Recenzja filmu

Kronika (2012)
Josh Trank
Dane DeHaan
Alex Russell

Z wielką siłą wiąże się wielka nuda

Paradokument w reżyserii zupełnego debiutanta na stołku reżyserskim, obsada składająca się ze stosunkowo nowych (i młodych) twarzy oraz supermoce jako temat przewodni - czyż taka mieszanka nie
Paradokument w reżyserii zupełnego debiutanta na stołku reżyserskim, obsada składająca się ze stosunkowo nowych (i młodych) twarzy oraz supermoce jako temat przewodni - czyż taka mieszanka nie brzmi ciekawie? Odkąd konwencja filmu kręconego kamerą z ręki uległa rozpowszechnieniu poprzez kultowy "Blair Witch Project", kinomani z mniejszą bądź większą częstotliwością raczeni są filmami pozującymi na pseudoamatorski dokument ("Projekt: monster", niesamowity "Dystrykt 9" i gro innych produkcji). Wyświechtany już nieco motyw nie robi tak mocnego wrażenia jak jeszcze parę lat temu, niemniej zawsze podbija udawaną autentyczność obrazu. Niestety, często twórcy wydają się zapominać iż nawet film pseudo-dokumentalny powinien być oparty na dobrym scenariuszu, trzymającym w napięciu i wciągającym widza w wydarzenia przedstawione na (nierzadko rozedrganym) ekranie. Nieopierzony reżyser "Kroniki", na nieszczęście odbiorcy, popełnił ów kardynalny błąd z pełną premedytacją...

Trzech studentów...trzy różne charaktery...jedno niesamowite zdarzenie. W wyniku niezwykłego odkrycia, trójka młodych uczniów zostaje obdarowana super mocą. Z początku nieświadomi swojej potęgi, powoli oswajają się z nadludzkimi umiejętnościami, które zaczynają wykorzystywać w życiu codziennym. Niestety, nie każdy z chłopców potrafi kontrolować swą siłę, co w konsekwencji doprowadza do tragicznego w swych konsekwencjach splotu wydarzeń...

Na plus Trankowi (reżyser) należy zaliczyć pieczołowicie dopracowany montaż filmu. Dzięki ujęciom zarówno z przenośnej "cyfrówki" głównego bohatera, jak i kamer zlokalizowanych w różnych obiektach gdzie rozgrywa się akcja (szpitalne ujęcia, transmisja telewizyjna z miejsca wydarzeń z charakterystycznymi paskami informacyjnymi) widz cały czas utrzymywany jest w przekonaniu, iż ma do czynienia z najprawdziwszym dokumentem zmontowanym z różnorakich materiałów. Oklaski należą się za moment, w którym jeden z protagonistów podczas zaciekłej dyskusji z towarzyszem wypuszcza kamerę z ręki, po czym obaj bohaterowie widoczni są na ekranie...ponieważ urządzenie swobodnie lewituje nad chłopcami, unoszone mocą telekinetyczną jednego z nich. Takich smaczków jest w filmie więcej, co tylko polepsza ogólny odbiór filmu...

Który to odbiór nie jest zbyt dobry. Pomimo wizualnych sztuczek, film zwyczajnie nuży. Powolna narracja, ślimacze tempo rozwoju wydarzeń i senny klimat opowieści nie przyczyniają się do utrzymywania widza w napięciu. Dość powiedzieć, iż pierwsze 60 minut można by bez problemu zmieścić w jednym kwadransie bez straty dla warstwy fabularnej. Rozumiem zamysł twórców - ukazanie stopniowej utraty kontroli nad przerastającymi młodych studentów mocami to z pewnością ciekawy motyw, ale nie wtedy gdy zostaje podany w tak rozwleczonej formie. Gdy dodamy do tego fakt, iż film sam w sobie do długich nie należy (75 minut bez napisów), to całość nie wypada zbyt kolorowo.

Z drugiej zaś strony, ostatni kwadrans to eskalacja napięć między bohaterami, w której reżyserowi udało się dobrze oddać emocje targające zagubionymi chłopakami. Jeżeli warto obejrzeć "Kronikę", to zdecydowanie dla zwieńczenia nudnej historii. Tylko wtedy widz może z zapartym tchem śledzić wydarzenia, po części zapominając o słabującej pierwszej godzinie produkcji.

Scenarzyści polegli tylko w jednym punkcie - zbyt długo skupiając się na przedstawieniu powolnego rozwoju świadomości protagonistów związanej z rosnącą w nich mocą. Same charaktery postaci zostały dobrze nakreślone, każdy ze studentów jest nieco inny i ma własne problemy, każdy ma też inną pozycję w społeczności szkolnej. Dopiero pozyskanie nadnaturalnych zdolności zbliża pozornie odmiennych ludzi do siebie, czyniąc z nich wiernych kompanów na dobre i złe...ale czy na pewno?

Debiut Tranka to ciekawy eksperyment, który poległ jako dłuższy metraż. Jako faktycznie amatorski półgodzinny film za studenckie pieniądze mógłby przynajmniej zaciekawić swoim tematem przewodnim, jednak w ujęciu hollywoodzkim i popartym takowym budżetem oczekuje się od niego nieco więcej. "Kronika" zaś poza efektami specjalnymi, dobrym montażem i emocjonującą końcówką nie oferuje nic ponad mocno średnie standardy. Lepiej zobaczyć ostatni kwadrans wspomnianej produkcji na YouTubie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Szczerze powiedziawszy, a raczej napisawszy, nie takiego kina się spodziewałem. Przed seansem myślałem,... czytaj więcej