Ciężko stwierdzić co jest gorsze - reżyseria, muzyka czy aktorzy (zarówno gra jak i ich dobór).
Najgorsze jest to że nad wszystkim "czuwał" King - gość nie ma sobie równych jeśli chodzi o
książki, dlatego tym trudniej mi zrozumieć jak mógł to klepnąć.
Do tego jeszcze zmiany w scenariuszu które kompletnie nie mają sensu. Rozumiem że nie da
się przenieść 1:1 fabuły z książki która ma prawie 1200 stron ale po jaką cholerę zmieniać płeć
dziecka Fran czy sposób w jaki poznali się Larry i Nadine? Dlaczego Larry bierze gitarę na
wyprawę, skoro mieli iść bez niczego i czemu Tom znalazł Stu jeszcze przed wybuchem. Niby
drobne rzeczy ale jest ich masa i strasznie wk..., zwłaszcza na świeżo po książce.
Na prawdę - z daleka od tego serialu! Nie jestem w tej chwili przypomnieć sobie gorszej
adaptacji książki.
No właśnie oglądam i też jestem śrdni zadowolona, choć książka także nie należy do moich ulubionych z Kinga. Ogólnie zawiódł mnie ten bardzo standardowy podział Bóg-szatan, spodziewałam się zwykłej post apo a nie takie nadprzyrpdzone post apo.
Trochę dziwna uwaga, bo w każdej książce Kinga jest jakaś nadprzyrodzona siła. Ten typ tak ma. A to, że akurat tutaj wziął się za Boga i szatana. Jeżeli komuś to przeszkadza, bo ma jakąś awersje do tych pojęć (religiofobie - ostatnio bardzo modna przypadłość), to niech utożsamia obie siły inaczej, flaga jako siłę chaosu a po przeciwnej stronie siłę porządku i będzie jak w innych książkach Kinga. A co do filmu, to jest słabiutki i nawet się nie dziwię. Książki Kinga są specyficzne, mają swój klimat i nie da się ich przenieść na ekran.
Masz rację, wymęczyłem się strasznie przy tym serialu. Zastanawiałem się nawet czy sobie nie darować oglądania po I odcinku. Sama książka też mnie nie urzekła (jedynie rozwijająca się epidemia jest super), ale ta ekranizacja to masakra. Taka serialowa tandeta, zrobiona małym kosztem - idealne na Tele 5 albo inne TV4.