Recenzja filmu

Hel (2009)
Kinga Dębska
Paweł Królikowski
Anna Geislerová

Zwyczajny narkoman

Ta opowieść ma mocny rys realistyczny i chyba głównie dzięki niemu "Hel" nie brzmi tak fałszywie jak szkolna pogadanka o szkodliwości używek.
Gdyby widz wybrał się na "Hel" bez wiedzy o głównym temacie filmu, przez dłuższy czas mógłby pozostawać w przekonaniu, że bohater, Piotr, grany przez Pawła Królikowskiego, jest lekarzem idealnym. Poświęca się dla pacjentów kosztem życia rodzinnego, traktuje ich bardzo po ludzku i stara się pomóc, jak tylko może (specjalizacji też nie wybrał sobie najłatwiejszej – jest lekarzem psychiatrą). Piotr ma jednak jedną sporą wadę czyniącą go postacią prawdziwą, a nie taką z polskiego serialu o lekarzach. To uzależnienie od heroiny. Żyje i walczy z nim od lat. Poznajemy go w czasie abstynencji, gdy funkcjonuje dość sprawnie: nie tylko zajmuje się chorymi, ale także zaczyna powoli układać sobie życie prywatne. Próbuje naprawić stosunki z dorosłym synem, przedstawia go swojej partnerce itd. Nie zdradzę suspensu, gdy napiszę, że w chwili słabości Piotr sięgnie ponownie po strzykawkę.

Historii o narkotykach kino stworzyło już tyle, że trudno widza czymś zaskoczyć. Jednak Kindze Dębskiej udało się wyjść poza najbardziej rozpowszechniony schemat makowej opowieści, czyli pierwsza działka-staczanie się w nałóg-kompletny dół. Już samo zawiązanie akcji reżyserka wybrała nietypowe: Piotr to facet w średnim wieku, ma już za sobą wiele odwyków, a większość znajomych, z którymi zaczynał brać, dawno nie żyje. Lecz jego życie nie zostało przedstawione jako seria porażek. To raczej człowiek, który wciąż stara się walczyć; upada, aby znowu się podnieść.

W "Helu" udało się zawrzeć ten mocny, głęboko humanistyczny przekaz bez popadania w patos. Ta opowieść ma mocny rys realistyczny i chyba głównie dzięki niemu "Hel" nie brzmi tak fałszywie jak szkolna pogadanka o szkodliwości używek. Meliny, kluby, w których zawsze znajdzie się jakiś diler, a przede wszystkim szpital psychiatryczny – wszystkie najważniejsze miejsca akcji zostały pokazane bez upiększeń, ale też bez ich niepotrzebnego demonizowania. Reżyserka nie zagłębia się w psychologię postaci, raczej niczym reporter obserwuje swojego bohatera w jego środowisku, wśród rzeczywistych ludzi i miejsc. Warto zaznaczyć, że bohaterami są też pacjenci szpitala psychiatrycznego. To ich, słabszych, lekarz miał chronić. I choć z wieloma stworzył autentyczne więzi, to czy ostatecznie nie okazuje się słabszy od nich? 

Nie do końca przemawia do mnie jedynie tytuł filmu. Na Helu mieszka matka Piotra. Wyprawa do niej wraz z synem ma być momentem przełomowym dla bohatera. Nie wyczuwam w tym metafory na tyle mocnej, by była podstawą całego filmu. Jakby do produkcji z dokumentalnym zacięciem ktoś chciał na siłę dopisać  dodatkowe znaczenia.
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones