Zmarnowany potencjał

Jest w tym filmie kilka momentów bardzo śmiesznych, kilka genialnych pomysłów, ale dużo częściej próby rozśmieszenia widza są żenująco nieporadne, a rozwiązania fabularne, popychające akcję do
Jest w tym filmie kilka momentów bardzo śmiesznych, kilka genialnych pomysłów, ale dużo częściej próby rozśmieszenia widza są żenująco nieporadne, a rozwiązania fabularne, popychające akcję do przodu, szyte bardzo grubymi nićmi - nawet jak na komedię.



"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" to czarna komedia, zrealizowana na podstawie powieści Jonasa Jonassona o tym samym tytule. Przedstawia ona perypetie pensjonariusza domu starców, który w dniu swoich setnych urodzin stwierdza, że życie musi mieć mu jeszcze do zaoferowania coś więcej niż wegetację w domu nudnej starości. Zgodnie z tytułem, wyskakuje więc przez okno i daje się porwać wirowi niecodziennych i nieprawdopodobnych zdarzeń, przygotowanych dlań przez scenarzystów. Równolegle ze współczesną historią dziadka na gigancie, na ekranie oglądamy historię życia niezbyt rozgarniętego miłośnika eksplozji i stopniowo orientujemy się, że mamy do czynienia ze szwedzką wersją "Forresta Gumpa". Szkoda tylko, że zamiast solidnej szafy trzydrzwiowej otrzymujemy marnie skręcony regalik z Ikei.

Bardzo lubię czarne komedie, przed seansem przeczytałem też bardzo pochlebną recenzję tego obrazu, więc miałem niestety duże oczekiwania wobec tego filmu. No i w rezultacie dawno nie byłem tak rozczarowany, jak po obejrzeniu tego dziełka. Jest w nim kilka momentów bardzo śmiesznych, kilka genialnych pomysłów, ale dużo częściej próby rozśmieszenia widza są żenująco nieporadne, a rozwiązania fabularne, popychające akcję do przodu, szyte bardzo grubymi nićmi - nawet jak na komedię. Sporadyczne przebłyski geniuszu sprawiły, że w sumie nie żałuję obejrzenia tego filmu, ale poczucie zmarnowanego potencjału jest bardzo silne.

   

Nie dajcie się też nabrać krytykom (dzień dobry, panie Felis), którzy w tej prościutkiej (a często prostackiej) komedyjce znajdują pokłady filozoficznych przemyśleń niczym z Bergmana. Nie, historia stulatka uciekającego z domu starców nie jest bynajmniej głęboką metaforą, mającą nam pokazać, że z życia należy czerpać pełnymi garściami i nie zadręczać się tym, co przyniesie jutro. Stulatek ów jest ni mniej ni więcej tylko staruszkiem uciekającym z domu starców; uciekającym, aby scenarzysta z reżyserem mogli opowiedzieć o przygodach szwedzkiego Gumpa.

Na koniec dwa zastrzeżenia – po pierwsze, w odróżnieniu od wielu krytyków tego filmu nie czytałem literackiego pierwowzoru. Nie wiem więc jak adaptacja wypada w porównaniu z powieścią. Nie uważam zresztą za właściwe ocenianie filmów przez pryzmat książek, na podstawie których powstały. To są dwa różne media i zwykle działa tu ta sama zasada, co przy ocenie tłumaczeń – mogą być albo dobre albo wierne.

Po drugie, ktoś może się zdziwić, że film, który uważam za marną podróbę "Forresta Gumpa", oceniam jednak jako "niezły". Otóż w moim osobistym rankingu "Forrest Gump" jest filmem rewelacyjnym, znajdującym się w czołówce najlepszych filmów wszech czasów. Tym samym, nawet jego marną podróbę da się oglądać.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Szwedzi zyskali swojego Forresta Gumpa w postaci Allana Karlssona (Robert Gustafsson ), który został... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones