Jak już się człowiek przyzwyczai do tego, że terroryści w tym serialu zawsze mają lepsze wyposażenie od CTU, zawsze w jakiś sposób uzyskują informacje szybciej niż agencja, że jak jest jakaś akcja to to coś takiego jak wsparcie praktycznie nie istnieje, Jack w większości pozbywa się bandytów sam i wielu wielu innych nieścisłości, co daje to wrażenie, że USA są strasznie słabe i ich istnienie ciągle zależy od pojedynczych jednostek. Człowiek sobie myśli, no dobra, to trochę nieudolny sposób ale w ten sposób jest więcej akcji.
Ale co się dzieje w 5tym sezonie to przegięcie.
Mamy prezydenta który jest zwykłym bandytą początkuje ataki terrorystyczne i do znudzenia powtarza wszystkim, że robi to dla stanów. Widać, że jest to psychol który jest w stanie posunąć się nawet do zestrzelenia samolotu z ludźmi, do porwania i zapewne zabójstwa (tego nie jestem pewien) córki swojej sekretarki (dla szantażu), żeby tylko chronić swój tyłek.
Natomiast gdy Jack zdobywa dowód na jego winę, prezydent jest w stanie zrobić praktycznie wszystko, żeby to się nie wydało. Ale ani on, ani nikt z jego tajnej ekipy nie wpadnie na to, żeby porwać córkę Jacka i go szantażować. Samolot z ludźmi tak, córka Jacka NIET :)
To może wrócimy do Jacka i jego dowodu. Od początku serialu Jack zbiera informacje na różnych chipach, nośnikach, układach itp i praktycznie zawsze w jakiś sposób ma możliwość, przesłania danych zdalnie do CTU. Natomiast gdy udaje mu się zdobyć nagranie kompromitujące prezydenta na cyfrowym dyktafonie nagle wszystkich zatyka, nikt nie pomyśli, żeby zrobić kopię i ją przesłać, zamiast tego nagranie musi być dostarczone osobiście, żeby sztucznie wymusić więcej akcji :)
Takie sytuacje można by mnożyć. Zostało jeszcze trochę sezonów mam nadzieje, że będzie lepiej bo na razie dupy nie urywa