Recenzja filmu

Czarodziejka (2011)
Dominique Abel
Fiona Gordon
Dominique Abel

Zaczarowani

To realizm magiczny dla ubogich – ubrane w sprany kostium burleski i komedii slapstickowej kino o wykluczonych.
Jeśli mroczną podświadomością kina artystycznego są filmy, w których paragwajska babuleńka leży na hamaku i czeka na Godota, to obrazy tercetu Dominique AbelFiona Gordon (prywatnie małżeństwo) – Bruno Romy są  jego Super Ego. To realizm magiczny dla ubogich – ubrane w sprany kostium burleski i komedii slapstickowej kino o wykluczonych. Doskonały temat dla braci Kaurismakich i chyba jeszcze lepszy dla armii ich epigonów, którzy "galerię sympatycznych dziwaków" znają jak własną kieszeń.

"Rumbę" – cyniczną próbę eksploatacji rzeczonej poetyki – zniosłem dzielnie, gdyż budowanie humorystycznej warstwy filmu w oparciu o aparycję wiodących aktorów było dość odważnym posunięciem. Wobec "Czarodziejki" muszę jednak zgłosić weto, bo nie dość, że ten sam trik nie działa dwa razy, to jeszcze z ekranu wieje nudą. Chyba że bawią Was stylizowane na pantomimę, powtarzane do znudzenia żarty sytuacyjne, oniryczne odjazdy z drugiej ręki oraz zainscenizowane bez polotu numery musicalowe. Zaraz ktoś będzie lamentował, że lepsza taka sztampa niż Hollywood, ale zapewniam – to nie jest jeden z tych filmów, w których milczenie znaczy więcej niż tysiąc eksplozji.

Jeśli wierzyć twórcom, historia zahukanego recepcjonisty z podrzędnego hotelu (Abel)  i kobiety podającej się za tytułową czarodziejkę (Gordon) miała być hołdem dla pionierów kina – Meliesa, Chaplina, Keatona. Niesamowicie chuda Gordon, z pociągłą twarzą i obciągniętym ziemistą skórą pająkowatym ciałem ma w sobie elegancję "niemych" komików. Abel – wcielenie nieporadności, zagubienia i melancholii – wydaje się dla niej perfekcyjnym kontrapunktem. Na tym jednak kończy się komiczny potencjał historii. Reszta to nieudolne naśladowanie archaicznego, choć urokliwego języka filmu – znajdziecie tu i wsteczną projekcję, i tekturowe dekoracje, i staroświeckie sklejki montażowe. Wszystko wydaje się bardzo atrakcyjne – prawie tak bardzo jak karciane sztuczki wujka z Przysieki Starej.

Szczęście w nieszczęściu dla miłośników pereł z lamusa, że "Czarodziejka" wchodzi do kina razem z oscarowymi hitami – "Artystą" i "Hugonem i jego wynalazkiem". Mogą rozważyć wszelkie "za" i "przeciw" i spokojnie zdecydować, pod czyim hołdem dla pionierów X Muzy się podpisać. Niech pomyślę...
1 10
Moja ocena:
2
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones