PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620036}

House of Cards

8,3 169 814
ocen
8,3 10 1 169814
7,9 20
ocen krytyków
House of Cards
powrót do forum serialu House of Cards

Czy tylko ja spodziewałam się więcej? Odszedł Beau Willimon, a z nim odeszło tempo, dreszczyk, nieoczywistość fabuły. Nowe postaci jakoś nie przekonują: kongresmen bez charyzmy, a pani wicesekretarz ds handlu przywodzi na myśl Q z Startrek The Next Generation. Frank nużący, monologi Clair nieprzekonujące, a cała jej postać w tym sezonie bardziej irytuje niż przeraża i frapuje. Najciekawszy moment to chyba kiedy wyznaje miłość Tomowi, kiedy raz jedyny pokazuje miękkie podbrzusze, ludzką twarz, by potem zabija kochanka w sposób perwersyjnie okrutny. Ale doprawdy trudno się jej dziwić, bo postać nadwornego kochanka pani Underwood absolutnie mnie ujęła w poprzednim sezonie, a w obecnym od pierwszego odcinka Tom był snującym się po ekranie i kładącym się do łóżka nudziarzem z wyraźnym fatum wiszącym nad jego głową. I jeszcze jeden ciekawy moment: kiedy Doug dowiaduje się o roli kozła ofiarnego jaką przyjdzie mu odegrać, i te budzące się w nim wątpliwości... Postać Leanne w ogóle jakoś do mnie od początku nie przemówił, zagrana marnie, więc jej koniec nie wywołał emocji.

I ten brak emocji to grzech główny sezonu. Niby wiele się dzieje, mnożą się wątki, postaci, suspensy, ale nie wciąga to, nie przekonuje. I nie bez winy jest tu chyba i obsada i twórcy. Wygląda to na odrobioną pańszczyznę, a nie robotę z pasją wykonywaną. Oczywiście obejrzę kolejne sezony, bo trudno będzie odmówić sobie przyjemności bycia świadkiem upadku Underwoodów, ale nie będę już czekać na więcej z wypiekami na twarzy.

ocenił(a) serial na 9
M_G_

Gdyby nie było tego powołania się na Willimona... :) Można się było spodziewać, że ludzie będą się powoływać w swych ocenach na jego odejście, to było dla mnie oczywiste jeszcze przed obejrzeniem piątej serii. Bez przesady! Okey, był jedną z głównych postaci tworzących scenariusz, ale przecież nie jedyny. Można powiedzieć, że był takim szefem redakcji scenarzystów, który wymyślił pomysł na ten serial. I co z tego? Po jego odejściu nagle ci, którzy pisali te scenariusze do poszczególnych odcinków zapomnieli jak to się robi? Czy o tempie, dreszczyku o którym piszesz decyduje tylko jeden z wielu scenarzystów? A gdzie rola reżyserów poszczególnych odcinków, gdzie aktorzy czy producenci wykonawczy serialu? Okey, mogła się komuś dana seria nie spodobać- normalna rzecz. No ale argumentowanie tego odejściem jednego ze scenarzystów... Bądźmy poważni! Do 3 serii też było wiele zastrzeżeń, a wtedy Willimon był :) Co do samej V serii- dla mnie rewelacja! Mnóstwo emocji, niesamowicie mroczny, człowiek ogląda jak na szpilkach. Wiele zwrotów akcji, przemyślanych i perfidnych do szpiku kości. Być może nawet najlepszy z serii :D

ocenił(a) serial na 9
Walsh75

Nie zgadzam się. Willimon wymyślił całość, tak jak Mathew Weiner wymyślił Mad Men. W tym serialu widać tę konsekwencję w budowaniu historii i doborze środków wyrazu, w budowaniu kolejnych

ocenił(a) serial na 9
M_G_

Warstw psychologicznych postaci. Tu ja widzę wyraźne zachwianie formy. Może masz rację, że sugeruję się odejściem Willimona, a może rację mam ja, że jednak brakuje nieco jego ręki w warstwie, że wyrażę się nieco gòrnolitnie, artystycznej serialu. I niestety należy w tym wypadku przyjąć do wiadomości, że rozmawiamy tu jedynie o naszych subiektywnych odczuciach - w tej kwestii obiektywna prawda nie istnieje.

ocenił(a) serial na 9
M_G_

Willimon wymyślił całość? No proszę Cię :) Po pierwsze miały być tylko dwie serie, potem z racji popularności oczywiście powstawały kolejne. Po drugie- spójrz na listę scenarzystów w pierwszych 4 seriach: Beau Willimon, Keith Huff, Rick Cleveland, Sarah Treem, Kate Barnow, Gina Gionfriddo, Bill Cain, Laura Eason, Kenneth Lin, John Mankiewicz, David Manson, Bill Kennedy, Agnieszka Holland... 13/13 w serii. Wychodzi po jednego scenarzystę na odcinek w serii. Każdy odcinek ma przypisanego innego scenarzystę. Tak dla jaj? A wszystko i tak napisał i wymyślił Willimon? :D Willimon jest młodziutkim w tej branży scenarzystą, jest o dwa lata młodszy ode mnie. Taki Mankiewicz ma 63 lata i wiele napisanych scenariuszy za sobą, David Manson 65 lat, Agnieszka Holland 68 lat, a inni też nie młodzieniaszki . Naprawdę uważasz, że ten młokos przychodzi co odcinek i poprawia scenariusze "starych wyg", wprowadza jakiekolwiek swoje korekty? :) Wymyślił zarys serialu i ogólną charakterystykę głównych postaci, które później muszą ewoluować bo inaczej serial by się widzom znużył. Ma prawo ci się nie podobać dana seria, normalna rzecz! Tylko ta argumentacja... W piątej serii nagle wszyscy po odejściu jednego, najmłodszego i najmniej doświadczonego scenarzysty- nie potrafią wykonać dobrej roboty, zapomnieli jak świetnie robili to wcześniej? No wybacz, ale nigdy nie trafi do mnie taka argumentacja. Sorry... Bez urazy mam nadzieję :)

Walsh75

Skąd info o Holland jako scenarzystce? Widziałam to na polskiej wikipedii, ale obejrzałam ostatnio wszystkie odcinki i kojarzę ją z napisów początkowych tylko jako reżyser dwóch odcinków z 3.serii i dwóch z 5.

ocenił(a) serial na 8
Walsh75

Tyle, że Willimon nie wymyślił nawet charakterystyk i zarysu bo House of Cards to amerykańska wersja brytyjskiego serialu z początku lat dziewięćdziesiątych będącego adaptacją powieści wydanej kilka lat wcześniej.

ocenił(a) serial na 9
robert418

Czyli wersja, a nie kopia :) Nie znam pierwowzorów, ale nie sądzę, aby charakterystyka postaci czy fabuły serialu była taka sama ( inny kraj, inny przedział czasowy w którym rozgrywa się ten serial, inna mentalność itp.) , więc pewnie jakieś pomysły na amerykańską wersję twórcy musieli mieć. Może więc Willimon nie wymyślił oryginalnego pomysłu, ale pomysł na inną wersję serialu- tym bardziej potwierdza to że jego brak nie był czynnikiem decydującym o takim a nie innym kształcie akurat V serii. Zresztą czytałem wywiad z Agnieszką Holland przed 3 sezonem, gdzie mówiła, że nie ma jeszcze scenariuszy poszczególnych odcinków i że twórcy serialu według niej już wtedy "doszli do ściany". Oczywiście, że łatwiej jest tworzyć taki serial w jego początkowym stadium, im dalej tym pomysły się kończą i jest o wiele trudniej. Dlatego tak doceniam inwencję twórców w V serii.
Wiedzę o Holland jako jednej ze scenarzystek serialu czerpałem z polskiej Wikipedii- nie dam głowy że jest to informacja pewna i prawdziwa. Jednak sama Agnieszka Holland mówiła przed 3 sezonem: "Moja wiedza o polityce międzynarodowej jest większa niż w przypadku większości moich amerykańskich kolegów, więc myślę, że mogę coś wnieść do tej historii. Z pewnością wiem więcej o Rosji niż oni wiedzą". Zapewne jej wkład w scenariusze był na tyle duży w tych "wątkach rosyjskich", że pewne źródła wliczają ją do grona scenarzystów tego projektu. Mówiła też, że Willimon rzeczywiście był tym "głównym" od scenariusza, to on reprezentował pozostałych scenarzystów i producentów, ale był bardzo otwarty na zmiany wprowadzane przez poszczególnych reżyserów. Przy takiej megaprodukcji zaangażowanych jest tak wiele osób odpowiedzialnych za ten serial, że takie upraszczanie do jednej osoby jako czynnika decydującego o kształcie danej serii, jest po prostu nieuzasadnione logicznie :) Pozdr.

ocenił(a) serial na 8
Walsh75

Właściwie rzecz biorąc to obydwie rzeczy są identyczne z wyjątkiem, tyle że fabuła w tej nowej wersji jest już rozciągana bo oryginalnego materiału nie starczyło by na tyle serii. Dwa pierwsze sezony są bardzo podobne, dalej dodano sporo nowych wydarzeń i postaci, ale ogólny zarys historii zmierza do tego samego zakończenia póki co. Ja osobiście mam nadzieję, że już zakończą ten serial, lepiej odejść u szczytu popularności niż zamieniać to w telenowelę.

ocenił(a) serial na 9
robert418

Wiesz, może i masz rację. Bo to rzeczywiście trzeba będzie mocno teraz naciągać rzeczywistość i ocierać się o groteskę jak napisał kolega niżej. No bo wszystko co teoretycznie mogło się wydarzyć już było w 4 sezonach. Teraz rzeczywiście idą już trochę "po bandzie". Dla mnie spoko, przestawiam się tylko bardziej na surrealistyczny przekaz serialu, nie trzymając się tak kurczowo tej realności zdarzeń. Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że wielu mogło oczekiwać zupełnie czegoś odwrotnego niż ja. Ja zresztą bardzo często w tych oczekiwaniach i ocenach idę "pod prąd", więc zdążyłem się już przyzwyczaić :)

ocenił(a) serial na 8
Walsh75

Mnóstwo złych opinii jest o piątym sezonie mi zostały jeszcze 3 odcinki do obejrzenia i nie do końca się z tym zgadzam bo mi się trzeci mniej spodobał na ten przykład. Ale rozumiem zarzuty kierowane do najnowszej serii, wątków jest zbyt dużo i przez to cierpi ich szczegółowość a nowo wprowadzone postacie są bardzo słabe. Szczerze mówiąc byłem przekonany, że piąty sezon będzie ostatnim w oryginale wydarzenia z kilku ostatnich odcinków czwartego sezonu były punktem wyjściowym do rozwiązania całej historii a tu widzę mają zamiar to przeciągać na chama. Wolałbym jednak spójną, logiczną i bardziej "realistyczną" fabułę a jak będę miał ochotę na groteskę to obejrzę jeszcze raz coś w stylu
"League of Gentlemen".

ocenił(a) serial na 9
Walsh75

Agnieszka jak zwykle skromna, tylko jej odcinki bez polotu. Fakt, że poziom wiedzy tam jest niski. Szczególnie alter ego Putina bardzo życzeniowe, wręcz pompatyczne. Nie skończyłem ostatniego s. ale brakuje finezji, zwrotów akcji, a zaczyna, niestety poprawność polityczna.

Walsh75

Wg mnie to raczej robienie pozorów przemyślanych akcji, a tak naprawdę fabuła tego sezonu jest jedną wielką improwizacją. Najbardziej absurdalna wydała mi się akcja z Kathy Durant, która po dziwacznej akcji ze schodami nagle całkowicie znika z fabuły... Poza tym dwa impeachmenty sprawiają, że z baśniowego kryminału politycznego HoC zamieniło się w surrealistyczną i nierealną groteskę.

ocenił(a) serial na 9
feelthebeat

Nie no, w porządku. Ja nie mam problemu z tym, że jestem w zdecydowanej mniejszości, jeśli chodzi o pozytywne odczucia dotyczące V sezonu :) Ja tutaj mówię o tym, że nie zgadzam się z argumentacją, jakoby odejście Willimona miało decydujący wpływ na kształt V sezonu. I tylko tyle... A czy się podobało czy nie, to już są indywidualne odczucia widzów. Ja wiem jak ciężko twórcom było "pociągnąć" tę historię dalej. Każdy jednak ma swoje oczekiwania i swój gust. Pozdr.

ocenił(a) serial na 9
Walsh75

Mi się piąta seria podobała, ale ta akcja z Durant to rzeczywiście był jakiś absurd - Frank ot tak zepchnął ją ze schodów (pomińmy że tam wszędzie były kamery, w końcu żeby się przed nimi ukryć Underwoodowie musieli schodzić do tego podziemnego pokoju)? Po czym niefrasobliwie wezwał pomoc, nie bacząc na to jak to wygląda, że był razem z nią kiedy spadła, dziwnym trafem akurat w momencie w którym mogła mu bardzo zaszkodzić? Wokół jego zachowania krążyło wtedy mnóstwo wątpliwości, wyciągnięto sprawę morderstwa Zoe, a ten sobie jak gdyby nigdy nic, porzucając elementarną ostrożność spycha babkę ze schodów... Nie wspominając o tym, że schody były niskie więc Durant miała dużą szansę przeżyć upadek i co, uważa że go nie wyda jak się obudzi?

ocenił(a) serial na 10
M_G_

Całkowicie zgadzam się z opinią M_G. Sezony 1-4 są jakby spod ręki jednego i tego samego twórcy, a sezon 5 sprawia wrażenie wykonanego przez obcych twórców.
Nie tylko brak Willimona, w piątce pojawiają się zupełnie nowi i nieznani wcześniej reżyserzy, a także autorzy scenariuszy poszczególnych odcinków.
Praca kamery w sezonie 5 jest zupełnie inna (nieporadna i niewyrafinowana) niż w sezonach 1-4. Brak budowania napięcia, niewyeksponowane twarze i UWAGA UWAGA - dosłownie żadna "wstawka Franka do widza" nie jest błyskotliwa! Dosłownie ani jedna!!!!
Niestety 5 sezon względem sezonów 1-4 jest jak adoptowane dziecko, niby je kochamy ale jednak to nie są więzy krwi.

M_G_

W sezonie 5 zawodzą głównie nowo wprowadzone postaci poboczne i nieudolność z jaką wpleciono je w historię. Nie są na tyle interesujące by widz mógł odnieść się do nich w pozytywny lub negatywny sposób. Mark Usher i Jane Davis równie dobrze mogliby nie istnieć. O ile początek sezonu i sam koniec jako tako trzymał w napięciu, reszta odcinków wydawała mi się ciągnąć bez celu. Nie zgadzam się co do Franka, nie możemy jednak oczekiwać by jedna postać utrzymywała HoC na powierzchni.

użytkownik usunięty
kingagutkowska

a dla Mnie Jane Davis jest intrygującą postacią, tak do końca nie wiadomo, kim jest i czym tak dokładnie się zajmuję. Taka szara eminencja, która dużo wie i dużo może. Postać Ushera za to zapewne rozwinie skrzydła w kolejnym sezonie, bo podejrzewam, że Clarie nie będzie miała wyjścia i Usher zostanie wiceprezydentem, a wtedy będzie ciekawie.

kingagutkowska

Usher bardzo dobry, aktora nie znam, ale gra świetnie, bardzo spokojny, wyważony, mimika i gestykulacja odpowiednie do postaci, w innych stanach emocjonalnych chodź rzadko widywany też wiarygodny. Jak dla mnie zagrał najlepiej ze wszystkich postaci 5 sezonu. Kevin i Robin już są mniej przekonujący, choć niestety w dużej mierze to zasługa scenariusza i przyzwyczajenia do postaci, ale niestety czasem byli męczący. A ta Jane Davis choć bardzo intrygująca nie przekonuje mnie do siebie, niby aktorka dobrze spełnia założenia postaci, ale brakuje mi... czegoś.. może mimiki?

ocenił(a) serial na 7
Azejzel

Zgadzam się. Scena, kiedy Conway dostaje szału w samolocie, a Usher go "informuje" o konsekwencjach takiego zachowania jest jedną z najlepszych i zapadających w pamięć w tym sezonie.
Dla mnie Underwood to cień samego siebie - dużo błędów, głupie decyzje. Z Kathy to był jakiś absurd, tak ryzykować.
Claire znacznie ciekawsza.
A postać Davis jest po prostu mało wiarygodna. Pojawia się z sufitu i nagle trzęsie całym białym domem. Wpada do każdego, ucinając sobie 2-3 zdaniową rozmowę o kluczowych kwestiach i sobie wychodzi. No ludzie, to już zakrawa na karykaturę.
Najlepiej jak zwykle spisywał się Doug - ze swoją mordą wiernego psa-psychopaty. Ta postać wzbudza litość wymieszaną z odrazą, czyli jak zwykle świetnie spełnia swoją rolę.

ocenił(a) serial na 8
nynavee

Lepiej bym tego nie ujęła. Sezon piąty to dramat. Miałam parę dni wolnego i nadmiar wolnego czasu, więc wrzuciłam sobie cały sezon przez trzy dni. Nie zdarzyło mi się w przypadku tego serialu, żebym tak wyczekiwała końca sezonu. Masakra.

ocenił(a) serial na 9
M_G_

Ja mam mieszane uczucia odnośnie tego sezonu. House of Cards przez wcześniejsze sezony przyzwyczaił mnie do powolnej akcji, długiego budowania napięcia. W tym sezonie dzieje się za dużo i w za szybkim tempie, z jednej strony sprzyja to widowisku, jednak z drugiej nie pasuje mi to do tego serialu. Podczas całej 5 serii może ze dwa razy byłem zaintrygowany i w jakiś sposób pobudzony emocjonalnie. Jest to zdecydowanie za mało jak na taką ilość akcji. W szczególności, że jednego wątku nie pociągnęli, a mianowicie "bohaterskiego" czynu Conway'a. Liczyłem, że zrobią to po przesunięciu wyborów, jednak zamiast tego otrzymaliśmy tylko nagrania, a chwilę później Conway zniknął na resztę sezonu. Liczę, że w następnym sezonie rozwiną to, bo to chyba jedyna rzecz, która mnie teraz intryguje i ciekawi.

W tym serialu główną rolę dla mnie zawsze pełniły dialogi, które stały na wysokim poziomie. W tym sezonie wydawały mi się sztuczne, nie wywoływały żadnych emocji na mnie przez co serial stracił jeden ze swoich głównych atutów. Rozmowy, sceny, które powinny być pełne napięcia według mnie po prostu były i tyle jak na przykład wypad na elysian fields, rozmowa telefoniczna Franka i Conway'a podczas jego wywiadu 24 godzinnego, bądź rozmowa Franka i byłego prezydenta.

Burzenie czwartej ściany w tym serialu zawsze było na największym poziomie. Zawsze wyczekiwałem kiedy Frank się do widzów odezwie, dopowie coś, przewidzi czy przybliży sytuację. Nie wiem czy to wina scenariusza czy pracy kamery, ale w tym sezonie wszystkie rozmowy jakie się odbyły w moim odczuciu były kompletnie pozbawione emocji i źle wkomponowane. Nie wiem czy z perspektywy czasu lepiej wspominam, te które odbyły się w poprzednich sezonach, lecz miałem wrażenie, że tam wyglądało to bardziej naturalnie. Dłuższe monologi wcześniej odbywały się raczej jak Frank kończył rozmowę, robił coś samotnie, były tam gdzie pasowały i nie burzyły akcji. Tutaj jest przerywane przesłuchanie, aby wstał i przeszedł się wokół stołu, wcześniej w trakcie rozmowy dostawaliśmy krótkie kwestie i z tego co pamiętam raczej wyśmiewające, przewidujące i budujące napięcie w pewien sposób. Brakło również wymownych spojrzeń. I teraz największy minus, coś co mnie zawiodło najbardziej mianowicie monolog Claire. Od finałowej sceny i poniekąd zapowiedzi, że ona też "wie, że my jako widzowie jesteśmy" (spojrzenie w kamerę podczas słów Franka w finałowej scenie 4 sezonu) czekałem z niecierpliwością kiedy ona coś wygłosi i oficjalnie przełamie sama czwartą ścianę. Wypadło to tragicznie według mnie, wyglądało to jakby nie mieli pomysłu zarówno na czas, miejsce jak i słowa. Zostało to wrzucone na siłę jak dla mnie oraz brzmiało jak wyjęte z drugiego sezonu Mr. Robot - "nie ufam Ci". Przy drugim podejściu czułem się zarówno zażenowany jak i chciało mi się śmiać. Chcieli nawiązać do momentu kiedy Frank objął fotel prezydencki i z wymownym spojrzeniem zastukał w stół dwa razy. U Claire dostaliśmy miałkie i bez żadnego wydźwięku "Moja kolej".

Kolejną rzeczą, która trochę mnie zniesmaczyła były przestępstwa i ich lekkomyślność. Wcześniejsze zbrodnie Franka były popełniane tak, aby nie mogły łatwo wypłynąć i ujrzeć światła dziennego, starał się mocno je zatuszować i wiedziały o nich 2 lub 3 osoby łącznie z nim. Teraz otrzymujemy zepchnięcie Durant w Biały Domu, zlecenie zabicia LeAnn oraz Aidana (domyślnie, bo chyba wprost nie zostało to wspomniane) innym oraz posprzątacie ciała Toma przez osobę, której do osób godnych zaufania bym nie zaliczył.

"We make the terror" po takim finale czwartego sezonu oczekiwałem o wiele więcej. Liczyłem na wstrząs, a dostałem Franka, który nie potrafi przebić się przez kongres i przegrywa w pierwszych wyborach. Sezon nie był zły, spodziewałem się lepszego i bardziej klimatycznego, ale może mam po prostu za duże oczekiwania względem House of Cards.

ocenił(a) serial na 9
Stradlin

Postać Francisa "ewoluuje" i to jest aż nadto widoczne chociaż rozumiem, że wielu wolałaby "starego" Franka. Wytłumaczył jednak na końcu swoje obecne rozumienie władzy, czym jest władza dla niego i jak należy według niego ją sprawować. Więc akurat tutaj jego zachowanie jest jak najbardziej zrozumiałe i logiczne. Jak mówił- od kilku miesięcy wraz z Dougiem sami w sposób przez nich kontrolowany doprowadzają do upadku prezydentury Franka. Stąd nie tyle lekkomyślność przestępstw co ich świadome popełnianie (tej lekkomyślności), aby właśnie były ślady. Bo to już nie o to chodzi Frankowi (naturalne też znużenie i nasycenie się prezydenturą), on ma zamiar podążać inną ścieżką.

Co do pracy kamery- większość reżyserów jest ta sama. Ostatnie 4 odcinki, gdzie mamy dużo przemówień do kamery Franka, ale i Clair, prowadzą Agnieszka Holland i Robin Wright. Więc te same reżyserki co w poprzednich seriach. Dlaczego nastąpiła innowacja w przekazie? Stare powiedzenie- wszystkim nie dogodzisz. Ta zmiana mnie się podobała, bo pasowała do zmiany w politycznym myśleniu Franka, a więc w stonowaniu już jego zapędów do utrzymania władzy za wszelką cenę, do walki o każdy "centymetr" władzy w Waszyngtonie. Wobec tego i sposób wymowy Franka do kamery siłą rzeczy musiał być inny, bardziej stonowany, bez "szarpania się" i nadmiernych emocji, Frank już do tego podchodzi inaczej, można powiedzieć że jeszcze dojrzalej i jest to logiczne z tym co widzimy na końcu serii. Oczywiście, że ta przemiana mogła się wielu nie spodobać, to już sprawa gustu, ale raczej nie typowego warsztatu reżyserskiego.
Jeśli nie dokonasz innowacji w kolejnej serii, widzowie powiedzą, że-... zieeeew, to już wszystko było i tylko na tym "jadą" bez ambicji zrobienia czegoś inaczej. Jeśli dokonasz zmian w kreowaniu postaci, w innym sposobie ich ukazywania, zawsze to jest obarczone ryzykiem bo inni widzowie powiedzą- nieeee, przyzwyczailiśmy się już do tamtych "kreacji" i to już nie jest to co było, to już nie jest ten "nasz" serial, a tylko do niego podobny :D Także nie ma co za bardzo się wykłócać, czy sezon lepszy czy gorszy, bo to zawsze będzie kwestia gustu. Ale to jest właśnie fajne w filmach, że dane historie można opowiedzieć i zrealizować na bardzo wiele różnych sposobów.

Jeszcze co do Clair i jej rozmów do kamery. Podobna zasada- nie mogła być taka jak Frank bo ludzie powiedzieliby- zieeew :) Nie zgadzam się, że to było bez koncepcji producentów serialu. Właśnie nie! Ona sama mówi- od początku wiem, że tu jesteście, ale nie wiem czy mam ochotę w ogóle z wami gadać, czy rozumiecie mnie i moje "spojrzenie" na sprawowanie władzy- oczywiście nie dosłownie cytuję, ale celowo, bo chodzi o sens wypowiedzi. Wszystko jest tu dużo wcześniej przygotowywane, ona kilkakrotnie patrzy prosto w ekran w V serii zanim to mówi, jakby się zastanawiała czy w ogóle warto z nami gadać. Więc jej słowa całe, to wcześniejsze jej zachowanie bardzo logicznie uwiarygadniają. A że jest inna niż Frank, to i jej podejście do "tych spraw" jest inne :) Oczywiście, że jednym się to spodoba a innym nie. Pozdr.

Stradlin

Akurat zabicie Toma przez współpracownika (nie pamiętam nazwiska) było świetnym posunięciem. Underwoodowie są mu potrzebni do jego własnych celów, których na tamten moment nie zdążył jeszcze osiągnąć, a sprzątając ciało pozornie sam jest bardziej wmieszany w to morderstwo niż sama Claire.

ocenił(a) serial na 8
Stradlin

Zgadzam w ocenie piątego sezonu ze Stradlin'em oraz M_G_. Zdecydowanie czuć w nim inną rękę niż w poprzednich 4. Za dużo i za szybko się dzieje. O istotnych kwestiach decydują przypadki. Np. właściciel Polyhoop (pomysłodawca transcendencji - tak przy okazji) wręcza Frankowi nagranie z kabiny pilotów Conway'a od tak na sekretnym spotkaniu wielkich tego świata. To kto dla kogo pracuje, a dla kogo infiltruje zmienia się w mgnieniu oka. Ciekawie jest dowiedzieć się, że jako widz zostaliśmy wyprowadzeni w pole jeżeli chodzi o intencje jakiejś postaci, ale nie kilka razy na odcinek i nie w kwestii kilku różnych postaci. Dobrze, że jest być pewnym choć czyichś intencji w serialu o tylu charakterach, a w tym sezonie traciłem już nawet momentami wiarę w lojalność Douga wobec Franka. No i to, o czym już kilka osób tu wspomniało, te wstawki Underwood'a, gdy tłumaczył intrygę straciły swoją moc, a wpuszczenie Clair do Naszego świata dobiło tą magię zupełnie.
Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem, że ktoś ze scenarzystów odszedł i dlatego wszedłem na forum szukać powodów tej zmiany. Natomiast widać wyraźnie i im dalej w głąb sezonu, tym bardziej było czuć tą zmianę, więc moim zdaniem musi być to wina scenariusza.

ocenił(a) serial na 9
M_G_

Na snującego się Toma nie mogłam patrzeć, ale zakończenie wątku tej postaci zacne :D

użytkownik usunięty
xao0

UWAGA SPOILER! zgadzam się, Yates irytował mnie odkąd tylko pojawił się w serialu i po cichu liczyłam na to, że w końcu się go pozbędą. Sposób w jaki Clarie załatwiła sprawę przypominał mi trochę scenę z Golden Eye na łodzi kiedy postać grana przez Famke Janssen ujeżdża przyszła ofiarę, a następnie ją dusi

ocenił(a) serial na 9

mi od razu przyszło na myśl jak Rośka Pike rozprawiła sie z Harrisem w Gone Girl ^^

schuulboym

Albo Zoe Benson w American Horror Story: Coven... Podobieństwo aż zbyt uderzające :D

użytkownik usunięty
schuulboym

faktycznie, tylko tam było trochę bardziej krwawo, Clarie nie pobrudziła sobie rąk ;)

ocenił(a) serial na 10
M_G_

Ja mam co do tego sezonu mieszane uczucia, spodziewałem się czegoś lepszego. Zgadzam się z tobą, że widoczna jest różnica między tym sezonem a poprzednimi i brakowało mi takiej spójności i ciągłości jak w poprzednich częściach. Było tu za duże nagromadzenie wątków taki mi masz, wszystko chaotyczne, które w toporny sposób ułożyły się w całość. Idealnie pasuje tutaj powiedzenie co za dużo to niezdrowo. Raziło mnie szczególnie to naciąganie niektórych scen do granic możliwości. No i nowi bohaterowie tak jak pisałaś bez wyrazu, w ogóle nie zaciekawiły mnie ich postacie. Reasumując mam nadzieję, że 6 sezon będzie lepszy no i ja bym jednak wolał żeby Frank i Clair w ostatecznym rozrachunku okazali się zwycięzcami;)

ocenił(a) serial na 9
Koneser1992

Triumf Underwoodów jako zwięczenie opowieści jest mało prawdopodobny z conajmniej dwóch powodów:
1) inne jest zakończenie książki i serialu brytyjskiego, a wydarzenia z końcówki tego feralnego sezonu zdają się wskazywać, że zbliżamy się do finału i to w sposób w miarę zbieżnym z pierwowzorem
2) nie ma końca drogi dla Franka i Clair. Co jeszcze mogliby osiągnąć, jaką większą władzę? Przecież Frank sam rezygnuje z bycia najważniejszym przywódcą na ziemi, bo twierdzi, że prawdziwa władza jest gdzie indziej (rozmyta, niejednoznaczna). To są bardzo tragiczne postaci, trochę jak z klasycznej greckiej tragedii: oglądasz ich zmagania z losem, chwilowe triumfy, ale wiesz o nieuchronności czekającej ich klęski, która zamknie historię.

ocenił(a) serial na 9
Koneser1992

Ja z kolei mam nadzieję, że oboje zdechną w końcu, obojętnie w jaki sposób. W żadnym serialu chyba jeszcze nie nienawidziłem tak głównych bohaterów.

ocenił(a) serial na 9
M_G_

Ogólnie sezon w porządku, aczkolwiek końcówka zupełnie do mnie nie przemawia. Cały ten pomysł "kontrolowanego dążenia do upadku" i to jeszcze spod ręki Franka! Jestem na nie. Plus - zauważył przecież, że Claire nie jest w 100% po jego stronie, a mimo to ryzykował? Mnie to nie przekonuje, niestety. Postać tej blond babki od terrorysty też jakaś taka nijaka.

ocenił(a) serial na 7
Maaratka

Frank całe życie dążył do zdobycia jak największej władzy a gdy osiągnął cel to nagle sam się "kasuje" i oddaje swoje życie w ręce żony z którą się tak na dobrą sprawę nienawidzą i za wiele ich nie łączy. Logika ostatniego sezonu powala. Aż strach pomyśleć co wymyślą w szóstym sezonie;-)

ocenił(a) serial na 10
heisenberg_filmweb

I tu się zgadzam... Te decyzje nie pasują do Franka...

Dla mnie ten serial właśnie zawalił się jak domek z kart... ;)

maciej84_filmweb

Moim zdaniem wynika to z tego, że serial jest zbyt popularny i szkoda go kończyć, a ciągnąć nie ma jak. Frank był prezydentem, wygrał wybory. Jakie tu wymyślić zagrożenie, by było czuć presje, a jednocześnie jeszcze nie zamykać sobie drogi do kolejnych sezonów? Niech spróbuje czegoś nowego! Sektor prywatny!

Niestety mam obawy, że kolejne sezony nie powtórzą sukcesu pierwszych.

ocenił(a) serial na 10
M_G_

Mnie wynudził ten sezon i tyle

TyrionLanister

mnie rowniez. Wystarczylo obejrzec pierwszy i ostatni odcinek 5tego sezonu, a reszte sobie podarowac.

ocenił(a) serial na 8
M_G_

Właśnie skończyłem piąty sezon. Poprzednie cztery oglądałem prawie jdnych tchem dlatego, że nie mogłem się od ich oderwać. Tym razem spieszyłem się do ostatniego odcinka licząc, że pod koniec sezonu twórcy mnie czymś zaskoczą. Nie zaskoczyli Tak jak piszesz, spore rozczarowanie ten sezon. Postać tej podsekretarz, nowego doradcy, czy najbardziej irytująca postać serialu - Toma, to po prostu żenada. Dwoje pierwszych tak słabo stworzone postacie, które równie dobrze mogłyby nie istnieć. W ogóle wzięte z kapelusza. Postać Toma to chyba byłą tylko z rozpędu, bo aktor go grający miał angaż do piątego sezonu. "Wypadek" Duran to jakaś kpina z widza.
Nie wiem czy podejdę do szóstego sezonu. Chyba sobie odpuszczę. Szczerze liczyłem na to, że ten sezon będzie historią upadku Underwoodów, a nie zlepkiem idiptycznych intryg.

ocenił(a) serial na 8
M_G_

Mam wątpliwości co do dalszej kontynuacji tej historii. W piątym sezonie serial wkroczył w zupełną sferę fantastyki. Wszyscy są naiwni, zidiociali, łatwowierni, tylko jeden - na cały kraj a może i świat - Frank Underwood potrafi myśleć. Prawdopodobnie obejrzę szósty sezon, ale tylko i wyłącznie przez wzgląd na przyzwyczajenie oraz cichej nadziei na spektakularny upadek protagonistów.

użytkownik usunięty
Erko_TM

a nie uważasz, że obecny sezon bardzo przypomina to co dzieję się teraz w amerykańskiej polityce? Ja śledzę to co się dzieje za oceanem, cały ten bajzel w Białym Domu zgotowany przez Underwoodów wcale nie różni się tak bardzo od tego co dzieje się tam teraz.

ocenił(a) serial na 7

Nie mam wielkiego szacunku do Trumpa, ale on nie zabija wszystkich dookoła specjalnie nawet nie tuszując tych zabójstw.

ocenił(a) serial na 9
Erko_TM

Mają w realnym świecie Trumpa i starali się nie być przytłoczonym Jego ekscesami. Więc przegięli pałę.

użytkownik usunięty
kakaowe oko

owszem, tylko musisz mieć na uwadze, że scenariusz do piątego sezonu powstał na rok przed zwycięstwem Trumpa. Kevin Spacey w wywiadzie u Colberta sam powiedział, że realnym świecie zawsze sprawdzą się 3 albo 4 rzeczy jakie zostały umieszczone w scenariuszu. Także choć 5 sezon może się wydawać niektórym dość abstrakcyjny wcale nie jest daleki od rzeczywistości jaką amerykanie mają teraz

kakaowe oko

Ta para to są postacie wzorowane mocno, nawet bardzo, na Clintonach. Kto tego nie widzi, to chyba jest ślepy.

ocenił(a) serial na 8
Erko_TM

Pomimo tego przedstawione wydarzenia w serialu są całkowitą abstrakcją. W normalnych warunkach, manipulacje które wykonała administracja Underwooda w przypadku pierwszych wyborów - anulowane wyników w dwóch stanach - zakończyłyby się kolejną wojną secesyjną.

I zresztą to byłby przyzwoity koniec tej historii. Naród wychodzi na ulicę, pojawia się charyzmatyczny lider(Broń Boże drewniany Conway czy Romero), Yates publikuje książkę, Macallan udostępnia informacje o wykonanych manewrach przy wyborach i ucieka do Rosji. Durant, Walker, Sharp, Green, Leann składają zeznania. Frankowi zostaje postawiony zarzut zdrady stanu. Claire chcąc jeszcze jakkolwiek uratować twarz deklaruje mężowi iż odłącza się całkowicie od jego działań i zaczyna prowadzić niezależną politykę, na skutek czego Prezydent Underwood ją morduje. Francis z Dougiem postanawiają zabić się nawzajem w Gabinecie Owalnym. Doug zabija pierwszy, następnie strzela do samego siebie. Na sam koniec kadr na twarz Franka, a na niej zakrwawiony, triumfujący uśmiech. Wilk syty i owca cała. Underwood przechodzi do historii, Doug zabijając pierwszy również zostaje doceniony i ukazany symbolicznie jako ten bez którego nie byłoby tego wszystkiego.

Tak to widzę w swojej wyobraźni :)

ocenił(a) serial na 8
Erko_TM

Claire zaczyna triumfować kosztem Franka, ten pozoruje morderstwo jej, wkręcając w to Toma. "Zrozpaczony" Frank, jako zdradzony mąż i wdowiec zyskuje poparcie. Szala przechyla się na jego korzyść do takiego stopnia, że wszystkie rewelacje tego dziennikarza, ktory nie ustępuje budzą niesmak jako sensacje, godzące w biednego Franka, który swoje od życia po dupie dostał. Frank, chcąc grać dalej wielkodusznego patriotę nakręca szystkich wokół, że chce Durant na VP, jak tylko ona wyzdrowieje. W międzyczasie odwiedza ją Doug w szpitalu i pomaga jej umrzeć, co tylko wzmacnia wizerunek Franka, jako tego, którego życie nie oszczędza i zabiera mu wszystkich których ceni. Poparcie dla Franka urasta do bezpiecznych 70 procent i staje się on nietykalny. Podczas jednego z wieców zostaje Frank zastrzelony przez personalnego trenera- zdradzonego kochanka, którego wcześniej on się pozbył z Białego Domu. Ludzie po Franku płaczą jak po Kennedym, a Doug popełnia samobójstwo, wielokrotnie godząc się nożem w brzuch.

ocenił(a) serial na 8
jarik44

No, i takie zakończenie by pasowało idealnie. Te podane powyżej - nierealne. Francis nigdy nie oddałby władzy bez walki. Prędzej wysłałby wojsko na ulice, i siłą utrzymywał władzę.

ocenił(a) serial na 6
jarik44

Tylko, że Frank nie może 3 raz sprawować urzędu prezydenta.

Dlatego też D U P A.

Ale zamysł fajny.

ocenił(a) serial na 8
M_G_

Zgadzam się. Loty obniżone.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones