Recenzja filmu

Martwe zło (2013)
Fede Álvarez
Jane Levy
Shiloh Fernandez

Zło naszych czasów

Trzeba mieć naprawdę mocne nerwy i dużą wiarę w siebie, by zmierzyć się z klasyką kina grozy. Świat należy jednak do odważnych. Do przykładowo Marcusa Nispela ("Teksańska masakra piłą
Trzeba mieć naprawdę mocne nerwy i dużą wiarę w siebie, by zmierzyć się z klasyką kina grozy. Świat należy jednak do odważnych. Do przykładowo Marcusa Nispela ("Teksańska masakra piłą mechaniczną" i "Piątek 13-go"), Roba Zombie ("Halloween") oraz Samuela Bayera ("Koszmar z ulicy Wiązów"), dołączył właśnie Fede Alvarez. Po zapoznaniu się z krótkometrażówką "Ataque de panico!", Sam Raimi zdecydował powierzyć mu odświeżenie swego, dziś kultowego, "Martwego zła".

Każdy remake musi posiadać swój własny styl, wprowadzić nieco nowości. Bezmyślna kalka jest najgorszym możliwym rozwiązaniem. Jednak, jak sama nazwa wskazuje, nie da się zmienić ogólnego rysu fabularnego oryginału. Mia namawia swego brata Davida, jego dziewczynę Nathalie oraz dwoje znajomych z czasów dzieciństwa Olivię i Erica, na wycieczkę do rodzinnego domku na wsi. Wyprawa ma jej pomóc w zerwaniu z narkotykowym nałogiem. Po dotarciu na miejsce młodzi ludzie odkrywają, że do domku ktoś się włamał, a piwnicę przerobiono na miejsce kultu. Eric znajduje także tajemniczą księgę. Odczytuje ją na głos, nie przypuszczając nawet, jakie to będzie miało konsekwencje...

Alvarez jest potrójnym dłużnikiem twórcy "Spider-Mana". To Raimi nakręcił oryginalny materiał źródłowy. Także jako producent remaku, to Raimi zdecydował, kto zasiądzie na fotelu reżysera. I w końcu w 2009 roku, to Raimi nakręcił "Wrota do piekieł". Co one mają wspólnego z nowym "Martwym złem"? Kręcąc je Raimi wrócił do początków kariery. Stworzył B-klasowy, solidny horror z dużą dawką czarnego humoru. Zastosował więc przepis, przy pomocy którego upiekł właśnie "Evil Dead". Efekt był dwojaki. Krytycy i starsi koneserzy kina grozy przyjęli obraz entuzjastycznie, natomiast przedstawiciele młodego pokolenia już niekoniecznie. Zarzucali: że nie straszny, momentami absurdalny,  mający niepotrzebny humor, mało krwawy… Patrząc na ową listę zaryzykuję tezę, że gdyby "Martwe zło" powstało dziś, nigdy nie uzyskałoby miana kultowego. Po prostu czasy się zmieniły. Alvarez przeanalizował sytuację i wyciągnął słuszne wnioski. Odrzucił konwencję humorystyczną na rzecz klasycznej jatki z elementami dramatycznymi.

W efekcie powstało pełnokrwiste danie udekorowane szeregiem dodatków. Owymi dodatkami są przykładowo odwołania do klasycznego "Evil Dead". Widzimy przykładowo jak Mia maluje chatkę dziadka, siedząc na opuszczonym samochodzie. Auto przypomina te, jakim jeździł Bruce Campbell. A to tylko jedno z wielu puszczonych do widza oczek. Od momentu rozpoczęcia właściwej akcji obserwujemy już tylko coraz bardziej krwawe atrakcje. W ruch idzie pistolet na gwoździe, łom, czy dwururka. W tym zestawie rzecz jasna nie mogło zabraknąć piły mechanicznej. Oczywiście jest ona koloru czerwonego. 

Tylko czy straszenie hektolitrami krwi i przemocą to dobry pomysł? W dzisiejszych czasach to naprawdę ciężkie zadanie. Gdyby było to możliwe najchętniej urealnilibyśmy "Igrzyska śmierci" lub program z "Uciekiniera". Co więcej pewnie taka audycja miałaby rekordową oglądalność. Właśnie dlatego Alvarez poszedł w takim kierunku. Tu nie chodzi o straszenie, tylko o dostarczenie widowni, wychowanej na "Pile" i "Hostelu", kolejnej niezobowiązującej jatki. Tym sposobem Urugwajczyk osiągnął pewien konsensus. Dla fanów klasyki są nawiązania, a dla młodych cała reszta.

"Martwe zło", mimo zupełnie odmiennego stylu, dzielnie broni się w porównaniu ze swym pierwowzorem. Jest to horror naszych czasów. Osobiście cieszę się z sukcesu finansowego kinowego otwarcia. Nie tylko dlatego, że seans był udany, ale też z możliwości powstania kolejnych filmów, także powiązanych z oryginalną serią. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo usilnych starań Alvareza, współczesny widz i tak zniesie wszystko, co ujrzy na ekranie. To dopiero jest prawdziwy horror.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie trzeba było długo czekać, aby w dobie remaków oraz rebootów starych klasyków przyszła pora na... czytaj więcej
Tegoroczne ''Martwe zło'' to nowa wersja kultowego filmu z 1981 roku Sama Raimiego. Zapowiadana szumnie... czytaj więcej
Trzeba być naprawdę wrednym, aby wcisnąć ludziom nowatorski pomysł i nazwać go po latach kultowym. Do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones