Głupi i kompletnie nierealistyczny serial dla dzieci w wieku 10-12 lat. Paru śmiałków podróżuje
po innych planetach, na których najczęściej mieszkają prymitywne pastuchy. Oczywiście
wszyscy mówią po angielsku, a ich światy wyglądają jak amerykańskie lasy. Nawet ci Goald
niby są zaawansowani, a wyglądają jak średniowieczni rycerze z laserową bronią! Przestałem
oglądać po kilku odcinkach, bo już nie mogłem się na to patrzeć.
Ja oglądam licząc na to, że poziom pójdzie w górę. W końcu serial stary, jeszcze sprzed epoki Matrixa i nowych Gwiezdnych wojen. Być może w kolejnych sezonach będzie działo się coś ciekawszego.
Język angielski to w tym serialu zwykłe uproszczenie. Wyobraź sobie jak by wyglądał odcinek, gdyby musieli uczyć się obcego języka. Nie jest to Star Trek, gdzie mają do dyspozycji translator.
Rasa Goa'uld nie używa broni laserowej, tylko energetycznej (big difference). Ich wygląd również ma swoje uzasadnienie.
Planety i ludzie nie wyglądają tak bez powodu... ale widziałeś tylko kilka odcinków, więc nie możesz tego wiedzieć.
Obejrzyj więcej, niż te kilka odcinków. 1 sezon rozkręca się mniej więcej od połowy, i potem jest już tylko lepiej.
Sam miałem podobne odczucia na początku, jednak potem SG-1 stał się moim ulubionym serialem.