają ręce. Na domiar złego rozpada się jego życie rodzinne, co dodatkowo wpycha go w jeszcze większe przygnębienie.

Oprócz Harrisa z prawdziwą przyjemnością ogląda się i innych - bezwzględnego pułkownika (Joss Ackland), zagubionego nie mniej niż Stefan Feliksa (Tim Roth), przyjaciół księdza Alka, Józefa i Annę (Pete Postlethwaite i Joanne Whalley). Wiarygodnie odtworzono realia Polski pierwszej połowy lat 80. - cynizm komunistów, okrutność zomowców, rodzącą się "Solidarność". Wiele epizodów na długo zapada w pamięć, jak na przykład scena spowiedzi skazanego na śmierć za dezercję żołnierza, kłótnie Stefana z żoną i jego relacje z synem czy brawurowa sekwencja porwania księdza Alka. Zupełnie niepotrzebnie wprowadzono natomiast wątek miłości Anny do młodego księdza, który wydaje się infantylny i nie pasuje do wymowy całości. Również niektóre sceny wydają się zbędnie przeciągnięte (a można by je zastąpić na przykład większą liczbą ujęć z płomiennych przemówień księdza).

Obraz Agnieszki Holland nie jest filmem biograficznym, ale opartym na prawdziwych wydarzeniach politycznym dramatem o zacięciu psychologicznym. Świetny scenariusz, bardzo dobra gra aktorska i znakomicie wyreżyserowane dialogi stanowią jego największą siłę, a sugestywna wymowa całości jest w pewnym sensie przestrogą na przyszłość. Mimo kilku wad jest to obraz naprawdę dobry - dojrzały, frapujący i dający do myślenia. Polecam.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones