Polecam książki, które bardzo różnią się od serialu i pokazują wszystko z nieco innej perspektywy. W serialu naprawdę mocno
pofantazjowali jeśli chodzi o niektórych bohaterów i historie. Główny wątek się w 99% zgadza, ale miejscami wybiegli daleko
poza ramy książki. To oczywiście nie jest dla mnie minusem, warto potraktować to jak dwa odrębne dzieła :)
Powiem ci, że najpierw obejrzałam kilka sezonów T.B. a dopiero potem dostałam się do książek. Nastawiłam się na dobry kawałek historii, w końcu proza amerykańska zasługuje na uwagę, ale brak porównania. Przeczytałam dwie do tej pory i nie wiem czy chcę czytać więcej. Fakt, wątki się niezbyt pokrywają, i nie sądziłam że to kiedyś powiem, serial jest dużo lepszy niż książki. Opowiadania są płytkie, proste jak budowa cepa i wydaje mi się że twórcy serialu postawili te historie na nogi. Ale to tylko moje zdanie.
Tak, serial jest o wiele bardziej rozbudowany niż książka, bohaterowie są lepiej przedstawieni, wszystko ma ręce i nogi. Jednak fabuła książkowa odpowiada mi bardziej niż serialowa. Na początku język i styl wydawał mi się strasznie infantylny...z czasem zauważyłam jednak, że to się zmienia tak jak w serialu ewoluował charakter Sookie.
Z ciekawości poczytałam coś niecoś pani Harris i ona tak po prostu pisze; płytko, infantylnie żeby nie powiedzieć prostacko, intrygi też proste jak siki pająka, postacie totalnie płaskie... książki tej pani są słabe na maksa i tyle. To cud, że ktoś dostrzegł potencjał w byle jakiej wampirzej opowieści i zrobił przyzwoity serial ;)
Jasne, że tak. Te książki są naprawdę kiepskie, albo to wina tłumaczenia...nie wiem. Czytam je tylko ze względu na sympatię do serialu, po prostu fajnie wrócić do tych bohaterów. Chodziło mi tylko o samą Sookie, która na początku lektury jak i w pierwszych odcinkach serialu jest niesamowicie denerwująca. Potem się zmienia. Biorąc pod uwagę całość to jak najbardziej jest to jedno z najbardziej infantylnych i prostych w konstrukcji dzieł. Prócz tego ma denerwujące elementy tj. ciągłe powtarzanie słowa ,,osobliwy" lub częste retrospekcje jakby autorka z góry zakładała, że jej czytelnicy mają amnezję.
Trochę brakuje mi serialu i wzięłam się za książki, jestem pod koniec drugiej. Mam już kilka przemyśleń. Eric w książce to jedynie cień postaci wykreowanej przez Alexandra Skarsgarda, podobnie Pam. Historia bardzo dużo traci na tym, że jest opowiadana z perspektywy Sookie bo nie widzimy niczego czego ona nie widzi, m.in. nie ma mojego ukochanego wątku relacji Pam i Erica. Książki czyta się szybko ale są napisane w fatalny sposób. Nie zawracałabym sobie głowy gdybym aż tak nie lubiła serialu. Jest ciekawa jak są poprowadzone losy bohaterów w książce, ale to wszystko. Dziwi mnie, ze w serialu Sam byl praktycznie tlem, a w książce jest jednym z głównych bohaterów, do tego brak Tary, szybkie zabicie Lafayetta, brak Jess. Książka wydaje się być slabym streszczeniem serialu
Nie mogę powiedziec, ze nie sprawia mi przyjemnosci czytanie o Ericu, ale to zupełnie nie to. Serial naprawdę byl dobrze poprowadzony, tworcy musieli puscic wodze fantazjo, bo pani autorka miala niby pomysl, ale z realizacją gorzej. Dodam tylko, ze jestem pod wrazeniem doboru obsady, wiele postaci w ksiazce wyglada w mojej glowie dokladnie tak jak w serialu, poza Samem ktory w ksiazce musial sie prezentowac znacznie lepiej. Za to Skarsgard wydaje mi się jeszcze lepszym wyborem niz wczesniej (na ile to oczywiscie mozliwe;)), on zostal stworzony do bycia Erickiem. Tak sobie myślę, ze nic tylko byc pisarką;)
A po co polecać te wypociny, które w ogóle nie powinny nosić miana "książek"? Czytając te twory, czułam się, jakbym miała do czynienia z internetowym opowiadaniem niezbyt rozgarniętej dwunastolatki.
Jak dla mnie nie są tragiczne. Nie wiem do której części dobrnęłaś, ale ja właśnie jestem przy 11 i widzę dużą zmianę w porównaniu z np. częścią 1. Tak jak pisałam wcześniej- Sookie oraz inne postaci ewoluują z czasem. Historia jest ciekawa, coraz więcej się dzieje. Nie uważam, że to literatura najwyższych lotów, ale dałam się wciągnąć w fabułę i tak sobie czytam :) A polecam, bo wiem, że książki podobają się wielu osobom i stawiają je ponad serial.
Dobrze powiedziane. Poziom jest tragiczny, ale brnę właśnie przez 7;) czytam je z ciekawości, chcę wiedzieć jakie są różnice no i trochę stęskniłam się za serialem. Twórcy serialu osiągnęli szczyty w zaadaptowaniu książki, bo mieli historię do zbudowania praktycznie w 70%. Duzo dodali od siebie i wyszlo na dobre. Zdolności pisarskie pani Harris może pozostawię bez komentarza. Książki czytam z sentymentu do serialu, ale jeszcze żadnej nie ocenilam na wiecej niz 4/10. Dobrze, ze sa w miatę krotkie i mogę czytac 1 dziennie.