PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=644652}

Arrow

7,3 63 165
ocen
7,3 10 1 63165
Arrow
powrót do forum serialu Arrow

odcinek lepszy niż się spodziewałem, chociaż i tak wiele mu brakowało, 6/10

rafiq11

Wychodzi na to, że tylko flashowy odcinek był pełnokrwistym crossoverem, bo ten kręcił się wokół setnego odcinka Arrow i powrotów dawnej obsady, a wątek kosmitów był na doczepkę. Trochę szkoda, ale jako wspominkowy epizodzik Arrow wypada całkiem nieźle.

ocenił(a) serial na 7
rafiq11

Odcinek świetny, było parę wzruszających momentów i teraz tytuł 5x09 "What We Leave Behind" ma sens, ale niewiele w nim było Dominatorów. Dopiero w końcówce coś ruszyło, więc tu trochę się zawiodłem.
W tym 1. odcinku crossoverowym Oliver w Time Vault wygłosił chyba najlepszy wykład jaki słyszałem w tych serialach, że chciałby się cofnąć i uratować rodziców. Teraz miał okazję ich zobaczyć ponownie, Laurel tak samo.
Zawiedli jedynie z Deathstroke'em. Był sobie jakiś gość w jego masce, słaby jak nieszczęście. Początkowo, kiedy Sara go zabiła pomyślałem "To tyle?". Potem jeszcze wrócił na chwilę, ale cały czas miałem nadzieję, że zdejmie maskę i pokażą Manu chociaż na chwilę, ale widać aktor niespecjalnie palił się do kilkunastosekundowego występu. W sumie to zrozumiałe, ale mimo wszystko szkoda.
Zaskoczył mnie brak Roya. Był obecny podczas czytania scenariusza do 100. odcinka, ale w samym odcinku się nie pojawił, tzn. pojawił się tam w jednej scenie, tuż przed przejściem Olivera przez portal, ale to było jakieś marne CGI, a nie żywy aktor. Wyszło to jak dla mnie dramatycznie - https://i.imgur.com/KxolmER.png
Roy, jak Roy, ale Tommy to jakiś dramat. Grafik płakał jak wklejał twarz...
Całe szczęście Roy niedługo ma wrócić na jeden odcinek, więc zobaczymy go jeszcze w jakiejś normalnej formie, a nie wklejonego w czyjeś ciało.

Rozwalił mnie Malcolm, ja tego szczerze mówiąc nie słyszałem, bo w kilku momentach przysypiałem, ale czytałem na reddicie, że podobno powiedział, że Tommy nie pojawi się na weselu, bo "pracuje w Chichago, jest lekarzem". Colin Donnell, który grał Tommy'ego, gra teraz lekarza w Chicago Med, więc sypnęli ciekawym easter-eggiem i niejako chyba próbowali odciągnąć tym widzów od teorii, że Prometheus = Tommy.

Zaskoczył mnie brak Artemis, nie wiem czy zostało to jakoś wyjaśnione, wiadomo, że współpracuje z Prometheusem, ale Team Arrow powinien dostać od niej chyba jakąś wymówkę.
Polecam zwiastun następnego odcinka. Będzie się działo i prawdopodobnie wyjawią kim jest Prometheus.

Podobały mi się sceny walk, były epickie. Nie tylko te w Arrow, ale we Flashu też się postarali. Sporo było walki wręcz Thea vs Malcolm, Oliver & Sara vs Deathstroke, Diggle też zrobił świetną robotę jako The Hood, a we Flashu Sara vs Oliver, Supergirl vs Flash. Takich par prawdopodobnie już nigdy nie zobaczymy.

Jeszcze odnośnie reddita, nieźle szydzą z tej podróży Arrow w kosmos. M.in takie teksty jak: "To jest mały krok dla Legend, ale wielki skok dla Strzały" :D

ocenił(a) serial na 7
Azazel94

I jeszcze jedna rzecz, która nie ma żadnego związku z tym odcinkiem, ale napiszę tu o tym:
Guggenheim przeprosił za beznadziejny S4 i dramę Olicity. Powiedział, że przesadzili z tym, powinni zrobić to inaczej i że żałuje tego :O
Nie wierzę, że takie słowa przeszły mu przez gardło, bo wcześniej uparcie twierdził, że zrobili w S4 świetną robotę. Dobrze, że gość przynajmniej zdaje sobie sprawę, jakie gówno zrobił temu serialowi.

Azazel94

Chyba musial wypalic jakies ziolo, ze przeprosil :D

ocenił(a) serial na 4
mania19

Albo właśnie teraz nic nie wypalił :D

ocenił(a) serial na 10
Azazel94

Pewnie spojrzał na słupki i mu się głupio zrobiło.Można już chyba powiedzieć, że chciał zarżnąć ten serial i prawie mu się udało.Obym nie rzucał słów na wiatr i piąty sezon utrzymał przyzwoity poziom.

Azazel94

Odnosnie Tommy to powiedzial Oliverowi ze jest bohaterem dla niego, a ma byc glownym zlym?

ocenił(a) serial na 7
dunio_4

Oni tam mówią różne rzeczy, a po 5 minutach zmieniają zdanie. Nawet w crossoverze było sporo przykładów - Wild Dog, który miał uraz do meta-ludzi i wyżalał się jacy to oni są źli, żeby po 5 minutach, kiedy Supergirl uratowała mu tyłek przepraszać ją i powiedzieć, że są potrzebni światu.
Z Oliverem i Supergirl była ta sama akcja w odcinku LoT, z Cisco i Barrym też. Przez 5 odcinków miał na niego focha, a po jednej podróży w czasie mu przeszło i Barry & Cisco znów BFF, dlatego ja na te ich teksty nie zwracam nawet uwagi.

Z Tommym mają takie pole do popisu, że mogą zrobić z nim wszystko, np. odebrało mu rozum przez Jamę Łazarza, do której włożył go Malcolm i jeszcze zrobił mu pranie mózgu jak Thei albo przeżył w inny sposób, bo nigdy nie widzieliśmy jego śmierci. Malcolm miał w Lidze pseudonim Magik, upozorował własną śmierć, więc co za problem upozorować śmierć Tommy'ego. Mógł go uratować, wyszkolić, zrobić mu pranie mózgu, a jak Tommy dowiedział się o śmierci Laurel, to jeszcze dodatkowo go wkurzyło, obwinił za to Olivera i gotowe.

Tym Chicago i tą gadką pewnie chcieli odciągnąć widzów od tych teorii odnośnie Prometheusa, bo jak ktoś wyłapał easter-egg to pewnie pomyślał "O, Donnell gra w innym serialu w Chicago, to daleko, więc to pewnie nie on jest Prometheusem". A logistycznie wcale nie będzie im tak trudno tego pogodzić. Może już nakręcili jakieś sceny z Donnellem wcześniej, a teraz będą mieli więcej czasu, bo z tego co widzę Chicago Med miało mid-season finale już 10.11 i wraca dopiero 5.01, więc znajdzie pewnie okienko, żeby przylecieć do Vancouver na plan Arrow, a ten tekst Tommy'ego miał przypomnieć, że to był najlepszy przyjaciel Olivera i nie może być tym złym.
Prometheus wg słów scenarzystów czy tam producentów ma być związany z S1, zna doskonale GA i wie, że to on był Kapturem, wie też o jego liście itd. Kto inny, jak nie Tommy?

Azazel94

Masz racje, po prostu nie ogladam arrow ;d

Azazel94

Cóż, jest jeszcze Roy. Nie wiem czy jest on wymieniany w teoriach internetowych ale jednak ma wyszkolenie, zna Olivera od 1. sezonu i wiedział o liście. Oczywiście to tylko taka luźna dygresja bo Tommy wciąż dużo bardziej pasuje ale w sumie nigdy nic nie wiadomo co im przyjdzie do głowy

ocenił(a) serial na 10
Starkylo

Roy się chyba w drugim sezonie pojawił o ile pamiętam

Raister

W pierwszym się pojawił, oglądałem jakiś czas temu. W drugim Oliver próbował zacząć go szkolić. Jest powiedziane tylko tyle że Prometeusz wie o liście i jest związany z 1. sezonem, nie wiemy kiedy konkretnie się o liście dowiedział. W każdym razie to i tak nie ma już raczej znaczenia bo po mid-season finale'u nawet Tommy zaczyna być trochę mało prowdopodobny a Roy właściwie całkowicie odpada

Azazel94

Mnie mimo wszystko rozczarował ogółem powrót villainów. Skoro już ich ściągnęli (poza Manu osobiście) to mogli to jakoś bardziej skomplikowanie rozegrać, niż dwuminutowa walka. Poza tym, gdzie tu element zagrożenia skoro wcześniej Sara załatwiła Deathstroke'a trzema ciosami? Co prawda Diggle i Oli odciągnęli jego uwagę, ale w finałowej walce było jeszcze więcej potencjalnej dywersji.

Azazel94

Podzielam zdanie, praktycznie co do wszystkiego. Dzięki również za info, że Roy pojawi się na jeden odcinek - zacieram ręce, szykują się fajne interakcje z nowa ekipą (mam nadzieję). Również i mnie zaskoczył brak Artemis, a nawet bohaterowie nic nie mówili.. dziwne (ale czepiam się). Kostium DS (:D) - fajne zagranie, ważna postać z Arrow, ale jednak trochę szkoda, że nie zwerbowali Manu na jeden dzień zdjęciowy dla paru kwestii. Wiem, że jak dzieciarnia takie coś ogląda to wielki szok i w ogóle, bo 'to ten koleś' ale jednak dla tych starszych jednak słabe zagranie (mimo to rozumiem, chcieli dobrze.. nom :D).

"Jeszcze odnośnie reddita, nieźle szydzą z tej podróży Arrow w kosmos. M.in takie teksty jak: "To jest mały krok dla Legend, ale wielki skok dla Strzały" :D"
Hahaha :D

btw. nawet dobrze, że 100 odcinek Arrow był bardziej skupiony na postaciach z Arrow aniżeli reszty wątku crossoverowego (który był raczej tłem dla opowiadanej, alternatywnej historii 'co by było gdyby..'). Jednak 'setkę' trzeba poprawnie uczcić i wydaje mi się, że im się to udało (oprócz tego, że nie dali rady wszystkich aktorów zwerbować - chociaż marne cgi i 'kostium DS' był..).

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Co do DS, to nawet Manu się to chyba nie spodobało... https://scontent-waw1-1.cdninstagram.com/t51.2885-15/e35/14547571_12339316533634 87_61253706884055040_n.jpg?ig_cache_key=MTM5NTQxMjg0NzUyMTIzNzUxNA%3D%3D.2

Foto z jego Instagrama.
Brakowało mi jakiejś jego kwestii. "[Coś tam, coś tam], kid", np. "Ja zawsze dotrzymuję obietnicy, dzieciaku". Skoro już wcisnęli jakiegoś byle leszcza w kostium DS, bo nie chciało im się ściągać Manu na plan, to co za problem było wyciąć ścieżkę dźwięku z któregoś tam odcinka i wkleić jakąś kwestię Manu, żeby DS pozostał normalnie w masce, a w tle poleciała jakaś kwestia wypowiedziana przez Manu. Na pewno byłby lepszy efekt niż ten Deathstroke "niemowa".

Azazel94

Byłyby jaja, jeśli w ogóle nie pytali Manu o występ (czyli na odwal się stwierdzili, że nie ma sensu bo nie wystąpi itp.).

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Pewnie kasy nie chcieli mu płacić. z DS mieli o tyle dobrze, że nosi maskę i mogli dać kogokolwiek. z Malcolmem i Damienem by to nie przeszło więc musieli ich ściągnąć. DLaczego nie było Rasa?

Alex_Tyler

Dobre pytanie. Możliwe, że aktor nie był dysponowany (bo zamiast tych randomów po boku, których obijał Diggle z Theą mógł się właśnie np. Ra's pojawić).

ocenił(a) serial na 10
Azazel94

Też bym był niezadowolony, na jego miejscu.To nie jest kwestia tego, czy by się zgodził, czy nie, bo wiadomo, że może to było w sumie 10 minut wszystkiego, ale podejrzewam, że pewnie nawet mu nic nie zaproponowali.A można to było zrobić po ludzku i dać mu więcej czasu antenowego, zamiast tego żałosnego Darkha.Przynajmniej mieli na tyle przyzwoitości, że kostium zostawili bez zmian.Zawsze to jakaś namiastka.

ocenił(a) serial na 7
mario_1981

Pewnie kasy nie chcieli mu płacić. z DS mieli o tyle dobrze, że nosi maskę i mogli dać kogokolwiek. z Malcolmem i Damienem by to nie przeszło i nie mieli wyboru więc musieli ich ściągnąć. DLaczego nie było Rasa?

ocenił(a) serial na 7
matiiii

Heh dobre było jak Thea podała strzałe (strzelając z łuku) Sarze. Odcinek spoko jednak zabrakło prawdziwego Roja i Manu. Laurel w takiej formie jako "nie Black Cannary" też spoko.

ocenił(a) serial na 8
Azazel94

Gdzie te epickie sceny walki? We Flashu były tragiczne, tutaj było ich mniej, ale tez słabo gorzej niż w normalnych odcinkach. Liczyłem że 100 odcinek będzie bardzo dobry a nie tak sobie.

ocenił(a) serial na 10
nuul69

To był bardzo dobry odcinek, ale z góry był nastawiony na taki mały skok w przeszłość, a nie na walki.Przecież już od dawna tutaj pisano, że w tym odcinku mają się pojawić starzy bohaterowie (także martwi) więc nie wiem, w czym problem.Walki Ci nie braknie.Według mnie, to dobrze zrobili, że olali kosmitów i skupili się na życiu Olivera i pokazali to z nieco innej perspektywy.Wyszło idealnie, jak dla mnie.

mario_1981

Ej no kazdemu podoba się co innego wiec to że dla Ciebie odcinek byl idealny nie znaczy że dla innych też.

ocenił(a) serial na 8
mario_1981

Po prostu nie spodobało mi się jak to wszystko zostało poprowadzone uważam, że mogli to zrobić o wiele lepiej. Ciekawe, kiedy doczekam się porządnego serialu dla dorosłych od DC, a nie 4 seriali robionych pod nastolatków przez co dostajemy taki chu… scenariusz a najbardziej co mnie boli to dialogi miedzy postaciami. W Lucyferze bardzo dobrze przedstawiają bohaterów, dialogi, relacje między nimi, a tutaj… Curtis (gościa już znieść nie mogę) xD.

ocenił(a) serial na 10
nuul69

No cóż, zawsze można zrobić wszystko lepiej, nawet jak jest idealnie.Jak mówi powiedzenie, nigdy nie jest aż tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej, czy jakoś tak.Każdy szuka czegoś innego.Ja nie twierdzę, że walki w tym odcinku były super, bo były tragiczne, ale widocznie to było tylko zbędne tło, bardziej nastawili się na ukazanie tego innego życia Olivera i pokazanie tych kilku starych bohaterów, co wyszło super, moim zdaniem.Dlatego też, oceniam odcinek,jako bardzo dobry, ale tylko pod tym kątem, bo sceny walk i końcowa akcja na statku kosmicznym, no cóż.Lepiej o tym zapomnieć.Wszystkie gorsze momenty, rekompensowały mi sceny z "alternative life" więc jestem w stanie wybaczyć nawet tak gówniane potraktowanie postaci Deathstroke'a, bo lepsze wykorzystanie jego osoby w tym odcinku, było by przysłowiową wisienką na torcie.

ocenił(a) serial na 10
Azazel94

Zgadzam się co do Deathstroke'a i też na początku pomyślałem, "tylko tyle?" Tak dobrze żarło, a zdechło.Potem jeszcze chwilę był, ale to też nie warte wspomnienia.Być może, gdyby Manu się zgodził na gościnny występ, to bardziej by to rozbudowali i skoro cała historia Olivera była niejako odwrócona, to być może Slade, mógłby być zupełnie kimś innym dla Olivera.Ale ogólnie, poza końcową akcją na statku w kosmosie (absolutny odlot, jak na taki serial) to odcinek podobał mi się bardzo.Nie dość, że świetnie było zobaczyć ponownie Laurel (super się prezentowała) to jeszcze ta odwrócona historia życia Olivera, trochę takie, "co by było, gdyby" Zobaczyć ponownie rezydencję, parę scen nawiązujących do pierwszego sezonu itd. coś fantastycznego.Bardzo dobrze zrobili, że skupili się bardziej na tej iluzji życia, niż na kosmitach, bo na to jeszcze będzie czas w LoT.Tam jednak bardziej pasują takie tematy i dobrze ktoś pomyślał, że tu zostało to przesunięte na trzeci plan.

ocenił(a) serial na 7
mario_1981

Jak pisałem, kolejny aktor to wydatek. Darkha i Malcolma musieli dać bo nie noszą masek. Jednak Deathstroke to dla nich zaoszczędzenie. Ubiorą kogokolwiek w kostium i po sprawie. Gdzie był w ogóle Ras?

rafiq11

Wiedziałem, że to nie będzie w stylu np. Lokiego wpadającego z armią i walka w jednym mieście, tutaj przez ekipę z 4 seriali, ale serio tylko tyle? Z zapowiedzi pewnie cofną się w czasie do tej ich wizyty wcześniejszej i jakoś ich tam pokonają i tyle. Arrow sam w sobie mógł być takim oderwanym odcinkiem by uczcić 100, mógł się nafaszerować narkotykiem i tyle. A tak mamy 2 odcinki w których niewiele (nic) nie miało współnego z Dominators (Supergirl) i lekko Arrow.

Na plus myślę Laurel, rodzicie Olivera. Byli, coś robili, mówili i fajnie. Diggle robiący za Zakapturzonego też fajnie wypadł. Te całe urywkowe wspominki też dodawały smaczku.

Na minus brak Tommego "pracuje w Chicago, jest lekarzem", Roya (nie powiedzieli co z nim chyba a pojawił się jako (komputerowy"), no i Deadstroke.. czy to wymaga komentarza? No i nie zbyt zmartwiony Team w Arrow cave..

Co do Azazel94, jeśli Guggenheim przeprosił no to nieźle, może się ogarną bo sezon 5 jest całkiem dobry. W tym odcinku Oliver jakoś darzył miłością Laurel i chciał z nią być niż z Felicity, może to lekka dawka Flashpointu podziałała na ich relacje? Albo reżyser przez swoje przeprosiny i poprawę. A co do kwestii promo następnego odcinka, to zapowiada się świetnie, warto zwrócić uwagę na przekreślone zdjęcie, ale nie śmierć raczej to oznacza, no i wyjaśni się trochę rzeczy.

ocenił(a) serial na 7
lisinio

Ten odcinek, to był ukłon w stronę fanów Lauriver. Guggi był psychofanem Olicity i zniszczył przez to ten serial. Fani chcieli od samego początku komiksowej wersji - Oliver kończy razem z Laurel, ale nie... Guggi wolał ją uśmiercić.
Na uśmiercenie zasługiwała Felka (jeszcze ze swoją mamusią w pakiecie). Spieprzyli kompletnie serial w S4, a teraz tym 100. odcinkiem chcieli udobruchać fanow.

Laurel jeszcze wróci, ale nie ta sama Laurel, a Laurel z E-2 czyli Black Siren. Villain z Flasha, która obecnie siedzi w Pipeline w S.T.A.R. Labs lub w celi Iron Heights i niedługo pewnie stamtąd ucieknie.
Team Arrow nie wie o niej, więc pora, żeby się dowiedział. Nigdy nie pokazali originu Black Siren, dlaczego taka jest, dlaczego została villainem, co z jej rodziną na E-2.
Może wcisną ją jakoś do Arrow i po poznaniu Olivera przejdzie na tę dobrą stronę. Mnie by coś takiego zadowoliło.
Zawsze mnie w Black Canary denerwowało, że nie ma mocy, a ten beznadziejny gadżet. Black Siren to już typowy meta-human, tylko Team Arrow z nią i Ragmanem miałby chyba za łatwo.

Azazel94

Gugi to cwany lis. Ja doskonale rozumiem jak on mysli bo on mysli pieniędzmi( jak wszyscy showrunnerzy, aktorzy i producenci z Berlantim na czele)a wtedy ludzie są dla mnie transparentni. Nie czarujmy sie. Wszyscy nam moga sprzedawac glodne kawalki o "wizji" i artystycznej ekspresji a prawda jest taka,ze serial to przede wszystkim biznes (reszta tez jest ważna ale nie badzmy naiwni). Są dwie rzeczy które sprawily, ze serial stal sie takim sukcesem, przerastając oczekiwania twórców. To Oryginal Team Arrow i Olicity. To daje im wymierne korzyści w postaci kasy, fandomy i nagrody. Calkiem niedawno 9 milionow ludzi(!) zsglodowalo na Olicity w jakims Mtv- shicie. I tak to wygląda z biznesowego punktu widzenia. Dodam ze to bylo juz po 4 sezonie. Guggenheim nigdy z tego nie zrezygnuje. W 4 sezonie obral sobie za punkt honoru odwlekanie slubu do granic możliwości, znowu-z czysto biznesowego powodu, wymyślając przy tym takie brednie, ze aż mnie pusty smiech ogarnia. I ugryzlo go to w du.pe. Wlasnie taki byl sens jego wypowiedzi. To nie oznacza, ze nagle zmieni kierunek, nie ma na to najmniejszych szans. Nie w tym kierunku zmierza historia, Oliver, nie na to wskazują ostatnie odcinki i ten odcinek w szczególności. A przede wszystkim-wypowiedzi twórców. szczera rada to zaakceptować ten fakt albo opuscic ta impreze, bo mozna sie tylko niepotrzebnie wkurzać.

Laurivel juz nie wroci w żadnej formie bo Guggi i reszta bandy ma to gdzieś. Scena pożegnania miala udobruchać fanów bo Oliver powiedział Laurel cos co powinien byl powiedziec przed jej smiercia. WYTŁUMACZYC. Bo to jej sie nalezalo jak psu micha. Tymczasem Oliver odpowiedzial jej MILCZENIEM (wciąż uwazam ze mina Amella byla wtedy idealna, moja bylaby taka sama ale Laurel zaslugiwala na wiecej). Po prostu Oliver kochal ja za mało a ona zaslugiwala na kogoś kto odwzajemni jej uczucie w takim samym stopniu. No i znowu ja zostawił, rzecz jasna. To OLIVER. Mowie wam, Guggi wie co robi i mówi - to prawnik.

ocenił(a) serial na 7
m_lenna

Zgadzam się ze wszystkim, ale nie pamiętam już tej sceny, kiedy Oliver odpowiedział jej milczeniem. S3 i S4 były tak beznadziejne, że starałem się po ich zakończeniu wyprzeć wszystko co widziałem. Większość zapomniałem, pamiętam tylko jakieś urywki i za nic nie przypomnę sobie w którym sezonie i w którym odcinku doszło do tej rozmowy Olivera i Laurel.
Pamiętam, że ciągle powtarzał jej "I LOVED you", nigdy nie powiedział jej chyba "I LOVE you" aż do 100. odcinka, kiedy zrobił to ze łzami w oczach, co przyznam nawet mnie rozbroiło.

Ja tam się łudzę jeszcze, że ugną się pod wkur*ieniem fanów i przywrócą Laurel pod postacią Black Siren, a potem może jakoś to pójdzie dalej, ale nie ma raczej na to szans.
Felka pobędzie sobie z Billym dopóki nie okaże się, że ten coś kręci na boku z Prometheusem, a potem pójdzie do Oliego po pocieszenie i wrócimy do telenoweli z Olicity.
Długo ta sielanka ze starym, dobrym GA nie potrwa, nie ma szans.

Azazel94

Ja w ogole nie podzielam miłości do Laurel. Laurivel to byl dla mnie dramat w dramacie.

Jak lubić bohaterkę ktora juz w pilocie serialu życzy glownemu bohaterowi śmierci? Bohaterowi z którym widz sympatyzuje bo wie ze spedzil 5 lat w piekle. Później bylo tylko gorzej. Laurel zachowywala sie niestabilnie i co odcinek zmieniala zdanie co do Olivera. Zresztą to jej wzdychanie do faceta który taktowal ja strasznie sprawialo ze byla dla mnie kobieta o slabym charakterze a wiec nie moglam i nie chcialam sie z nią identyfikowac. I jeszcze Tommy przez nią zginal:( ratując jej życie tak btw, a yydzien pozniej gzila sie z Oliverem przy kominku. No jak tu ją lubić?
Jej relacja z Oliverem byla budowana na wielkim poczuciu winy, w pierwszym sezonie chcieli zmienić przeszlosc tak desperacko, ze zapomnieli albo nie chcieli pamiętać kim byli. Dodatkowo Ollie nie powiedział jej ze jest mścicielem, chociaz zaslugiwala na prawde.To wszystko w ogole nie angazowalo widza i jeszcze na dokladke chemia miedzy aktorami byla baaaaardzo dyskusyjna (wyjątkowo zadna). Widzieli to tworcy i juz w pierwszymi sezonie nakierunkowali jego życie uczuciowe w kierunku Felicji, i tak juz zostalo. Pod każdym psychologicznym względem to jest bardziej wiarygodne. Jakby po drugim sezonie wrocil do L. to byłaby to niekonsekwentna zagrywka a one znowu- nie angażują widza. Dlatego wlasnie powiadam - Laurel juz nie wroci ani Katie Cassidy nie wroci na stale do serialu. Zwiazek z Laurel domykali juz tyle razy na 100 różnych sposobów ze juz przestalam liczyć a fani Kanarka dalej swoje. Wisienką na torcie byla scena w szpitalu. Kiedy bohaterka mówi bohaterowi, ze ten jest miloscia jej zycia (meh) i wie ze ona nie jest jego(meh*2), a bohater reaguje gluchym przeciaglym niezręcznym milczeniem, (meh dazy do nieskonczonosci)to znaczy ze to prawda.
Oczywiscie fani Kanarka byli oburzeni bo na dodaek Oliver niezby rozaczal o smierci wiec dorzucili teraz pożegnanie w deszczu na otarcie łez.
Tylko, ze nie ma w niej nic nowego. Olek powiedział w końcu glosno cos o,czym kazdy wie (no chyba, ze wypluwa odcinki z pamięci:D) - nie wazne czy Queen Gambit poszedlby na dno czy nie-nigdy nie mieli przed sobą żadnej wspolnej przyszłości. Kochal ja za malo.
Kiedy przestala byc love interest glownego bohatera to stala sie WRZODEM NA DUPIE SERIALOWEJ EGZYSTENCJI, zero inwestycji w postać. Naprawdę dziwi mnie ze niektórzy za nią tęsknią. W zeszlorocznym crossoverze nawet jej nie bylo a zorientowalam sie PO odcinku bo ktoś mi powiedział. Taki wlasnie byl z niej kanarek.
Jestem pewna ze tworcy planują slub Olivera z Felką pod koniec sezonu i dlatego rzucają fandomowi Laurel ochlapy z Olicitowego ślubnego tortu.

Ja uwazam, ze wszystko co powinni zrobić juz sto lat temu to pozwolic Felicity i Oliverowi sie ze sobą przespać, ochajtac i RUSZYC Z HISTORIĄ DO PRZODU, a nie zameczac ludzi jakims bullshitem. Niech sami skorzystają z rady dla Olivera i MOVE FORWARD. Myślę ze Guggi juz to ogarnął.

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

Ja akurat lubiłem Laurel od początku (choć nie aż tak jak Shado czy Sarę) ale mniejsza z tym . Na ten odcinek można spojrzeć jeszcze inaczej. Dlaczego skoro Felka ma być rzekomą wielką love Olliego to jego podświadomość wybrała do sceny ślubu Laurel?
I odstawmy tu na bok Guggiego , MTV , słupki popularności i wszystko co jest poza fabułą serialu ;)

Raister

Ale jak to? Przecież to NIE JEST świat skonstruowany przez Olivera, to jest świat skonstruowany przez DOMINATORSÓW (nie pamietam jak oni tam mieli dokładnie na nazwisko:P)… Właśnie podświadomość Olivera z tym walczy w taki sposób w jaki walczy. Wrzucili Olivera w świat który z ich punktu widzenia powinien być najszcześliwszy (niby przed wyspą) ale tez swoją drogą nigdy nie miałby prawa się ziścić. Oliver jest przykładnym synkiem (bo CHCIAŁBY takim być ale nie wierzę że byłby taki gdyby nie cała akcja z wyspą, mysle ze bylby takim samym narcystycznym dupkiem), dobrym bojfrendem (który nie sypia z kim popadnie i nie ucieka – chciałby taki być). Przecież dosłownie musieli zamienić orientacje Sarze z bi na less, żeby nie prowokować niepotrzebnych napięć:P.

To nie podświadomość Olivera wybrała Laurel tak samo jak nie podświadomość Olivera wybrała świat w którym on sam nie jest bohaterem. To nie jego własna podświadomość wybrała rzeczywistość w której statek nie zatonął a on żyje „normalnie”. TO NIE JEST idealny świat według samego zainteresowanego (czyli Olivera) co zresztą powiedział Thei i Baremu. Kosmici spudłowali. Tak samo w przypadku całej reszty. Np. Ray’owi Palmerowi dostała się Felicity jako narzeczona a nie ta Anna czy jak jej tam było.

Napisze JESZCZE inaczej. Oliver się obwinia. Co by było gdyby nie wsiadł do tej zasranej łódki (wypasionej mega super łodki tak btw, tez taka chce)? Wszyscy by żyli. Jego matka nie zginęła by przez niego na jego oczach. Teoretycznie dla kogoś takiego jak Oliver, czyli kogoś kto żyje w wielkim pozcuciu winy to MUSI być doskonały świat. Jak bym była kosmitom to bym tak myślała. Jest w tym jakaś wolność. Żeby stworzyć idealną rzeczywistość Oliver nie mógł wsiąśc na łódke, a żeby nie wsiąść na łódke musiał kochać Laurel , żeby kochać Laurel musiał być…inny, lepszy:Pno i Laurel musiała gadać to co Felka, no i Sara musiała być lesbijką. I pewnie wszystkie Samanty w pobliżu Olivera też są lesbijkami:P Mi się wydaje, ze czesc Olivera chciałaby po prostu kochać tą nieszczesna Laurel dużo bardziej bo wtedy nie wsiadłby na łajbę i wszystko byłoby cacy. Chociaż i tak nie do końca jak sie okazuje. Ha! Dlatego tak spanikował i chciał się hajtać już teraz w tym momencie…co w sumie tez było gó.wno prawdą bo przyszedł Digg to poszedł sobie z Diggiem…

Na prawde nie wiem nad czym tu się zastanawiać. Laurel nie umarła 5 lat temu, umarła na dniach. Oliver miał prawie 5 lat, żeby żyć z ŻYWĄ Laurel w każdy możliwy sposób, robiąc z nią co by tylko chciał, ona była chętna –nie zrobił tego. Żeby zobaczyć ją w białej kiecce nie potrzebował do tego żadnych snów. Po śmierci Tommego dosłowanie wolał wrócić do PIEKŁA na Lian You niż migdalić się z Laurel przy kominku, a jak wrócił (wcale nie do Laurel) ZNOWU wybrał Sare. Na Boga on nawet w tym śmiesznym kosmicznym świecie olał rehersal dinner i wysłał Laurel SMSA ( SMSa hahahaha nie mogę).

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

No sama piszesz że " Oliver jest przykładnym synkiem (bo CHCIAŁBY takim być..." no i w tym świecie jest. Co do Sary to nie jest kwestia Dominatorów bo ona less była już w LoT (gdzie zabawiała sie z Anną Austriaczką i bałamuciła dziewczyny z Salem :D) , może ta zmiana to jeszcze jeden efekt Flashpoint?
Thei mówił że to nierzeczywisty świat ale dopiero wtedy gdy się zorientował że to Matrix.
Palmer z kolei kochał Felkę i to ona z nim zerwała wiec kto wie może podświadomie dalej do niej wzdycha :)

Oliver sie obwinia? Jasne że tak a w tym świecie nie musiał tego robić. Kosmici mym zdaniem tylko wprowadzili ogólne polecenie typu "Happy World" a podświadomość zaczęła tworzyć detale.

Laurel nie zawsze była chętna. Była wcześniej z Tommym wiec po jego śmierci nie mógł sie do niej zbliżyć bez jednoczesnego wyjawienia że jest Arrowem i nie ocalił jej faceta. A potem była Sara itd .
Olał rehersal dinner bo wiedział że ten świat jest nierealny i nie wysłał smsa Laurel tylko Matrixowej kupie pikseli udających Laurel ;)

Raister

Dla mnie to możesz nawet pisać, że Twoim zdaniem Oliver chciałby być Golden Retriverem, ale póki nie widze tego w serialu to jest to dla mnie taki sam poziom absurdu jak ta cała gadka o Laurel. Mogę się tutaj produkować w nieskończoność ale jest jeden argument którego przebić się nie da (nie tylko jeden ale już nie będę się wymądrzac:P). Gdyby Oliver wyobrażał sobie swoje idealne życie u boku Laurel (podświadomie czy nie łotewer) to robiłby wszystko żeby do tego dążyć w REALNYM, PRAWDZIWYM ŻYCIU. Jeżeli widziałeś coś takiego KIEDYKOLWIEK (nie mówiąc już o ostatnich 2 sezonach gdzie trudno ich było nawet nazwać przyjaciółmi) to oglądamy inny serial. Jest taka zasada: jak chcesz z kimś być to zawsze znajdziesz sposób, jak nie chcesz – znajdziesz powód. I serio-to jest to co widze od samego początku w zachowaniu Olivera, to i nic więcej (co do Laurel i odwrotnie- do Felki). Mogłabym strescic cały serial i nie znalazłabym nic innego oprócz wymówek i zniechęcenia. Wybacz ale zdradzał ją (w sumie na tym moznaby by było postawić kropkę) niejednokrotnie i długotrwale. Sara i ucieczka na łajbę była jednym z symptomów choroby pt „NIE dla przyszłości z Laurel”. Jaki Tommy? Serio nie wiem o czym piszesz. Zaraz po jego śmierci migdalili się przed kominkiem i Laurel CHCIAŁA Z NIM BYĆ – przecież planowała z nim wspólną przyszłość – kolejna próba - na co Oliver zrobił zdefioną minę a w następnej scenie widzimy go już w samolocie w drodze do Piekła. UCIEKŁ. ZNOWU. Do piekła – tym było dla Olivera Lian Yu. „A potem była Sara”??…Wybacz ale on sobie Sare wybrał świadomie. Laurel narzucała mu się na korytarzu a on ją zlał i poszedł do Sary. Znowu. Nie widzisz wzorca? Związek z Sarą się skończył a temu nawet powrót do tej nieszczęśnicy do głowy nie przyszedł. Bo co? Bo „potem była Felicity”? Haha, give me a break. Nie powiedział jej o tym, ze idzie walczyć z Ra’sem, ani o tym ze wstępuje do Ligii ( w domyśle żeby umrzeć) wyjechał ze Starling z Felką (w domyśle na zawsze). Serio , czy mam kontynuować ??:P:P BO MOGĘ tak bez końca. Dowody są w serialu i w zachowaniu bohaterów.

Oliver kochał Laurel jak starą przyjaciółkę na którą patrzy z sentymentem bo na wyspie była dla niego symbolem tego wszystkiego co stracił, życiem którego miał już nigdy nie odzyskać i człowiekiem jakim KIEDYŚ był i nigdy już nie będzie. DLATEGO to Laurel jest w tej projekcji. Z. tego .samego .powodu. Bo jest symbolem, zdjęciem. Niczym więcej. Nie było to wystarczające wtedy i nie jest to wystarczające teraz.
Gdyby ten świat był stworzony przez Olivera od A do Z to NIEWYGLĄDAŁBY W TEN SPOSÓB. Nie ma się tutaj o co spierać, bo powedział to Barremu-to nie jest rodzaj szczęscia, który satysfakcjonuje niektórych ludzi, w tym Olivera. To nie jest idealne, pełne życie. Wypili za to. Skoro nie był taki jaki być powinien w swoim głównym założeniu to jak możesz pisać ze to „happy world”zbudowany przez niego samego. To dowód, ze właśnie KTOŚ zbudował go za niego z jego własnych wspomnień.... PODŚWIADOMIE to on wiedział, że nie chce takiego życia stąd te przebłyski pamięci – to jest zadanie podświadomości-walczyć z manipulacją.
*olał rehersal dinner ZANIM wiedzial o co kaman
*-jaki Flashpoint? Sara jest biseksualna. Gdyby flaspoint miał cos do tego to ona nigdy nie spała by z Oliverem, a wiemy ze spała. Lesbijki nie sypiają z facetami…Sypiała z Oliverem, sypiała z Nyssą, zabawiała się z Anną Austriaczką ale do Snarta też chyba czuła mięte. Jest BISEKSUALNA, we śnie była homosekualna tak czy siak we śnie nie spała nigdy z Ollim.

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

A piszemy tu o czymkolwiek innym niż o tym co własnym zdaniem widzimy? Raczej nie nieprawdaż? :)
Z Laurel zbyt dużo sie wydarzyło i Ollie zapewne sam nie wierzył by mógł z nią szczęśliwie żyć. Z Felką nie było takiej burzliwej historii jak z Laurel wiec bycie z nią byłoby prostsze. Na statek z Sarą uciekł Oliver imprezowicz który na tamtym etapie życia uciekłby od każdej chcącej go zaobrączkować . Laurel jest dla niego symbolem idealnego szczęśliwego życia w którego osiągnięcie zwyczajnie nie wierzył i tyle. Natomiast z Barrym rozmawiali o kostiumowej części życia i tego by mu brakowało :)

*olał dinner bo miał już te wizje i podejrzewał że coś jest nie tak
* Sama pisałaś wszak że Sara jest less (ok we śnie ale w realu też) a w LoT to już łopatologicznie wręcz podkreślano chociażby w odcinku z Hexem. Sara bi to już prehistoria :)

Raister

Wszystko rozbija sie o to że Oliver nie kochał Laurel tak jak powinien. Kochamy różnych ludzi w swoim życiu z różną częstotliwością i w różny sposób, a to coś z Laurel było marne. Koniec.

Każdy może mieć własne zdanie i interpretować wszystko jak mu się chce, to tylko jakiś serial. Dla mnie zwyczajnie nie ma to żadnej wartości jeżeli nie jest poparte argumentami w postaci słów albo czynów bohaterów. Tyle. My WIEMY (nie „domyślamy” się tylko wiemy) kiedy Oliver był szcześliwy naprawdę. Wtedy kiedy żył z Felicity . Był szczęsliwy wtedy kiedy Felka wypowiadała słowa które ukradła jej Laurel razem z kiecką:P POWIEDZIAŁ to Barremu w tamtym roku podczas beznadziejnego crossovera. Powiedział na głos, że teraz ma WSZYSTKO to czego zawsze chciał (meaning-wtedy jego zycie było „full”). I czy nam się to podoba czy nie, to było życie z Felką właśnie. Tak wygląda serialowa rzeczywistość. Seralowa rzeczywistość w której Laurel jest trupem bo akurat po jej śmierci Oliver był w stanie funkcjonować normalnie, planować zemste i inne zabawy w świetlistości. Po śmierci Felki? No chance.
KOŃCZE TEN TEMAT bo tylko sie bez sensu powtarzam jak debil i czuje sie jak jakiś wielki Olicity shipper.

Orientacja seksualna to nie jest coś co się zmienia z wiekiem. To, że Sarze aktualnie bardziej smakują seksy z kobietami nie świadczy o tym, że nagle zamieniła się w lesbijke. Oglądam LoT sporadycznie ale jeżeli tak rzeczywiście jest jak piszesz to znaczy że robią z Sary jakiegoś pajaca:P Co mi się bardzo nie podoba bo po ostatnim odcinku uwielbiam ją jeszcze bardziej. Sara to mądra dziewczynka.

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

Owszem był szczęśliwy z Felką lub myslał że jest szczęśliwy ale na statku to z Laurel się żenił w tej swojej idylli no ale fakt , dalsza dyskusja o tym to było ciągłe repeat :)

Co do Sary to i owszem , byłoby tak jak piszesz ale to jest świat gdzie niemowlakom zmienia się płeć ot tak sobie więc i Sarze może się skorygować orientacja. Mick powiedział Hexowi że ona woli dziewczyny (mina Hexa - bezcenna :D) , kontekst pogawędki obu dżentelmenów jasno wskazywał że teraz Sara jest czystą les...(no chyba że mój inglisz kuleje bardziej niż mi sie zdaje ale nie sądzę by tak było :D)

PS: Wesołych Świąt "Olicity shipperko" (a ja jestem za shipem Micka i Amayi który sie rozkręca w LoT , polecam :D) ;)

PS2: Też uwielbiam Sarę ;)

Raister

No tak z argumentem "bo bohater sie oszukuje" trudno dyskutować:P

Prawda jest taka, że wszystko zaczęło sie od tego,że Oliver kochał Laurel za mało, niewystarczająco, nie tak jak powinien kochac kobiete której zakłada się ringa na palec. Nie. Nope. Not even close. Nie na mojej planecie. Dlatego ją zdradzał, dlatego wsiadł na łajbę i dlatego wylądował na wyspie. Więc tak, w tym sensie na pewno jest w nim jakaś cząstka która chciałaby żeby to sie nie wydarzyło, a więc CHCIAŁBY kochać ją bardziej, traktować ją lepiej. HA!! Dlatego tak jest w tym śnie! Tylko koniec końców to tylko sen. Oliver się budzi i znowu Laurel kocha go nieporównywalnie bardziej niż on ją, znowu nie może jej dać tego czego oczekuje bo kocha ją tak że pożal sie Boże. Bo nie wystarczy CHCIEĆ, to nie działa w ten sposób, Oliver starał się jak mógł kiedy wrócił z wyspy, ale to nigdy nie miało prawa się udać. To powiedział Laurel podczas pożegnania. Za to ją przeprosił. Nie róbmy z tej sceny czegoś czym nie była.

Wiesz kto kochał Laurel wystarczająco i odpowiednio? - Tommy Merlyn. To jest doskonały przykład bo pod względem bawidamkowo-imprezowym był jak Oliver. Kropka w kropkę. Takie samo z niego ziółko i bogaty playboy. Czy możemy o nim napisać, że "na tamtym etapie życia uciekłby od każdej chcącej go zaobrączkować " ?? Absolutnie nie. Nie zrobiłby tego. Czy zdradzał ją z Samantami i Bóg wie kim jeszcze? Nie. Nic z tych rzeczy. Czy uciekał przed nią? - nie! wręcz przeciwnie. Kochał ją szczerze i dlatego nie tylko zmienił swoje hulaszcze nawyki, on próbował zmienić siebie i swoje życie. Chcieć więcej, chcieć bardziej. Tym była dla niego Laurel - inspiracją do bycia lepszym. I wiem że to brzmi górnolotnie ale to robią odpowiedni ludzie w naszym życiu - sprawiają że chcemy być lepsi i sięgać dalej. Dla Olivera tą osobą nigdy nie była Laurel. W żadnym procencie. Ani przed wyspą, ani po niej.

- hmmm chyba miałam skończyc ten temat, teraz serio KONIEC
- Mick powinien dostać własny serial.
Rozumiem, że Supergirl do niego nie oddzwoniła?? głupia czy co?
WESOŁYCH ŚWIĄT:)

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

No i ta pogawędka to klasyczny przykład na to jak można widzieć rózne historie oglądajac ten sam serial :D
Ollie przed wyspą był po prostu niedojrzały do poważnego związku czyli chciał być z Laurel ale bał sie zamążpójścia itd
Co do "bo sie oszukuje" to było tylko gdybanie a nie argument ;)

Tommy powiadasz? Owszem nie zdradzał ale jak długo oni byli ze sobą jako para? Ledwo zaczęli i Tommy odszedł w zaświaty wiec kto wie jak by to się potoczyło gdyby Tommy został na następne sezony.

Jeszcze co do Sary to dodam taki szczególik że choć obecnie twórcy podkreslają jej zainteresowanie tylko kobietami to jednak w ostatnim przed przerwą odcinku LoT była mowa o tym wybuchu na statku gdy dała dyla z Olliem. To by był argument za bi , z drugiej strony mogła sobie sama nie zdawać sprawy ze swych preferencji. W Supergirl pewna dama w wieku ok 30stu lat uzmysławia sobie że jest les a wczesniej żyła w blogiej niewiedzy na ten temat :D

Bosh...czy to serio gadka o serialach superbohaterskich? :D

PS: Serial dla Micka? Popieram , a Supergirl pewnie zadzwoni latem ;)

Raister

Ci co lubią Laurel zazwyczaj mają klapki na oczach, dlatego Ci wybaczam tą niesubordynacje:) lol

Dla Olivera Laurel była zawsze niewystarczająca dlatego szukał sobie zabaw gdzie indziej. Szukał ich przed tym jak Laurel palnęła o wspólnym mieszkaniu, szukał ich pozniej i szukałby ich do teraz gdyby Queen Gambit nie poszedł na dno. No chyba ze znalazł by sobie kogos lepszego. Pukanie wszystkiego co jest aktualnie chętne nie jest zadnym usprawiedliwieniem na "niedojrzałość", zreszta ja pisze "kochał ją za mało" i w sumie to dla mnie to samo.
ZRESZTĄ TO W OGÓLE NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA, OLIVER WRÓCIŁ Z WYSPY. Był dojrzały ale wciąz niedostatecznie dojrzały dla Laurel. Jak pokazuje fabuła tego serialu - Oliver mógłby żyć nawet 5 milionów lat i wciąz byłby nie dojrzały dla Laurel.

Ja staram się interpretować ten odcinek w kontekście całego serialu, przez pryzmat całej reszty serialowej fabuły , a cały czas mam wrażenie że ty traktujesz go jako osobny byt. To co tutaj piszesz W OGÓLE nie styka mi z tym co jest w serialu, co mówi Oliver, co robi, z jego decyzjami i usprawiedliwieniami tych decyzji, No w ogóle. Jakbym czytała o jakiejś abstrakcji. To co "myśli" Oliver ma sens tylko wtedy kiedy te myśli są zwizualizowane na ekranie. Mieliśmy tylko jeden taki przypadek. Najbardziej szczery z możliwych. Wtedy kiedy Oliver "umierał" spadając ze skarpy przebity przez Ra'sa. Sekwencja przedśmiertnych myśli Olivera była manifestacją wszystkiego co miało w jego życiu największą wartość . Byli tam wszyscy Ci których najbardziej kochał i najbardziej kocha, najważniejsi z najważniejszych dla niego, Oliver w pigułce. I upss, nie było tam Laurel. To nie jej twarz widział jako ostatnią przed "śmiercią". W ogóle jej nie widział:P Mieliśmy jeszcze agonalne sny później i była tam Felka i...Ale dobra kończe nakłuwać ci Twoją bańkę mydlaną:)

Fajne jest to, że w sumie homoseksualiści w tych serialach są przedstawieni niestereotypowo. Sara czy Nyssa nie przypominają facetów z cyckami, Curtis nie jest żadną ciamajdką, i z tym swoim mężem też nie golili sobie pach. Bravo CW:)

DO lata to Mick będzie już zajęty. Błagam...taka partia sie nie bedzie tyle czasu marnować;)

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

Ach dzięki Ci za wybaczenie (z głuchym łoskotem kamień spadł mi z serca...prosto na nogę :D)
Laurel jest i była ok , nigdy nie byłem jakimś jej wielkim fanem ale też nigdy jej nie hejtowałem (w przeciwieństwie do większości z piszących na tym forum). Ot sympatyczna kobitka ale np Iris z Flasha bardziej mi się podoba ;)

No i tu się róznimy. Według mnie Laurel to było zbyt wiele jak dla Oliviera (na tamtym etapie pukania wszystkiego co sie rusza i nosi kieckę). Gdy z kolei wrócił z wyspy to Laurel była wściekła z powodu tej ucieczki z siostrą , potem pojawił się Tommy , potem się drama z cyklu "mam kaptur i nie mogę tego nikomu zdradzić" . Laurel wiedziała ze Ollie coś ukrywa i to też kładło się cieniem na ich hipotetyczny związek itd.

Jezeli mam rację to ten odcinek w pewnym sensie był osobnym bytem bo pokazywał co Olivierowi siedzi w podświadomości. Jezeli była tam Laurel to wtedy jego wszelakie ohy i ahy nad Felką z przeszłych odcinków zwyczajnie tracą na znaczeniu (a jeszcze licho wie czy Flashpoint tam czegoś nie namieszał).
Cóż , nie pamiętam co on widział spadajac ze skały wiec wierzę Ci tu na słowo. Z Felką akurat wtedy był wiec mógł o niej mysleć ...ale równie dobrze mógł o niej myśleć bo świadomie tego chciał. Agonalne sny już są mocniejszym argumentem ale i one mogły być swego rodzaju kontynuacją tego o czym myslał spadając. Fachowo nazywa sie to "inkubacją snów" ;)

O ile pamiętam to komisarz policji we Flashu też jest gejem i został przedstawiony na podobnym poziomie jak ci których wymieniłaś wiec dołączam do braw dla CW ;)

Co do Micka to fakt , Amaya nie da go sobie odebrać (trzymam za nich kciuki) :D

PS: Moja bańka mydlana mocna jest , duża i lśni wszystkimi barwami tęczy :D

Raister

Haha, kolego Raister, oficjalnie przyprawiłeś mnie o migrene:P To będzie długie, nawet jak na mnie:)
1) Źle się wyraziłam. Tutaj nigdy nie chodziło o Twoje „lubienie Laurel”, cały czas chodzi o Twoje „nielubienie” Felicity. Dlatego używasz najbardziej tendencyjnego argumentu czyli „podświadomość & bohater się oszukuje kind of staff”To jest naginanie fabuły do swojego własnego chciejstwa. Za bardziej wiarygodne myśli uważasz te, kiedy bohater był podlączony do kosmicznej maszyny (która manipuluje jego umysłem) niż te kiedy bohater symbolicznie umierał i nie było miejsca na nic innego niż podświadomość i autorefleksja po tym zdarzeniu właśnie. Okej. Łotewa. ( Nie, nie był wtedy z Felką, i tak, wiem doskonale czym jest inkubacja snów i chyba dobrze odczytuje to jako żarcik bo rzecz jasna z inkubacją snów nie miało to nic wspólnegp:P).
2) Ja jestem spokojna o to co tutaj pisze nie tylko dlatego że to logiczne fabularnie i zwyczajnie spójne z osobą Olivera, ale dlatego bo Oliver Queen jest niczym innym jak wytworem umysłu Marca Guggenheima, a jego niegasnąca słabość do Olicity jest oczywista. Jeżeli myślisz, że Marc zaakceptowałby odcinek, w którym jest COKOLWIEK ważnego (tym bardziej przełomowego) dla Laurivel, co jednoczeście umniejszyłoby role Olicity (ba! skasowałoby całe 3 sezony), które jest dopieszczone do granic możliwości paprotkami i czerwonymi długopisami, to powinieneś znaleźć w swojej głowie budynek SMOAK TECHNOLOGIES i przejść przez magiczny portal bo oszukujesz sam siebie:D. IT’S NOT REAL. Dodatkowo w ten sposob Oliver Queen stałby się najmniej spójnym bohaterem serialowym w historii wszystkich bohaterów serialowych. NO FU*CKING CHANCE IN HELL.
3) Gdyby było tak jak chcesz żeby było to podczas sceny pożegnania tej dwójki (jedynej naprawde szczerej między nimi ever) Oliver powiedziałby mniej więcej to, co tutaj piszesz, tymczasem powiedział dokładnie to, co cały czas pisze ja. TO BYŁ moment samorefleksji tutaj mamy racje oboje. Oliver dosłownie wraca do początku, żeby pojść naprzód. Musiał zadać sobie pytanie DLACZEGO w ogóle znalazł się na łodzi ojca - bo był ZAWSZE nieszczery w stosunku do tej dziewczyny. Sen jest iluzją ale Oliver i Laurel żyli w iluzji szczęścia jeszcze zanim Queen Gambit poszedł na dno. Oliver NIGDY nie był z nią szczery co do tego kim jest naprawdę i czego chce od Laurel naprawdę. Uciekł co zmieniło ich życie na zawsze, a potem uciekał NA KAŻDYM KOLEJNYM ETAPIE SWOJEGO ŻYCIA, aż do sceny na korytarzu w 2-gim sezonie kiedy dał sobie siana, odwrócił się i już nigdy więcej nie spojrzał w jej kierunku. Oglądasz serial gdzie „powinieneś mi powiedzieć prawde bo szczerość jest najważniejsza” jest tematem powracającym CO SEZON i piszesz że nie mógł jej powiedzieć o swojej sekretnej tożsamości. WTF. Powinien jej był powiedzieć i wpuścić ją do swojego życia (całego)- przecież o to cały czas chodzi. M.in. dlatego od samego początku nie kupowałam ich love story. Oliver w końcu jej powiedział, „ajm sori, ale człowiek którego pokochałaś to nie ja” – dosłownie TO powiedział. Laurel nigdy nie wiedziała kim Oliver jest naprawdę, nie znała i nie widziała go takiego jakim był naprawdę. (Tak btw,to jest bezpośrednie nawiązanie do jego niby przysięgi małżeńskiej kiedy mówił Felce, że ona widziała go takim jakim był na prawde). Nigdy nie był dla niej odpowiedni i nawet GDYBY był inny i GDYBY zrobił coś inaczej, GDYBY nie to całe Lian Yu – NIGDY by na nią nie zasługiwał. Wspólną mieli jedynie przeszłość. Nie mógł jej dać tego czego chciała. Przeciez to cytaty z Olivera. Tutaj mu chyba już nie zarzucasz, że podświadomie myśli co innego.

m_lenna

Jeszcze nie skończyłam!
4) Twoja teoria o tym, że ten świat zbudowali sobie sami ze swoich najskrytszych marzeń ,wykłada się na tym, że to nie jest świat który zbudowali ze swoich najskrytszych marzeń:P Sorki ale w takim razie musiałby by być kumulacją WSZYSTEKIGO CZEGO PODŚWIADOMIE CHCĄ BOHATEROWIE, obecni, ci podpięci do kosmiczego dziadostwa, a tak nie jest. To zaburzałoby całą koncepcję serialu. Oliver podświadomie wszystko czego chce to mieć prawieże basen w kiblu, mieszkać w prawieże zamku i chce żeby uchodźcy kosili mu trawnik. W tym momencie serial traci dla mnie sens. Oliver wracając w 9-tym odcinku powinien rzucić wszystko i oddać skórzane portki wraz z łukiem Diggowi, bo jak twierdzisz – podświadomie Digg chce być Arrowem, chce pracować tylko z Felką, w swojej podświadomości szcześliwe życie dla Digga oznacza życie bez Olivera Queena będącego jego częścią i na odwrót. Sara nie chce być Kanarkiem, chce się ustatkować, znaleźć sobie dziewczyne i skończyć koledż. O tym sekretnie marzy chociaż Malcolmowi później powiedziała że ma gdzieś takie życie. Przecież to jest jej świat-mogłaby mieć absolutnie wszystko – i siostre i kostium, itd.,. nieprawdaż?? Ray Palmer chce być CEO swojej firmy..ale zaraz ..miał taką możliwość i z niej zrezygnował, żeby superbohaterować. Bohaterowie mogli by mieć wszystko w jednym ale tego nie mają, czyli wniosek jest jeden. Ktoś wybrał im ten świat za nich. Temat to „Oliver nie wsiadł na łódkę i wszystko wygląda słitaśnie”. Zresztą to jest zbiorowa halucynacja więc z założenia musi być kontrolowana przez kogos z zewnatrz. No ale dobra.

5) Na pewno jest to jakaś wersja perfekcyjnego życia, pozornego szczęścia. Namiastka perfekcyjnego świata dla Olivera, który nigdy NIE trafił do Piekła. Tylko, że jest taki problem z perfekcją – ludzie wcale nie do niej dążą w życiu. Ludzie dąza do szczescia, a to dwie różne rzeczy. Prawdziwego szczęścia nie osiąga się dzięki perfekcji bo prawdziwe szczęście nie jest rezultatem perfekcji. To długa droga, która może mieć swój początek nawet w mroku. Myśle, ze Oliver ma co do tego ogromną nadzieję. Nadzieję na bycie kiedyś , w przyszłości najbardziej szczęśliwą wersją siebie. Dlatego wybiera bolesną rzeczywistością pełną imperfekcji niż pozorną perfekcje która nigdy nie dałaby mu satysfakcji. Coś co wydaje nam się perfekcyjne wcale nie oznacza, że jest własciwe.

Moim zdaniem to był jeden z najlepszych odcinków ever. Oliver pokazuje głębie swojego człowieczeństwa a ja tyle czasu zmarnowałam pisząc o Laurel, ktorej rola w całym serialu i tym odcinku jest jasna jak słońce a obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg – gdyż jest martwa. Sprowokowałeś mnie:P Nie ładnie.

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

4. Oliver chce mieć rodzinę. Laurel za zonę , żyjących rodziców , Palmer może dalej kochać Felkę dlatego był z nią , Sara zwyczajnie chce mieć siostrę z powrotem a Digg hmm kto go tam wie , może i rzeczywiscie wolałby kaptur od swojego kasku a'la Power Rangers :D Taka halucynacja nie musiałabvy by być kontrolowana z zewnątrz , ona miała być na tyle atrakcyjna by nikt nie chciał z niej wyjść.

5. Dążenie do szczęścia i dążenie do perfekcji to dwie rózne sprawy. Ludzie mogą dążyć do jednego i drugiego. Można dążyć do perfekcji w jakiejś czynności i wykonując ją być szczęśliwym. To trochę jak ze sztukami walki gdzie chce sie perfekcyjnie wykonywać ciosy czy techniki. Prawdziwe szczęście i tak nie jest zależne od niczego z zwn (ale to już raczej temat mało filmowy)
A Laurel cóz...teraz jest martwa ale na jak długo? To sie okaże bo raz że to świat komiksowy a dwa ,nawet Guggi zmienia zdanie (chociażby na temat sezonu 4) ;)

Sprowokowałem? Może i tak, ale sympatycznie się z Tobą gawędzi i szczęśliwego nowego roku Ci życzę (a sobie wiecej takich pogawędek :D)

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

Koleżanko m_lenno mea culpa w takim razie. Z chęcią podzieliłbym sie z Tobą jakimś sprawdzonymi metodami na migrenę ale nigdy ich nie miałem więc cóż , na wszelki wypadek najmocniej przeepraaaszaaam ;))
1. Mhmm , owszem , nie lubię Felicity a Olicity to dla mnie swego rodzaju aberracja (posługując się terminologią LoTu) i tu masz rację ale nie dlatego używam owego "najbardziej tendencyjnego argumentu" jak to raczyłaś ująć. Po prostu interesuję się podświadomością , snami itd i podczas oglądania tego odcinka to mi się jako pierwsze wpadło w oczy. Co do inkubacji to nie był to żarcik lecz możliwość. Mocna koncentracja na czymś przed snem mogła wywołać sen o tym czymś ;)

2. Oliver Queen jest wytworem umysłów Morta Weisingera i George'a Pappa. Guggi tylko zrobił z tego serial. I jeżeli mam rację co do roli Laurel to bedzie to giga surprise dla wszystkich. Oliver byłby wtedy nie tyle spójnym co hmmm,...życiowym bohaterem tak po prostu. I potwierdzałby prawdziwość przysłowia mówiącego że "stara miłość nie rdzewieje" ;)

3. Niekoniecznie by to powiedział bo i po co? Ona umierała a on mógł dalej nie wiedzieć czego chce. Przed zatonięciem statku Oliver był bawidamkiem który sam nie wiedział czego chce (zresztą podobnie jak w komiksie).
Superbohaterowie nie zdradzają tak chętnie swej tożsamości nawet tym w których sie zakochują "bo to naraziłoby ich na niebezpieczeństwo". Taki jest kanon tego gatunku i dlatego nie zdradził nic Laurel. Co do cytatów to czemu nie? Laurel pokochała bawidamka którym Oliver przestał być i nie wiedziała nic o Kapturze. Felka z kolei znała go w obu wersjach więc mógł im tak powiedzieć :)


Raister

A czyli podświadomie naginasz fabułe pod komiks. Spoko, znam takie przypadki. Powinien być jakis medyczny termin na takie cos xD. Nie będę już wałkować czegoś co nawet twórcy tego serialu powtarzają 5 rok – serial to nie komiks. I tak – postać Olivera, jego losy, temperament, to kogo kocha i dlaczego, są efektem procesu twórczego Marca G i Wendy M.i szczerze nikomu nie są nic winni. To jest ich serial, który bazuje LUŹNO na komiksie. Tyle.

Oliver po śmierci Laurel zachowywał się tak, że prawie wszyscy moi znajomi myśleli że w grobie leży jakaś mama Smoak. Tyle w temacie. Zresztą tu w ogóle nie ma o czym gadać. Było mu troche przykro, a 5 minut poźniej był zwarty i gotowy żeby pisać piękne przemowy pogrzebowe i obmyślać strategie wojenne w doskonale skrojonym garniturze. Jeżeli tak się zachowuje facet któremu jakkolwiek zależało na lasce to give me a break. Serio - to jest temat którego nawet ja - adwokat diabła z powołania nie rusza bo to jest zwyczajnie nie do obronienia. No chyba że tworząc sobie radosne fanficki. No thanks:)

Przypominam, że rok temu Oliver poważnie zastanawiał się nad odsunięciem Laurel ze swojego życia bo przeszkadzała mu w byciu jakimś głupim politykiem. OLIVER QUEEN! Lojalny do bólu. Ten który NIGDY nie odwraca się od przyjaciół. Nigdy. Nagle chce się odwrócić od Laurel…Nie rozumiesz? On nawet nie traktował Laurel jak prawdziwej przyjaciólki. Raczej jak kogoś kogo zna pół życia i musi gadać z sentymentu. Argumentacja Thei była taka sama „bo KIEDYŚ to cośtam”- wszystko czas przeszły. Od 2-go sezonu nie mogli się znieść. Nie ma w tym nic dziwnego. Jedni ludzie są z nami przez całe życie a z innych relacji się wyrasta. Ta umarła śmiercią naturalną i dzięki Bogu. Szczerze jeżeli chodzi o związki to najgorszy rodzaj śmierci. Tego trupa już by nic nie ożywiło.

Nazywanie ich przyjaciółmi to JUŻ dla mnie GRUBA przesada,natomiast traktowanie Laurel jako jakiejś wielkiej niespełnionej miłości Olka i love of jego życia to jest (wybacz) ale jakiś mega absurd nad absurdy i już nawet nie będę tego więcej komentować. Typowa toksyczna relacja której jedynym spoiwem było ogromne poczucie winy ze strony Olivera i ogromne obarczanie winą Olivera ze strony Laurel (zresztą Laurel robiła to nawet w 4 sezonie). Patologia. Dobrze, ze już od stu lat nie musze na to patrzeć. Wróciłam do tego tematu bo jest setny odcinek i ostatnia okazja do analizy na którą ten związek nawet nie zasługuje:)

Laurel nie wróci. To też jest temat dla mnie poza dyskusją. Jestem kategoryczna również w tym względzie:D. Serial ma być rozrywką więc rzecz jasna możesz sobie tworzyć alternatywne wersje serialu ale Laurel Lance nie powróci na stałe. Ani ta z Ziemi 1, ani z Ziemi 2 ani 3, 300, 300000. Przy napisach końcowych ostatniego odcinka ever Oliver będzie szcześliwie żonaty z Felicity Smoak a Laurel Lance będzie dokładnie tak samo martwa jak jest teraz. Pozostanie po niej tylko legenda i pomnik – no chyba, że ktoś go w końcu zje.

Psim obowiązkiem showrunnera jest reagować jak w serialu coś się nie sprawdza i zastępować czymś co się sprawdza. Laurel była parodią Czarnego Kanarka. Pani prawnik z infantylną miną, w szpilkach i garsonkach, alkoholiczka była niewiarygodna. Aktorka była nienaturalna i kanciasta i to nie jest jej wina. Nie każdy się nadaje. Nie każdy jest jak Sara Lance. DLATEGO JĄ ZABILI. To była odważna decyzja i na pewno przemyślana od A do Z. K. Cassidy bierze teraz udział w jakimś innym projekcie.
No coż. Olicity to nie jest żadna aberacja. To jest coś co im wyszło przez przypadek. Kura znosząca złote jaja. Każda wzmianka o Olicity robi w mediach burze i tym samym darmową promocje. Każdy dziennikarz podczas każdego wywiadu pyta o Olicity. Sparują ich ponownie to jest dla mnie oczywiste. Jedyne pytanie to kiedy i w jaki sposób. Mam nadzieje, że będzie okej po ostatnim kajaniu się Guggiego z powodu tej scenaiuszowej katastrofy z baby Mamą.

„Taka halucynacja nie musiałabvy by być kontrolowana z zewnątrz , ona miała być na tyle atrakcyjna by nikt nie chciał z niej wyjść.” – yyy tylko, ze nikt oprócz młodej nie brał nawet pozostania w tym świecie pod uwage. O tym piszę. Najpierw podświadomie a potem całkowicie świadomie podjęli decyzje o jego opuszczeniu. Nie tylko dlatego, że ten swiat był nieprawdziwy. Ta decyzja była SYMBOLICZNA.
Oczywiście chodziło mi o „perfejcyjny świat” nie o byciu w czymś najlepszym i pisząc o pożegnaniu z Laurel miałam na myśli to z TEGO odcinka. Ollie nie żegna fatamorgany, Ollie mówi do TEJ Laurel. To co powinien był jej powiedziec szczerze wieki temu - czyli w skórcie „nie dla psa kiełbasa, ajm sori”.

Rzecz jasna – SZCZĘŚLIWEGO NEW YEAR dla wszystkich.

ocenił(a) serial na 10
m_lenna

Postać Olivera (podobnie jak postać Barryego i paru innych) są efektem procesu twórczego tych co ich stworzyli. Guggi tylko na tym bazuje i może działać w określonych granicach. Innymi słowy nie obdaruje np Olivera supermocami (a przynajmniej nie na dłużej niż 1-2 odcinki) nawet gdyby chciał bo ta postać nie jest jego własnością. Tak samo nie okaże się że Oliver jest kosmitą , krasnoludkiem czy zaginionym bliźniakiem Deathstroke'a z innej linii czasowej. Są granice nie do przeskoczenia dla Guggiego czy Wendy :)

Oliver w serialu jest stylizowany na Batmana który zachowywał się podobnie nawet po stracie syna. Ot taka konwencja (komiksowa na której bazuje Guggi nie fanfickowa) :D

Hmm? Laurel przeszkadzała w byciu politykiem? 0_o Nie bardzo wiem o co chodzi...to czwarty sezon?
Mogli się znieść i nawet współpracowali ze sobą , no wiesz , Arrow Team , Black Canary itd

Cóż , dla Ciebie Laurel jako true love Olivera to absurd , dla mnie całkiem realna możlowość. Różnimy sie tu zero jedynkowo i żadne z nas tego nie przeskoczy .

Czy Laurel wróci czy nie to się jeszcze okaże , ja obstawiam że wróci. Czas pokaże kto ma rację :D

Laurel miała trudne początki jako Kanarek ale później spokojnie sobie radziła. Mogło być lepiej ale wszystko przed nami. No i fakt , Sara w tej roli jak narazie była bezkonkurencyjna. A co do "Olicity znoszącego złote jaja" to go w tym sezonie nie ma a czy odbiło sie to na oglądalności? Serio pytam bo nie wiem a Ty zdajesz się to obserwować więc może wiesz ;)

Bo się połapali że to iluzja , a oni chcieli prawdziwego idealnego życia którego żadna iluzja nie zastąpi. Młoda też koniec końców z niej zrezygnowała i tyle. A Oliverowi było przykro porzucać nawet iluzję Laurel ale cóz...true live , ziemia w niebezpieczeństwie , kosmici załatwili prezydenta itd czyli trzeba było wracać :)

PS: Swoją drogą Guggi chciał kręcić Batmana zamiast Arrowa ale nie dostał pozwolenia i stąd ta Batmanowa stylistyka :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones