Recenzja filmu

Odgrobadogroba (2005)
Jan Cvitkovic
Gregor Baković
Drago Milinović

Znajomy pogrzeb

Od komedii do tragedii. Od sielskości do okrucieństwa. Od ucieczki od życia do jego afirmacji. Od poezji do milczenia. Od cytatu do cytatu.
Od komedii do tragedii. Od sielskości do okrucieństwa. Od ucieczki od życia do jego afirmacji. Od poezji do milczenia. Od cytatu do cytatu. Tak najkrócej można by określić film Cvitkovica. "Odgrobadogroba" trudno jest sklasyfikować. Jest to film, który sam w sobie jest sprzeczny. Z jednej strony, niezwykle oryginalny - z drugiej, bardzo znajomy. Zupełnie tak jak mowy pogrzebowe bohatera - niby każda pisana na specjalną okazję, ale wszystkie w gruncie rzeczy brzmią podobnie. Film Citkovoica miesza ze sobą różne gatunki i nastroje. Odnajdujemy w nim sielskie obrazki z życia prowincji, gdzie wszystko toczy się własnym, nieśpiesznym torem. Ludzie mają swoje marzenia, o których wiedzą, że życie nigdy ich nie spełni, a także swoje kłopoty, z którymi próbują sobie radzić. Wszystko to przesycone jest melanżem nastrojów. Od melancholii i pełnej niespełnienia nostalgii, poprzez humor do tragedii. Jako żywo momentami przypomina się mały wielki film Ivana Pasera "Intymne oświetlenie". "Odgrobadogroba" na tym sielskim obrazie jednak nie poprzestaje. Prowincja ukrywa swoją drugą, złowrogą twarz. Ludzie, którzy koło siebie mieszkają, w każdej chwili niespodziewanie mogą zacząć się nawzajem prześladować (jak się wydaje, nie bez znaczenia jest tu fakt, że reżyser pochodzi z dawnej Jugusławi). Tak więc konwencja sielskości zostaje brutalnie (raczej dosłownie niż w przenośni) zerwana, by doprowadzić do tragedii, która to z kolei prowadzi do pogodzenia się ze światem. Tragikomiczna historia mówcy pogrzebowego, jego rodziny i przyjaciół jest przypowieścią z morałem będącym pochwałą życia w każdym jego wymiarze, także tym okrutnym. Życie jest, jakie jest, i koniec. Poza nim nie ma nic, trzeba się więc na nie zgodzić i odnaleźć w nim piękno. Brzmi mądrze i dojrzale? Brzmi. Słychać echa przeróżnych filozofii? Słychać. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to męczące wrażenie déj? vu. Jak już wspominałem, zarówno fabularne, jak i wizualne elementy niby są oryginalne, a jednak brzmią jak echo. Cała ta układanka, na którą składają się mowy pogrzebowe, prowincja, niedorozwinięta siostra, ojciec próbujący notorycznie i bez skutku popełnić samobójstwo, wszystko to już było. Civtkovic przy całej swojej finezji wizualnych rozwiązań (chyba najlepsza w całym filmie scena pochówku w samochodzie) nie potrafi w moim przekonaniu nadać filmowi ani zamierzonej świeżości, ani płynności. Poezja obrazu obraca się przeciwko reżyserowi, paradoksalnie za dużo w niej koncepcji, a za mało życia. No cóż, być może mój zmysł wrażliwości nie jest zbytnio rozwinięty lub uległ wyczerpaniu. Niestety nie urzekają mnie już statyczne ujęcia, elipsy, kamera skierowana w wodę i w niebo. Wszystkie te środki mające w zamierzeniu budować poetyckość, skrywają pustkę. "Odgrobadogroba" jest dla mnie ambitną porażką. Czasami jednak lepiej zobaczyć taką porażkę, niż niejeden sukces.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jako miłośnik słowiańskiej kinematografii z wielką przyjemnością przystąpiłem do oglądania... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones