Recenzja filmu

Zamieć (2009)
Dominic Sena
Kate Beckinsale
Gabriel Macht

Zima vs Kate

Film Dominica Seny, reżysera między innymi "Kalifornii", za którą otrzymał International Film Critics Jury Prize (międzynarodową nagrodę krytyków filmowych), przenosi nas na zimną Antarktydę.
Film Dominica Seny, reżysera między innymi "Kalifornii", za którą otrzymał International Film Critics Jury Prize (międzynarodową nagrodę krytyków filmowych), przenosi nas na zimną Antarktydę. "Whiteout" jest adaptacją komiksu Grega Rucki i Steve'a Liebery pod tą samą nazwą wydanego w roku 1998.
Na Antarktydzie nigdy nie byłem i szybko się tam nie wybiorę, bo nie ma chyba po co, zima tylko i zamiecie, ale widok Kate Beckinsale ("Van Helsing", "Underworld") niejednego rozgrzeje i nie zrazi go klimat chłodu, jaki proponują nam twórcy.

Przyznaję, że sam zwróciłem uwagę na film raczej ze względu na główną bohaterkę. Ostatnim filmem, jaki z nią widziałem, był jednak kiepski "Motel", więc byłem na tę rolę nastawiony sceptycznie.

Stacja badawcza w sezonie tętni życiem, jednak teraz prawie wszyscy pracownicy szykują się do powrotu do domu na czas zimowy. Poznajemy znudzoną łatwą pracą na stacji panią szeryf po przejściach Carrie Stetko (Beckinsale), która chce porzucić to zajęcie i wrócić w cieplejsze rejony. Zaraz poznajemy też jej jedynego dobrego znajomego, lekarza Doca (Tom Skerritt), który pomaga Carrie w wyjaśnieniu pewnej zagadki. Jeden z pilotów, Delfy (Columbus Short) zauważył ciało na lodzie. Od tego momentu sprawy się komplikują. Dość powiedzieć, że na Antarktydzie pojawia się pierwszy morderca, w grę wchodzi podobno stara broń Rosjan, a ciał coraz więcej. Na dodatek pojawia się agent ONZ (Gabriel Macht)

Pomysł ciekawy, nietuzinkowy. Zwroty akcji są na tyle częste, że nie pozwalają nam się nudzić, a scenarzyści sugerują nam różnych winnych. Co prawda nie jest to kinowe arcydzieło, ale połączenie thrillera z kryminałem w nietypowej scenerii mnie kupiło. Aktorzy dobrze wywiązują się z ról, jakie im przydzielono, postacie są wiarygodne. Dobrze zagrała Kate Beckinsale, która udowodniła, że nie tylko ma piękne (gusta, guściki) ciało (mimo tego że scenarzyści już na początku uraczyli nas sceną z prysznicem), ale ma również pewne zdolności aktorskie, w które chwilowo zwątpiłem po "Motelu". Również przyjemnie patrzyło się na kreacje aktorów drugoplanowych - choć nie zawsze są wystarczająco wiarygodni, nie widać było, żeby w ogóle marzli. Kamera w przerwach między akcjami pokazuje piękne scenerie najzimniejszego lądu na świecie. Miło ogląda się marznących bohaterów, gdy nam jest ciepło.

Ogólnie film oglądało mi się przyjemnie, nie pozostawił żadnego niesmaku czy rozczarowania. Szczerze polecam. Kawał dobrego kina.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Śnieżne, surowe krajobrazy to znakomita sceneria dla dreszczowców czy horrorów. Budują klaustrofobiczny... czytaj więcej
Warunki pogodowe wspaniale pomagają budować klimat w filmach. Nie jest to nic nowego. Strugi deszczu to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones