tamtego świata, szkoda, że w wielu innych filmach nie robiono tego. Upewniłem się co do tej techniki przy odcinku 14, pt."Sprawa Małkiewicza", gdy Karwowski rozmawia ze swoim szefem (J.Pietrzakiem) i słyszymy nagle wstawkę wklejoną w kwestię Pietrzaka, dograną w studiu, bardzo krótką, pół zdania - brak pogłosu, od razu słychać, że z postsynchronu.
Nie wiem, jak to procentowo wygląda, ile jest nagranych z planu, ile z postsynchronów. W każdym razie wiele polskich filmów z lat dawniejszych miało postsynchrony, i to często toporne, że ruchy ust nie pokrywały się idealnie z dźwiękiem. Natomiast w filmach amerykańskich dźwięk zazwyczaj jest znakomity, a muszą przynajmniej w pewnej mierze stosować postsynchrony, bo np.w tłocznych kawiarniach słyszymy dziwnie mocno stonowane dźwiękowo tło, a wyraźne głosy bohaterów,