Dwudziesta ósma odsłona quizu. Przypomnę zasady:
http://www.iv.pl/images/35350995973121891878.png
Podsumowanie edycji I-XX :
http://hostuje.net/file.php?id=f84922ec8f09ea4fbc7bd5ed0ce1aa1e
Zbiór Pytań i Odpowiedzi z edycji I - X:
http://hostuje.net/file.php?id=034d548216e5714ecc5993d9615dcb6f
Ostatnia pytała Fune, czekamy (lub nie) na potwierdzenie :)
Miłej zabawy.
Brienne?
Edit: pupa, wycofuję, nie ma jej przecież w Gotowości. Samwell Tarly
Edit 2: nie w Gotowości a w GoT - ach ten słownik ;/
Gotowość jest piękna, ale samowej odpowiedzi nie mogę niestety uznać, gdyż nie ma w jego przypadku tomu, gdzie jedynie występuje w rozmowach/wspomnieniach.
Tak jak pisałam, musi wystąpić co najmniej raz tom z:
- albo obecna osobiście jako POV,
- albo obecna osobiście, ale jako niePOV,
- albo nieobecna, ale pojawia się w rozmowach/wspomnieniach innych bohaterów.
Przy czym nie można pominąć żadnego tomu.
Tak jak to Sam rozpisał dla Catelyn :)
Lepiej brzmi forma, którą zawarłam w pytaniu, czyli że każda z tych trzech konfiguracji musi wystąpić w co najmniej jednym tomie. Czyli ma być przynajmniej jeden tom jako POV, przynajmniej jeden tom bez własnego POVa, ale z występem gościnnym w POVie innego bohatera oraz przynajmniej jeden tom bez występu, ale będąc obecnym duchem w dialogu/monologu/wspomnieniu/śnie/itp.
Przy czym nie może być sytuacji, że mamy jakiś tom w ogóle bez tej postaci, jak to jest właśnie w przypadku Brienne i Gotowości :)
No to Theon Greyjoy aka Fetor:
GoT - pojawia się osobiście, ale w POVach innych bohaterów.
SK, TzS - ma już własne POVy (SK jako Theon; TzS jako Fetor albo Sprzedawczyk).
NM, UdW pojawia się jedynie we wspomnieniach (NM - dotyczących śmierci Brana i Rickona; UdW - relacje rodzinne, że tak powiem)
Wolałabym Pana ;-)
Co nie zmienia fakt,, że się uśmiałam :-)
A od początku miałaś Theona na myśli?
Jakiegoż znowu pana jak to ja tam siedzę, w pełni ukontentowana, że ktoś w końcu mem pierwotną myśl odgadł ;)
Z jakiego rodu pochodziło najwięcej Królewskich Gwardzistów i skąd o tym wiemy? (K)
Ludzie, nie wierzę, że takim pytaniem Was zagięłam, toć to niemożliwe. Znajdźcie chwilę czasu i odpowiedzcie. Jako podpowiedź dam, że odpowiedź pojawia się w POVie pewnej bohaterki, która jest niezwykle rycerska, w księżniczkach disneyowskich przedstawiana jako Mulan.
W takim razie odpowiem sobie sama: ród Darklyn z Duskendale. Siedmiu mężczyzn z tej rodziny nosiło białe płaszcze. Wiemy o tym, m.in. z POVa Brienne, która w Duskendale odwiedza gospodę Pod Siedmioma Mieczami, która to z kolei nosi nazwę upamiętniającą Darklynów.
Dziękuję za uwagę. Jak ktoś ma ochotę, niech zadaje.
Wracamy i gramy dalej.
Coś na rozruszanie : Jakiego słowa brakuje w obrazku na dole ? (K i S)
http://www.iv.pl/images/41824315498637646184.jpg
Wymień postać, która pojawia się osobiście w każdym wydanym tomie, ale ani razu jako POV (K)
Proszę wymienić pięć postaci, które posługują się niekonwencjonalną bronią. (K)
Hodor, charakter , smok, klątwa czy umysł to całkiem niekonwencjonalne bronie ;) A jeżeli chodziło Ci o inne, trudno. Akurat te postacie miałem na myśli więc jest ok :)
Nie byłam pewna, czy podobnie kumamy bazę przy tym pytaniu (o ile tak się jeszcze mówi) ;) Chociaż miałam na myśli psy przy Ramsayu ;)
Catelyn, Jon Snow*, Quentyn Martell (chociaż to było kilka dni później więc odpada), Cressen, Chett, nowicjusz Pate, Varamyr, Merrett Frey, Kevan Lannister.
*Status nieznany ;)
Proszę wymienić pięć postaci żyjących we friendzone oraz obiekty ich westchnień. (K)
Bran w stosunku do Meery
Jorah do Daenerys
Littlefinger do Cat
Brienne do Renly'ego
Sansa do Lorasa
Sytuacja z Branem nie jest taka jasna. Zamienimy ich na Roberta i Lyannę i jest ok ;) Pytaj.
No nie wiem czy taka do końca nie jasna... w którejś książce jest fragment, kiedy to rozczula się nad faktem, że Reed traktuje go jako przyjaciela a on chciałby coś więcej. Cytatem nie sypnę bo nie pamiętam, który to tom, ale jestem pewny, że coś takiego miało miejsce.
Min: "I ty również – dodała Meera.
Zasmuciło to Brana. A co, jeśli nie chcę zostać na świecie, gdy ty z niego odejdziesz? – miał ochotę zapytać, przełknął jednak te słowa. Był już prawie dorosłym mężczyzną i nie chciał, by Meera uważała go za płaczliwe dziecko."
"A co, jeśli nie chcę zostać na świecie, gdy ty z niego odejdziesz" - takie stwierdzenie dotyczy raczej bliskiej osoby ;). Tak biedny Bran. Dowodów było więcej, ale mi się nie chce szukać ;)
Biedny, bo zamiast realizować się romantycznie z Meerą czy inną laską będzie robił za drzewko. Osobiście nie chciałabym siedzieć w ciemnej jaskini i obserwować życie innych.
Aa, w tym znaczeniu. No wiesz, jakbyś była jedyną nadzieją ludzkości, do tego z mocami, to może inaczej byś patrzyła ;) Bez tego Bran, w tym świecie, byłby jedynie kaleką zdanym na pomoc innych, ożeniono by go pewnie z jakąś ofiara losu (wysokiego stanu, ale raczej zdesperowaną), a sama Meera bez jego latającej otoczki pewnie w ogóle nie zwróciłaby na niego uwagi. Więc może kariera drzewa (z Meerą przez jakiś czas u boku) nie wydała mu się jakaś zła.
Chodzi o to, że za Rulora nie chciałabym być nadzieją ludzkości ;). To już wolałabym siedzieć jako kaleki dziedzic w Winterfell i szukać godnej małżonki. Czy ja wiem czy zdesperowaną. Być panią Północy, to całkiem niezła fucha, mąż inteligentny i sympatyczny, oddane otoczenie, szacunek, pozycja ... Myślę, że nawet Meera mogłaby się skusić, choć chyba raczej dla osobistych walorów Brana, który i bez wizji był ok.
No tak, ale zwracam uwagę, że Bran od dziecka chciał być bohaterem, marzył o wielkich rycerskich wyprawach i czynach, a także uwielbiał opowieści o potworach wszelakich, również tych zza Muru ;) Nawet gdyby udało mu się zostać lordem WInterfell (w sensie nie na uchodźstwie) to by raczej nie czuł się na swoim miejscu.
I jednak Starkowie to trochę za wysokie małżeńskie progi dla Reedów, imo.
Zapewne Branowi marzyło się inne życie, i faktem jest, że fascynowały go różne maszkarony, ale co innego o nich słyszeć, a co innego być jednym z nich ;). Bardzo przejmujące są w tym kontekście jego rozdziały w jaskini. Widać tam żal i tęsknotę za "normalnym" życiem, a także obawy przed byciem kimś podobnym Bryndenowi. Tak czy inaczej, ja mu współczuję, bo przypadła mu w udziale wyjątkowo niewdzięczna fucha, nawet jeśli wiąże się z ratowaniem ludzkości. Wolałabym hasać z Meerą po bagnach ;)
Żeby było jasne - ja też wolałabym hasać z Meerą po bagnach :) Albo z Howlandem, co by mi poopowiadał tego i owego.
Fakt, że gdy już dotyka nas sytuacja "dokonało się" i nie ma już odwrotu to normalne są wątpliwości, ale dla Brana po wypadku najgorsze było to, że nie będzie rycerzem i że nie będzie przeżywać przygód.
Siedząc w Winterfell z pewnością by zgnuśniał, a mężem byłby tak marudnym, że nie dałoby się z nim wytrzymać.
Mi szkoda Brana jak już to w tym, że nie zdążył się złączyć z Meerą w miłosnym uścisku.
Pieczyku drogi, przecież Bran leciał na Meerę jak mysz na ser, z tym, że on dopiero zdawał sobie sprawę z tego typu uczuć, wszak młodziutki był, więc to było bardzo subtelne i niewinne ;)