"Urzekający"... tak, to dobre słowo.
Urzekło mnie już wiele filmów Koyaanisquatsi, Ashes and Snow, Baraka, Samsara ..., Ink, Amelia, ostatnio Grawitacja, ale nigdy jeszcze serial, choć wiele z nich mi się _podobało_ (i to nawet bardzo).
Urzeczenie sprawia, że inne niedostatki blakną, stają się nieważne, istotny jest przekaz, gra uczuć, nie jazda po bandzie, jak np. True Detective (nota bene S01 genialny), lecz subtelne sygnały, pozytywne emocje. Nie umiem teraz tego wyrazić... 'Believe' to potrafi.
Może szkoda, że nie będzie kolejnych sezonów. Ale może też i lepiej, bo z czasem zostałyby tylko popłuczyny początkowej idei, jak zresztą z każdym serialem - wtedy to byłby rzęch do kwadratu...
Młoda dama, Johnny Sequoyah,wypadła genialnie.
Nie wiem, może filmy o "dobrze" ("dobru"???? kłania się trója z polskiego) są nie na czasie, że dziś liczą się tylko takie obrazy, które sięgają Conradowskiego jądra ciemności, sokowirówki po zwojach...
Believe było dla mnie odtrutką od tego.