Premiera 7 maja 2015 roku.
Opis odcinka:
The doctors of Grey Sloane Memorial Hospital are forced to put their emotions aside when a catastrophic event occurs.
To jeszcze jest jakaś katastrofa, której Shonda nie wykorzystała??? ;/ To się już robi śmieszne, zwłaszcza po tym co nam zaserwowano w poprzednich odcinkach...
Ok teraz widzę, że chodziło o posttraumę po "How to save a life", ale przecież zawsze w przyszłości Shonda może, zabić obecną siostrę Meredith i wprowadzić nową, w końcu co sezon jakieś nowe dziecko rodziców Grey poznajemy...
Trochę namieszali z tym podwójnym odcinkiem, który się zresztą tak zakończył, jakby to był koniec sezonu. Ale spoko, mimo tego, że mnie denerwują ostatnie odcinki to się cieszę, że będzie jeszcze jeden ;)
no namieszali ;) bo szczerze dla to idealnie zakończenie sezonu ;) teraz boje sie co wymyślą na zakończenie sezonu..
też byłam pewna, że to koniec. Gdyby nie facebook nie wiedziałabym o tym :D
Strach się bać!
a ja specjalnie na fb nie wchodziłam zeby nie widziec spoilerów zanim beda napisy :D
Co w tym śmiesznego, że do szpitala trafiają ludzie z różnych katastrof i wypadków? Myślałaś, że będą codziennie przychodzić z kaszlem, albo bólem głowy?
A czy ja się nabijam z ludzi chorych w szpitalu??? Śmieszna jest ilość natężenia katastrof jaka dotknęła główną bohaterkę w jej życiu prywatnym. Sama Meredith miała min stany depresyjne, chciała się utopić, miała ciężką relacje z matką, przeżyła strzelaninę, poroniła, przeżyła wypadek samolotu, odnalazła siostrę o której nie wiedziała, straciła ją i odnalazła kolejną siostrę niespodziankę, a w ostatnich odcinkach straciła męża. Chyba w poprzednim wcieleniu musiała nieźle zajść siłom wyższym za skórę, skoro tyle ją dotknęło jak na 40 latkę (czy ile tam ona ma). A jak się bardziej zastanowić, to można by jeszcze parę rzeczy do do listy dopisać ;)
I jak Wam się podobał?
Ja jestem zadowolona :) Nie podoba mi się tylko jedna rzecz
< SPOILER >
znowu Chief Webber i matka Jacksona się kłócą i znowu przez szpital... albo niech biorą ślub albo nie, bo to już nudne xd. No i się staruszkom należy.. ;d
</ SPOILER>
Przed nami jeszcze finał. Ciekawe jak zakończą ten sezon.
A pro po nowej siostry - cały czas mogą wykorzystać rodzoną siostrę Lexie, która pojawiła się w 2 czy 3 sezonie Greysów. Niby lekarzem nie jest, ale tez chyba nie było to określone. Jedynie to, że wyszła za mąż i była młodsza od Lexie - so who knows, może jest chirurgiem gdzieś indziej, np. w hołdzie dla Lexie.. I z braku laku powróci w rodzinne strony do swojej "ukochanej" siostry Mer. :d
April rządzi :)
świetny odcinek, choć jestem wściekła, że uśmiercili Derek'a, Amelia powinna umrzeć, niech zaćpa się na śmierć, biedny Owen, czemu nie może znaleźć sobie normalnej laski, a nie takiej co ma tak wygurowane ego, mistrzem neurochirurgii zawsze był i będzie Dr Derek Shepherd, McDreamy , ciężko nie oglądać serialu, który ogląda się od tylu lat
jak Amelia mogła zarzucić Meredith, że nie mogła się pożegnać, a niby jej było łatwo, jeszcze wtedy matce Jego dwójki dzieci, odpuścić, pozwolić mu umrzeć, nigdy nie jest łatwo i zawsze zastanawiasz się czy zrobiłeś wszystko, co trzeba, cienka jest linia między życiem, a śmiercią
Serio?! Siostra nie może zarzucić żonie, że przez kilka godzin nie pofatygowała się o zawiadomienie rodziny o stanie brata/syna?! To był najpoważniejszy błąd Mer od niepamiętnych czasów. Jestem całym sercem z Amelią, dziwię się, że nie nagrała się z tym wyrzutem milion razy na jej sekretarce. Ja bym tak zrobił. A śmierć Dereka - czekałem na to od początku sezonu 11. Postać się wypaliła, Shonda robiła wszystko co mogła, żeby go obrzydzić przez ostatnie odcinki. Zresztą, nigdy go nie lubiłem. Od dawna traktowałem go jak zapchaj-dziurę, dodatek do Mer, która pomimo swoich dziwnych zachowań jest przynajmniej ciekawą postacią. Amelia ma wygórowane ego, to fakt, ale ma do tego prawo. Zawsze pomijana i zawsze w cieniu rodziny próbowała udowodnić, że nie jest tylko siostrą Dereka. I chyba się jej udało, prawda? Lubię ją od początku PP, a w Grejsach jest świetna.
W ogóle 11 sezon jest naprawdę bardzo dobry. Próbuję wyrzucić z pamięci kiepskie serie 7-10, bo to był prawdziwy spadek formy. Teraz jest lepiej, a bez Dereka zapowiada się w końcu coś ciekawego:-)
Amelia jest głupia, na wszystkich wrzeszczy, jakoś reszta rodziny nie zarzucała nic Meredith, w sytuacji tak tragicznej ból jest tak wielki ,że człowiek nie myśli by obdzwonić wszystkich, samemu trudno się oswoić sytuacją, nowa obsada nic nie wnosi, a tej pindy Kareva to zaraz po Ameli nie znosze, Karev pracował kilka lat by być dobrym lekarzem, a ta go ciągnie na wojnę , niech jedzie razem z Amelią i serial znów będzie fajny
April rządzi :)
Jo niech jedzie i nie wraca. A z Amelii mogą dla mnie zrobić główną postać i będę zadowolony. Sytuacja z wykrzyczeniem wszystkiego Mer jak najbardziej uzasadniona. Sam bym coś takiego zrobił i to już dawno temu. Nie rozumiem, jak możesz pisać, że w tym przypadku Amelia jest głupia. Co z tego, że Mer była w szoku, cierpiała. Derek nie był tylko jej mężem, ale również bratem synem. Z Amy byli blisko już od jakiegoś czasu. Na litość boską, nawet razem mieszkali. A przez Mer nie miała szansy się z nim przynajmniej pożegnać. Mer nie siedziała tam kilku minut. Była w tym szpitalu długo, miała czas, żeby o tym pomyśleć. Ja przez długi czas na miejscu Amelii bym jej tego nie wybaczył.
czyli "Amelio" nie musisz mi wybaczać, ja "Meredith" nie żałuję, mój ból jest większy :P
pozdrawiam :)
Super odcinek! Chociaż oczywiście znów wszystkie związki się psują...April i Jackson, Webber i matka Jacksona, Owen i Amelia, Jo i Alex...mam nadzieję, że Shonda to wszystko naprostuje:)
W sumie to się cieszę, że tak się kończy ta seria, bo nie będę żałował decyzji o zakończeniu swojej przygody z tym serialem (swego czasu ulubionym). Osobiście nie lubię przerywać serialu w trakcie, dlatego doczołgam się do ostatniego odcinka z poczuciem przesytu materii. Ostatnie sezony stały się przewidywalne, a te nieprzewidywalne były żałosne w poziomie emocji, które miały wywołać. Szkoda. Ostatnie odcinki w zasadzie denerwują nachalnym patosem, banalnymi frazesami w zasadzie wszystkich bohaterów. Już w poprzednim odcinku retrospekcje z Ellis wywoływały mdłości plus ta karuzela co jakiś czas, blehhh :) Wisienką i jakby symbolem upadku serii jest ostatnia scena Super-Kepner na lawecie. PS. Tradycyjną katastrofę finału sezonu udało mi się w tym roku przewidzieć wiec jakże radosna była dla mnie ta katastrofa (cytując klasyka);)
Ten żałosny już serial może zakończyć tylko Ellen Pompeo, bo w sumie na niej to się już teraz wszystko trzyma, na jej miejscu wyskoczyłbym teraz z żądaniem jakieś super podwyżki, bo nikt jej w obecnej sytuacji nie podskoczy, bo chyba ludzie ciągle to w Stanach oglądają i reklamodawców nie ubywa, w takiej sytuacji będę to trzepać jeszcze z klika lat do zupełnej groteski.