Na początki wkurzały mnie obydwie. Tugce była zepsutym, rozbestwionym bachorem, natomiast Elif nijaką sierotką Marysią, która tylko potrafi wołać "mamusiu".
Dzisiaj o wiele bardziej podoba mi się Tugce. Jest o wiele inteligentniejsza od Elif, potrafi się postawić otoczeniu, zawsze coś sensownego wymyśli, a Elif nadal potrafi tylko płakać w poduszkę i wołać mamusię, której i tak nie ma w pobliżu.
Ja też wolę Tugce. Gdyby ją zamknęli w garażu, na pewno by coś zrobiła. Zobaczcie, jak kombinowała, żeby się dowiedzieć, co się dzieje z jej matką. A Elif tylko grzecznie płacze z naburmuszoną minką - ręce opadają...
Potrafi jeszcze powiedzieć "boję się". I z urody też bardzo przeciętna. Tuce ma bardziej wyrazistą urodę. Ale trzeba przyznać, że mimo talentu - jak ktoś tu już zauważył, dziewczynka grająca Elif została bardzo dobrze dobrana do Selin Sezgin. Wyglądają naprawdę jak matka i córka.
Ta jędza, u której mieszkała (ta która kasowała pieniądze od Goncy i Arzu) jeszcze bardziej pasowała na jej matkę. Miała ten sam zarys ust i podobne spojrzenie