PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=480993}

BrzydUla

6,4 57 257
ocen
6,4 10 1 57257
5,6 5
ocen krytyków
BrzydUla
powrót do forum serialu BrzydUla

Refleksja o Marku

ocenił(a) serial na 9

Czasy, gdy każdy najdrobniejszy szczegół serialu był roztrząsany na forum już niestety bezpowrotnie minęły :( ośmielę się jednak zamieścić tutaj moją małą refleksję.
To jest mój ulubiony polski serial, i myślę, że dialogi i aktorstwo wyprzedzają o lata świetlne inne nasze telenowele. Nie mogę przeboleć tego, że nie zdecydowano się na kontynuację. Atmosfera, którą stworzono na planie, interakcje między aktorami, klimat - to wszystko było moim zdaniem naprawdę niepowtarzalne. Wracam do serialu po raz kolejny, za każdym razem zauważając nowe smaczki. Ciekawe że taki pozornie mało ambitny tasiemiec potrafi mnie skłonić do rozkminy prawie tak tęgiej, jak analizy filmów pisane na studiach :D
Czy nie uważacie, że tak naprawdę najbardziej wyjątkową postacią tego serialu był Marek Dobrzański? I nie, bynajmniej nie jestem zaślepioną fanką Filipa Bobka. Marek jako postać sama w sobie to bohater nie do końca pozytywny, mimo dobrych chęci często postępuje beznadziejnie, i te jego zachowania skutecznie przyćmiewają zalety. Ale o ile ludzie tacy jak Ula istnieją - jest ich mało, ale na szczęście te niedobitki jeszcze chodzą po ziemi - to mam spore wątpliwości, czy taka osoba jak Marek miałaby jakąś rację bytu. Ula była uczciwa, dobra, szlachetna - i to są cechy, który w naszej porąbanej rzeczywistości są naprawdę rzadko cenione. Widzimy zresztą, jak ludzie z otoczenia Marka reagują na Ulę - na Paulinie czy Sebastianie wszystkie te cechy nie robią wrażenia, wręcz ich drażni. Z taką też reakcją na podobnych jej ludzi spotykam się w realnym świecie. Marek, by docenić taką osobę jak Ula, musiał być w gruncie rzeczy naprawdę dobrym człowiekiem. Jasne, początkowo to wszystko, co ona sobą reprezentowała wzbudzało raczej jego zdziwienie, potem szacunek, na samym końcu uznał, że sam chce taki być i że jest zbyt wyjątkową osobą, by mógł odpuścić. Ale kurczę, ja to rzadko się spotykam nawet z jakimkolwiek szacunkiem wobec takich ludzi, a co tu dopiero mówić o jakimś podziwie. Każdy powie, żeś naiwny i niedzisiejszy ;) nie uważam, że nikt nie docenia dziś dobrych ludzi, ale Marek wychował się w środowisku, które było wyzute z jakichkolwiek wartości, więc miał naprawdę utrudniony start w próbę bycia wartościową osobą. No i druga kwestia - gość od zawsze był rozchwytywany przez kobiety, mógł mieć każdą, i nie jest tu mowa o najładniejszej dziewczynie w firmie, a raczej - najładniejsze w Warszawie? w Polsce? I to, że ktoś taki, mogąc mieć każdą, zakochuje się w nieatrakcyjnej dziewczynie z wielkim sercem, wydaje mi się być najmniej realnym aspektem całego serialu. Szczerze mówiąc jestem w stanie uwierzyć w błyskotliwą karierę (w stylu: z sekretarki w prezesa 2 lata po studiach), jestem w stanie uwierzyć w totalną metamorfozę wyglądu - historia zna takie przypadki.... ale jeśli taki człowiek jak Marek Dobrzański gdzieś tam istnieje i dokonałby takiego wyboru jak on, to gość jest wyjątkowy ;)

esgal

Mam tylko takie maluteńkie "ale". Jak Marek tak na poważnie zakochał się w Uli, to, umówmy się, ona wcale nie była taka brzydka ;) Tak naprawdę, to tylko aparat był do wywalenia i fajna dziewczyna jak się patrzy :)

esgal

No tak. Postać Marka została już tu na forum przeanalizowana w najdrobniejszych szczegółach, ale nie dziwię się, że Cię jeszcze jakieś refleksje nachodzą:)
Ja nie oglądam teraźniejszej powtórki serialu, ale zdarza mi się od czasu do czasu zerknąć na fragmenty jak mam wolną chwilę. I chociaż znam odcinki prawie na pamięć to i tak, podobnie jak Ty, znajduję nowe smaczki. Nie chodzi tu przecież o zaślepienie aktorem, ale w ogóle o aktorstwo w serialu. Nie będę wymieniać każdego aktora z nazwiska, bo prawie wszyscy świetnie dopasowali się do swoich ról. Nawet postacie drugo i trzecioplanowe. Nigdy tez nie mogłam zrozumieć osób krytykujących serial za drętwe aktorstwo. Jeśli w Brzyduli aktorzy grali drętwo, to jak grają w takim na przykład Klanie???
A wracając do postaci Marka. Już Agamnik kilkakrotnie wspominała tu, że to nie Ula, a właśnie Marek jest siłą napędową serialu. I chyba coś w tym jest. I też wiele razy pisano, że już od pierwszych odcinków widać było, iż ta postać odstaje od swojego środowiska, że potrafi ocenić ludzi nie tylko po pozorach i nie tylko po wyglądzie, że jest czuły, wrażliwy, bystry, inteligentny i tak dalej. A był, jaki był, bo tak został wychowany, nie znał innego życia i jak sam stwierdził, dopóki nie poznał Uli, w ogóle nie wiedział, że takie typy istnieją. Ale oczywiście nie był wolny i od wad. Filip Bobek chyba w jakimś wywiadzie kiedyś wspomniał, że różni się od Marka przede wszystkim sposobem, w jaki Marek załatwiał swoje. sprawy, Że za bardzo cackał się z Aleksem, za szybko się załamywał i za dużo spraw odkładał na potem, wierząc, że jakoś to będzie. I trudno się z tym nie zgodzić. Owszem, potrafił dać, za przeproszeniem, w 'mordę', ale i Aleksowi też się należało choćby za całokształt, a Sebastianowi na pewno za Malediwy:)
A co do tego, że zakochał się w Uli brzyduli? Zaczęło się od tego, iż uratowała mu życie. Już wtedy był jej za to bardzo wdzięczny, a potem zaczął stopniowo dostrzegać inne jej zalety, a ujęła go przede wszystkim swoim oddaniem, uczciwością, pracowitością i tym, że dla niego złamała wszystkie swoje zasady na czele z zafałszowaniem raportu, chociaż tak się przed tym broniła. Tak, to z pewnością świadczy o tym, że Marek jest i wartościowym człowiekiem i fajnym facetem:)
Ale nie mogę zgodzić się z Tobą odnośnie kontynuacji, bo gdyby to miała być kontynuacja w atmosferze drugiej części serialu, czyli tej po przemianie Ulki, to lepiej, że jej nie było. W oryginale powstała Ecomoda i podobno (ja nie widziałam) wyszła straszna chała. Niech już lepiej zostanie tak jak jest, czyli po prostu „dobrze, jak nie za dobrze”:)))

ocenił(a) serial na 9
ariana_FB

Oglądałam Ecomodę i rzeczywiście, była to słaba kontynuacja. Przede wszystkim Betty jest tam już totalnie inną osobą. Stała się bardzo pewna siebie - ok, naturalna kolej rzeczy i że tak to ujmę good for her, ale zatraciła wszystkie swoje pozytywne cechy. Jest wyniosła, zachowuje się często jak była narzeczona Armanda, Marcela. Gdy jej przyjaciółki przychodzą z prośbą o pomoc, czasami zupełnie się od nich odcina. Myślę, że miało to pokazać, że Betty nie daje sobie wejść na głowę, i że ze skrajnie zahukanej i uległej dziewczyny stała się silną osobą - ale nie zostawiono tam dosłownie żadnych jej pozytywnych cech.
No i u nas po przemianie Uli było podobnie.... ale mimo to chciałabym ich wszystkich jeszcze raz zobaczyć!
@syl_kon, wiesz ja zawsze myślałam o tym w ten sposób, że wg scenarzystów my jednak nie powinniśmy postrzegać Uli tak, jak ją widzieliśmy :)
Już tłumaczę, o co mi chodzi. Jak dla mnie Ula źle wyglądała może tylko w paru pierwszych odcinkach, a przez źle rozumiem, że po prostu przeciętnie. Już w późniejszych, a zwłaszcza po zmianie grzywki - no nie ukrywajmy, wyglądała jak ładna, ewentualnie źle ubrana dziewczyna. Trzebaby mieć coś z głową, żeby uznać ją za brzydulę. Wydaje mi się więc, że to było takie trochę puszczenie nam oczka przez twórców serialu: "my wiemy, że ona nie wygląda źle, ale w świecie serialu ona jest brzydka". To trochę jak w "Diabeł ubiera się u Prady" - grana przez Ann postać w książce była przeciętna, w filmie chociaż na początku źle się ubiera, nie ma makijażu itd. itp., no to nie ukrywajmy, tak czy siak wygląda zdecydowanie lepiej niż przeciętna dziewczyna. A nikt tego nie zauważa, bo taka ma być konwencja. Albo film "Cała ona", gdzie ładna dziewczyna ma okulary, i nikt na nią nie zwraca uwagi. Albo Szkoła uczuć z Mandy Moore - główna bohaterka była materiałem na najładniejszą dziewczynę w szkole, a wszyscy uznawali ją za nieatrakcyjną świruskę. Przykłady możnaby mnożyć. To taki problem z motywem metamorfozy w filmach, bo naprawdę brzydka osoba nie stanie się nagle piękna po zmianie fryzury, a osoba ładna nawet w dużej charakteryzacji będzie w najgorszym przeciętna, nigdy brzydka, dlatego musimy uznać na potrzeby "Brzyduli", że wbrew temu co widzimy, Ula jest w oczach innych bohaterów naprawdę nieatrakcyjna :)

ocenił(a) serial na 8
esgal

Według mnie kwestia konwencji w "Brzyduli" jest trochę inna - mam wrażenie, że twórcom chodziło o to właśnie, żeby Ula przed przemianą była ładna, bo sęk nie w transformacji w Miss World, ale w zmianie stylu. W świecie, gdzie nawet średnio ładne dziewczyny ubierają się w najdroższe ciuchy, nikt na Ulę nie zwraca uwagi, bo nikomu się nie chce. Jej przemiana zachodzi powoli, najpierw okulary, potem grzywka, a potem nagle bum! i całkowicie inna osoba. Nawet nie "wyładniała" - po prostu zaczęła się lepiej ubierać.

ocenił(a) serial na 6
esgal

A wiesz, że dziś właśnie o tym pomyślałam? :) Aktualnie, w ramach odprężenia poobronowego, odświeżam sobie cały serial na playerze i tak mi wpadło do głowy, że Marek nie jest postacią do końca pozytywną, ani do końca negatywną - zawsze jest fair wobec Uli, ale niekoniecznie wobec innych kobiet. Oczywiście, najbardziej cierpi na tym Paulina, która jest sztuczna, że aż ma się wrażenie, że plastik nam za chwilę wylezie z telewizorni. ;) Najlepiej to pokazuje chyba sytuacja z przyjęciem zaręczynowym, kiedy to rodzice Marka przyjeżdżają z wakacji, a okazuje się, że tak naprawdę Krzysztof przeszedł operację na otwartym sercu. Podczas przyjęcia oficjalne zaręczyny są nagrywane i Marka szlag trafia, kiedy musi robić to drugi raz, bo kamerzyście bateria padła. Zachowanie Pauliny jest tak nienaturalne, że aż się żyć odechciewa. :)

Ooo, o Ecomodzie nie słyszałam, ale skoro mówicie, że chała, to chyba nie warto oglądać. ;) Zgodzę się jednak co do tego, że Ulka po przemianie nie jest dobrą, dawną sobą, tylko jakimś korporacyjnym potworem. Myślę, że napędza ją złość na Marka. Swoją drogą, też by mnie szlag trafił, gdyby mi facet przez dwa lata posyłał tak "nierówne" sygnały - no bo niby miał tę swoją Paulę, ale nawet głuchy i ślepy by zauważył, że ich "miłość" to czysta fikcja. W każdym razie trudno polubić przemienioną Ulę, ale myślę, że nie tylko Ula przechodzi przemianę, lecz również Marek jej podlega. :) Poza tym przemiana Uli przebiegała przecież stopniowo - najpierw ubrania, potem grzywka, a na końcu fryzura plus kompletna przemiana stylu.

Co ciekawe, na Marka nikt inny nie ma takiego wpływu, jak Ula. Gdyby wpadka z Terleckim zdarzyła się Violi, dziewczyna wyleciałaby z firmy z hukiem. Tymczasem Dobrzański tylko w pierwszym odruchu krzyczy na Ulę - szybko przeprasza i mu przechodzi. Między nimi zaczęło się robić naprawdę fajnie od momentu tych "kolczyków pojednania", gdy to Marek pozostawił je na biurku Uli z liścikiem, bo ta zwróciła mu uwagę, że ma jej nie mieszać do prywatnych spraw. Potem mają fajny moment, gdy Ula wpada do gabinetu Marka, kiedy ten całuje się z Klaudią, która wróciła z Mediolanu, a Ula rzuca mu w twarz, że jest beznadziejny. Szef gęsto się jej tłumaczy ze swoich haniebnych czynów, a Cieplakówna ciągle dopytuje się, czemu to robi, przecież nie ma takiego obowiązku. Marek odpowiada, że "nie wie, ale czuje, że tak musi zrobić". Myślę, że w tym momencie wszystko wchodzi na wyższy poziom. Wbrew temu, co wychodzi w trakcie trwania serialu, myślę, że Markowi Ula podobała się o wiele wcześniej, niż sam się do tego przyznał - może nie na dosłownym poziomie, a na pewno nie na świadomym, ale wszystko, co dla niej robił - prezenty, odwiedziny po nocach, zaufanie (z całej firmy tylko jej naprawdę ufał), podziw dla praworządności, pracowitości i dobrotliwości, zabieranie na wszystkie ważne spotkania, uleganie jej wpływom, przejmowanie się jej sprawami osobistymi - to są, oczywiście, przejawy przyjaźni, ale wszyscy wiemy, jak Mareczek patrzył na swoją asystentkę - a Paulina jest o nią zazdrosna już nawet we wczesnych odcinkach. Ba, przecież w pierwszych odcinkach Marek wszystko zrzuca na nią, a potem już intensywnie współpracują, nie ma, że ktoś się obija, więc mimo że "po raz pierwszy ma kompetentną asystentkę", nie obarcza ją swoimi obowiązkami, ale zakasuje rękawy i sam bierze się do roboty.

Co się tyczy aktorstwa - nie ma tragedii, ale uważam, że wyżyny to nie są. Fakt, to jeden z lepszych polskich seriali - moim skromnym zdaniem ustępuje oryginałowi tylko w tym, że schemat fabularny jest podobny. Pod każdym innym względem jest lepszy, choć może to kwestia stulecia, w jakim go wyprodukowano. :) Faktem jest, że stworzone postaci są różnorodne i barwne, żadna nie jest identyczna, nawet zwykła recepcjonistka "ma charakter", więc to zdecydowanie na plus! A do tego przemyślenia Uli - we wszystkich tych sytuacjach postąpiłabym podobnie, dlatego dla mnie Ula jest bardzo prawdziwym, choć wymierającym gatunkiem człowieka. Chyba najbardziej irytującą postacią jest Paulina - może Maja Hirsch dobrze ją odegrała i moje odczucia są słuszne; wbrew pozorom Paulina jest tutaj czarnym charakterem. Nie tak wyrazistym, jak jej brat, ale jest. Aleks również wpisuje się w poczet postaci wkurzających, ale on właśnie taki ma być. Jego motywacja jest jednak prosta - stał się zły, bo go dziewczyna chamsko zdradziła. Violetta ma świetnie dobraną wadę - mitomanię, ale mimo wszystko stara się być dobra i chodzi jej w życiu nie tylko o kasę, ale także o miłość - miała przecież pod nosem milionera, a wybrała Sebastiana. Fakt, nie był najbiedniejszy, ale zwyciężyło uczucie do niego, nie żądza pieniędzy.

Uff, się rozpisałam. :)

ocenił(a) serial na 10
esgal

Nie zgadzam się z tym że większość uważa że Ula po przemianie stała się nie do wytrzymania. Wręcz przeciwnie ona stała się w końcu pewną siebie, piękną dziewczyną. Zachowanie jej wobec Marka było jak najbardziej słuszne i uzasadnione. Kiedy to on przez ten cały czas robił z niej no nie oszukujmy się kretynkę wmawiając jej jak to ją kocha i zostawi dla niej narzeczoną, ona była taką chodzącą mimozą i ciepłą kluchą która we wszystkie te bajeczki wierzyła. Kiedy już przeszła tą metamorfozę w końcu poczuła się pewniejsza i w pewien sposób chciała się na nim odegrać w taki sposób żeby cierpiał tak jak cierpiała ona kiedy dowiedziała się prawdy. Zauważmy że we wszystkich innych sprawach mówię np. o jej firmowych przyjaciółkach czy o dobro firmy jej postępowanie było takie same jak przed metamorfozą. To właśnie mi się w niej podoba i zawsze podobało. Dziwne tylko że nikt inny tego nie dostrzega.

ocenił(a) serial na 9
Niewierna_Natalia18

Hmmm, proszę powiedz kiedy wmawiał jej jak to ją kocha i zostawi dla niej narzeczoną, bo naście razy oglądałam Brzydulę i za chiny nie kojarzę takiego motywu, może oglądaliśmy dwa różne seriale? W tym co ja oglądałam Marecki powiedział Ulce że ją kocha dopiero w liście który zostawił na jej biurku i potem finałowym odcinku. To właśnie dlatego, że Marek był tak oszczędny w obietnicach i deklaracjach wobec niej, Ulka myślała że jest z nią szczery, brutalnie szczery, że nie wyznaje jej czegoś, czego nie czuje. Paradoksalnie to, że nie wyznał jej miłości i tak późno się zadeklarował działało na jego korzyść, bo Ulka sądziła, że nie chce jej obiecać czegoś, czego nie jest pewny i w jakimś sensie było to prawdą. Zresztą powiedziała mu to prosto w oczy, że docenia jego szczerość i że nie obiecuje jej czegoś, czego nie chce w rozmowie na 100,%.
Wracając do samych deklaracji i zapewnień Marka, to żadnych na początku Ulce nie dawał, to raczej ona słyszała to, co chciała usłyszeć i właściwie powinna o to mieć do siebie pretensje. W słynnej rozmowie o "zakrętasach" Marek wyraźnie dawał jej do zrozumienia, że między nimi nic nie będzie, to jej się ubzdurało że chce jej miłość wyznać i zrobiła z siebie totalną kretynkę. Przyznam się, że ilekroć oglądam ten 125 odcinek to żenuje mnie jej postawa, zarówno podczas rozmowy z Markiem jak i wcześniej na spotkaniu z Lwem. Nawet w rozmowie o grabie i sośnie, mimo że można ją naprawdę wielorako interpretować, cała deklaracja Marka brzmiała, że "najpiękniejsze są lasy mieszane, graby, sosny obok siebie" i potem "jak się bardzo czegoś chce- nawet twoja matka to mówiła". Na dodatek Marek nie do końca zrozumiał jej opowieść o grabie, a nawet jeśliby, to przepraszam sama sobie winna że na takim tekście budowała zamki z piasku, bo naprawdę niczego jej nie obiecał. Mało tego, zaraz były truskawki i urodziny i Ulka z pełną świadomością gotowa była pójść z nim do łóżka i zostać jego kochanką do końca, nie oczekując niczego w zamian. A tyle miała do powiedzenia na temat Klaudii, Domi czy Mirabelli, a ona czym się od nich różniła, w czym była lepsza? bo go kochała, a skąd wiadomo że one go nie kochały? Odsądzała od czci Mirabellę, ale ta na wieść że jest zaręczony zerwała z nim wszelki kontakt, a co zrobiła ta "porządna" Ula?
Pierwsza poważna deklaracja Marka to dopiero rozmowa w gabinecie przy szafie, gdzie Marek mówi jej że ją zamiast Pauli wybrał, ale nie teraz, potrzebuje czasu. Toż to prawie 150 odcinek. Przypominam też jak nie raz mówił do Sebastiana że nie umie jej ściemniać itd. Sam mimowolnie był z nią szczery jak z nikim innym, nawet samym sobą, bo nie zdawał sobie sprawy że mu na niej zależy. A raczej sądził że zależy mu na niej jak na przyjaciółce, asystentce, bliskiej osobie, a nie na kobiecie, bo był zbyt próżny by do jego świadomości dotarło że zakochał się w Brzyduli. Wolał więc siebie a nie ją oszukiwać, że chodzi o weksle a nie o nią. Jednocześnie gdy Ulka oddawała mu weksle, mało tego wcale nie chciała odchodzić z pracy, czyli miał to, co teoretycznie chciał zachować, nie potrafił się z tym pogodzić i nalegał na spotkania. Jeśliby mu na wekslach a nie Uli zależało, to czemu chciał się z nią umówić po powrocie do firmy Pshemko. Przecież miał w swoim mniemaniu sytuację idealną, Ulę i weksle pod ręką, tak samo dobrą i pomocną, bez żadnych zobowiązań. Mimo to chciał jakiegoś zobowiązania, nawet jeśliby sam się do tego nie przyznał. A czy w Spa ją okłamał? Powiedział że zerwie z Paulą po zarządzie, przecież nie skłamał i to zrobił. Ula wiedząc jaka jest sytuacja, że za dwa tygodnie się oficjalnie żeni, pojechała z nim na weekend. Czego się spodziewała, że będą nocami w szachy grać? Zresztą w samochodzie sama nazwała siebie jego kochanką, więc dokładnie i dobrze wiedziała w co się pakuje. Absolutnie nie rozgrzeszam Marka, bardzo wiele miał za uszami, ale jego winy nie usprawiedliwiają win Uli i na odwrót. Ona była dorosła i wiedziała co robi. A potem obwiniła o wszystko Marka nie widząc swoich błędów których popełniła mnóstwo. Dlatego razi mnie jej postawa po przemianie. Jaka pewność siebie, raczej zarozumialstwo. Jeszcze zrozumiałabym jej krzyki, naprawdę ją skrzywdzono, gdyby właśnie sama na siebie krytycznie spojrzała, gdyby wysłuchała wersji Marka. Wcale mu nie musiała uwierzyć, nawet bardzo dobrze by to nie zrobiła, nie zasługiwał na zaufanie, ale po prostu wysłuchała, tak jak robiła to Ula sprzed przemiany. Dobro firmy? przecież jej praca w większości ograniczała się do kawy i plotek, jako prezes niczym się nie wykazała, to Marek odwalił zdecydowaną część pracy. Przyjaciółki? przecież je od początku głównie ploty łączyły, żadna z nich nie widziała jak Ula się miota i cierpi, nie potrafi się pozbierać po rozstaniu, pogubiła się. Zamiast pomóc jej dojść do siebie, to wprowadziły w jej życie więcej zamieszania sprowadzając Piotra. Pokaż mi chodź jedną mądrą radę od przyjaciółek, nie ma. No chyba że w ostatnim odcinku od Alki, by zadzwoniła do Marka. To już Sebastian bardziej został zrehabilitowany jak przyjaciel Marka, niż przyjaciółeczki z pracy. Ten motyw też nie bardzo mi się podoba. W stosunku do Uli przyjacielem prawdziwym był Maciek i to on próbował otworzyć jej oczy, nie przyjaciółki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones