Recenzja filmu

Resident Evil 2: Apokalipsa (2004)
Alexander Witt
Milla Jovovich
Sienna Guillory

Zatonięcie ORP "Zdrowy Rozsądek"

Przyznaję, jedną z moich rozrywek są gry komputerowe. Jednak nie wszystkie: gram zazwyczaj wtedy, gdy mogę w trybie turowym opanować świat, uratować Vault 13 lub przynajmniej liczyć na obrazek
Przyznaję, jedną z moich rozrywek są gry komputerowe. Jednak nie wszystkie: gram zazwyczaj wtedy, gdy mogę w trybie turowym opanować świat, uratować Vault 13 lub przynajmniej liczyć na obrazek obnażonego, jędrnego biustu o sterczących sutkach, po tym, jak dostanę do ręki fulla. Zatem do "Resident Evil 2" podszedłem nieobarczony doświadczeniami zdobytymi w grze. Pierwszy "Resident Evil" nie był aż tak tragiczny, jak to zwykle bywa z filmami na podstawie gier video. Owszem, miał mnóstwo wad, ale dało się go strawić – choć straszył raczej słabo i za pomocą głośnych dźwięków, przy ekranie mogło widza utrzymać odkrywanie sekretów poszczególnych postaci. W drugiej części bohaterowie zostali odarci z tajemnic, zatem ten, dyskusyjny zresztą, atut został utracony. W "Resident Evil 2" czas ekranowy został przydzielony następującym bohaterom: lasce z "Piątego Elementu", czyli bohaterce poprzedniej części, czarnemu – przepraszam, afroamerykańskiemu – alfonsowi, ubierającej się jak zdzira brunetce, będącej kimś w rodzaju ekskomandosa i jej wielkiemu, afroamerykańskiemu przyjacielowi z pracy, mikrooddziałowi komandosów, reporterce telewizyjnej, a wreszcie dwuśladowemu naukowcowi, usiłującemu cudzymi rękami wyjąć kasztany z ognia, znaczy wydostać córeczkę z objętego kwarantanną Racoon City. Fabuła jest prosta: zlokalizowana pod Racoon City placówka badawcza, należąca do korporacji Umbrella, została w poprzednim filmie skażona Wirusem T, ożywiającym martwe tkanki. Logicznym rozwinięciem akcji jest plaga pałętających się wszędzie, obdartych, niechlujnych zombie. Miasto zostaje odcięte od świata, a zły człowiek z Umbrelli zamierza wykorzystać całe zamieszanie jako test bojowy dla dwóch tajnych programów: Nemezis, czyli wielkiego, paskudnego bydlaka uzbrojonego po wyeksponowane zęby, oraz Alice, czyli Milli Jovovich, lekko zmutowanej Wirusem T. Wymienieni w poprzednim akapicie bohaterowie nie zamierzają czekać, aż zostaną zżywotrupieni przez ugryzienie lub odparowani przez spuszczenie na miasto bombki atomowej, więc próbują się wydostać z Racoon City. W tajemnicy przed Umbrellą pomaga im zamontowany na wózku profesorek, w zamian za odnalezienie córki. Pora na dygresję. Jest coś, co nieoficjalnie nazywam "Kodeksem widza filmów o zombie". Kodeks nie jest długi, zawiera tylko kilka prostych zaleceń dla osoby, która ogląda film o ożywieńcach i próbuje się przy tym w miarę dobrze bawić. Zalecenia są różne, od oczywistych w stylu "na najbliższe 90 minut przyjmujemy założenie, że faktycznie da się ożywić rozkładające się truchło", poprzez zwyczajne "skoro trup jest ożywiony, to z jakiegoś niejasnego powodu musi atakować i pożerać żywych ludzi, nie zadajemy w tej sprawie dalszych pytań", aż po niekoniecznie oczywiste "nie wnikamy, dlaczego zombie atakują ludzi, a nie siebie nawzajem". Podsumowując, Kodeks mówi wyraźnie, że należy wydatnie zwiększyć własną tolerancję na wszystko, co gwałci i podrzyna gardło zdrowemu rozsądkowi. Co zaraz pozwoli względnie płynnie przejść od dygresji do meritum, czyli krytykowania filmu bazującego na grze komputerowej. "Resident Evil 2" nie tylko gwałci i podrzyna gardło zdrowemu rozsądkowi. Ten film okalecza trupa zdrowego rozsądku, podpala to, co zeń pozostało, zakopuje truchło na rozstajach, ekshumuje je, uprawia z nim sodomię, a w końcu polewa pozostałości kwasem azotowym. Lubię myśleć o sobie jako o człowieku zdolnym wytrzymać wiele bzdur, jakimi zasypuje go oglądany film klasy B, do tego staram się stosować do wspomnianego powyżej Kodeksu. Jednak w tym konkretnym przypadku nie wytrzymałem. Zdrowy rozsądek spadł z wieszaka, na którym go powiesiłem przed seansem (prawdopodobnie wskutek zbyt głośnych eksplozji i uderzeń basów w tym, co uchodzi za muzykę) – a kiedy go podniosłem, zacząłem zadawać pytania, co nigdy nie jest dobrym pomysłem przy tego typu filmach. Co za debil zamieszkałby w mieście, które jest otoczone solidnym murem, a jedyna drogą na zewnątrz jest jeden most? Jakim cudem, na całkowicie wyludnionych ulicach, dochodzi do zderzenia czarnego samochodu Umbrelli z ciężarówką? Jaka, na Trygława i Swarożyca, jest motywacja Alice, żeby wlec ze sobą bandę obcych ludzi, którzy sprawiają same kłopoty, podczas gdy Alice w pojedynkę radzi sobie lepiej niż w grupie? Przecież te łażące po ścianach potworki mają mózg na wierzchu. Kto uznał, że coś z mózgiem na wierzchu może być skuteczną bronią biologiczną? Jak bardzo trzeba być opóźnionym w rozwoju, żeby podczas kolejnej nocy żywych trupów iść przez cholerny cmentarz? Kim do diabła są S.T.A.R.S. i co robią w objętym kwarantanną Racoon City? Skoro istnieje antidotum na Wirus T, czemu nikt go nie wykorzystał na cywilach z Racoon, zanim było za późno, zamiast spuszczać na miasto bombę nuklearną? I co za pajac opracował choreografię walk? A to dopiero wierzchołek antyrozsądkowej góry lodowej, która zatapia przyjemność z oglądania filmu jeszcze skuteczniej niż ta, która posłała na dno Titanica. Chciałbym napisać coś pozytywnego o "Resident Evil 2", ale moja klawiatura mogłaby stanąć w płomieniach od nadmiaru wciskania kitu. Napiszę tak: jedyną motywacją, aby obejrzeć ten film jest satysfakcja, że przetrwało się te 94 minuty i możliwość uzasadnionego krytykowania. Dla mniej odpornych, jest tylko jedna rada: unikać za wszelką cenę. Jeśli ktoś chce zobaczyć widowiskowe sceny walki, niech obejrzy coś Johna Woo. Jeśli chce zobaczyć coś o zombie, niech obejrzy "Powrót żywych trupów 3". Jeśli chce zobaczyć coś na podstawie gry komputerowej, niech wypije szklankę żelu do udrażniania rur kanalizacyjnych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Apokalipsa" to druga część kultowego horroru "Resident Evil" opartego na serii gier komputerowych. W... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones