PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
8,0 199 057
ocen
8,0 10 1 199057
6,4 11
ocen krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Dwie krotkie sprawy.
1. Czy scenarzysci przestali myslec? Przeciez teraz nikt nowy nie bedzie chcial ruszac tego serialu, bo na pewno bedzie wiedzial, jak sie skonczy - a skoro tak to cala historia z wszystkich sezonow jest beznadziejna. W skrocie - spotkal matke, w 5 sekund umarla, na koniec stoi z niebieskim rogiem przy oknie Robin. Ja bym tego serialu na pewno nie ruszyl.

2. Zakonczenie w serialu 'Friends' (Przyjaciele) jest idealne, wzruszajace i podtrzymuje komediowa konwencje. A How I met your mother?? 9 sezonow zartow, zabawy, ciekawych sytuacji, aby na koniec spie****ic relacje miedzy Robin i Barneyem, usmiercic 'matke' i pozostawic niesmak w ostatniej scenie.

Strzal w noge. Glupie zakonczenie.


Lilly i Marshal sa jedynymi pozytywnymi postaciami. A tak caly 9 sezon, przygotowania do slubu, aby zakonczyc to szybkim rozwodem - glupota.

ocenił(a) serial na 5
havierx

zgadzam się w 100 %

ocenił(a) serial na 9
kylo69

Zakończenie było naprawdę okropne... Zgadzam się, że jedynie Lilly i Marshall okazali się pozytywnymi postaciami. Najlepsza para w serialu. Wyszło na to, że Matka nie była największą miłością życia Teda, czyli myślał o Robin jak z nią był? Twórcy chyba chcieli przekazać coś innego, ale im nie wyszło. Jedyną pozytywną rzeczą w finale była jego przemiana pod wpływem córki, która stała się miłością jego życia.

Anyan

Dlaczego zakładasz,że Matka nie była największą miłością? ;d Przecież umarła i dopiero po 6 latach Ted umówił się z Robin.

Zakończenie jest mega realistyczne i życiowe. Podejrzewam,że 99% krytykujących ma max 20 lat - to nic złego ;)

Lailonn

mam lat ponad 30, zakonczenie dalej jest beznadziejne.

ocenił(a) serial na 10
Lailonn

Dlaczego uważasz, że chodzi o wiek? Zgadam się, że zakończenie super i mam ponad 20 lat, jednak zakładanie, że coś się komuś podoba ze wzgledu na wiek, a nie preferencje czy wrażliwość jest zwyczajnym brakiem szacunku do osób myślących inaczej niż Ty.

xxxaaaxxx

Wykopałeś dzieciaku posta sprzed prawie 6 lat. Przegapiłeś mój dopisek, że "to nic złego" a stworzyłeś swój post tylko po to, by pokazać, że czujesz się urażonym bachorem?

Dla Twojego pokolenia szacunku nie ma i nie będzie. Roszczeniowe, zapłakane emo dzieciaki, które potrzebują "safe space" i stale są "triggered". Ignore

havierx

Najgorszy finał serialu na świecie. Nie potrafię sobie wyobrazić nic gorszego. Przez 9 sezonów tak czule opowiadał o "Matce", tyle było domysłów kim ona jest itd. a tu nagle zabili ją w minutę i Ted wraca do Robin... Czy on w ogóle kochał Tracy??? Czy po prostu była zastępczą zabawką bo nie mógł mieć Robin? To okropne. Laska go odrzuciła i związała się z jego kumplem, nawet wyszła za niego za mąż!!! a ten i tak obsesyjnie o niej myślał przez 20 lat... masakra! Zero szacunku do samego siebie.
Wiedziałam, że zanosi się na coś okropnego kiedy okazało się, że Ted i Tracy są ze sobą przeszło 7 lat i mają 2 dzieci a jeszcze nie wzięli ślubu, a przecież wszyscy wiemy jak bardzo Ted pragnął mieć żonę.

Canberrka

odpowiedzią na to jest monolog Teda na moście tuz przed tym jak Janette wrzuciła medalik do stawu.

wiesz... tylko w filmach i książkach każdy spotyka miłość życia i ludzie żyją szczęśliwie.

w życiu każdy nosi jakiś ból mniejszy czy większy, stara się posklejać serce i żyć szczęśliwie dając sobie szanse na normalne życie.
ale przeważnie jest tak, że kocha się kilak osób jednocześnie, mniej lub bardziej.

rebel55

a co do 7 lat: Ted chcial sie od razu ożenic (scena w barze z segregatorem i ile wydal juz), ale Tracy sama poprosila o przesunięcie slubu z uwagi na ciążę. a potem pojawiła sie druga ciąża. dlaczego potem czekali jeszcze kilka lat - nie wiadomo.

ocenił(a) serial na 8
Canberrka

Naprawdę uważasz, że Ted mógł nie kochać Tracy? Chyba warto czasem ochłonąć i spojrzeć na cała historię z boku. Przecież Ted nie wraca do Robin następnego dnia po śmierci Matki....to, że w serialu jest to przedstawione trochę niefortunnie to inna sprawa.

Kwestia 7 lat została wyjaśniona przez rebel55, od siebie dodam tylko, że Ted mógł równie dobrze uznać, że w życiu są ważniejsze, głębsze sprawy niż tylko akt małżeństwa. A poza tym skąd też pomysł, że to on tego nie chciał? A może Matka już wtedy chorowała? Tego nie wiemy, ale warto się zastanowić zanim zarzuci się Tedowi wyrachowanie.

Adzam_2

Ale ja nie mówię, że Ted za szybko zechciał związać się z kimś po śmierci żony. 6 lat to dużo. Tu chodzi o coś innego. On wraca do Robin. Nie znajduje sobie innej kobiety, tylko wraca do dawnej miłości, a to oznacza, że nigdy o niej nie zapomniał, zawsze ją kochał: mniej lub bardziej ale zawsze. Branie ślubu z kimś innym kiedy myśli się ciągle o dawnej miłości jest po prostu okropne. I nie, nikt mi nie wmówi, że odkąd poznał Tracy wcisnął sobie jakiś przycisk na swoim sercu i wyłączył opcję "Robin" i przełączył na przycisk "Tracy" a po smierci Tracy ponownie wciśnął "Robin". Uczuć się tak nie wyłącza i włącza na zawołanie.
Scenarzyści tak to pokazali, jakby Tracy była tylko elementem zastępczym, który musiał umrzeć, żeby Ted i Robin byli znów razem.

ocenił(a) serial na 8
Canberrka

To jak scenarzyści to pokazali to oczywiście inna sprawa. Natomiast to, że Ted poszedł na końcu do Robin oznacza jakiś nowy początek, NORMALNE życie dla niego, a nie to, że planował to przez ileś lat.... czas odgrywa istotną rolę a dawne uczucie można odnowić. Można dać mu chociaż szansę. Nie wiesz natomiast co Ted myślał a czego nie kiedy brał ślub z Tracy ;) Dla mnie jest oczywiste, że gdyby Tracy nie umarła to Ted nie wróciłby do Robin. Ale to już kwestia przekonania.

Tak na marginesie... serio, ocena:1 ?

Adzam_2

Tak i to nie pod wpływem chwili czy emocji. Przez przeszło 8 lat scenarzyści robili ze mnie idiotkę wmawiając, że te wszystkie magiczne sytuacje prowadzą Teda do jego wielkiej miłości, te wszystkie niesamowite chwile które prowadziły ich ku sobie, przeznaczenie, które na nich czekało... Tak jasne, tym przeznaczeniem dla Tracy była śmierć a dla Teda oczywiście laska, która nie miała problemów z tym, żeby się bzykać z jego kumplem - Robin. Przy ocenie "1" wyświetla się "Nieporozumienie" więc musiałam dać taką ocenę bo dokładnie tak oceniam ten serial - totalne nieporozumienie.

ocenił(a) serial na 10
Canberrka

cóż, życie nie jest bajką o tym że żyli długo i szcześliwie i moim zdaniem dobrze sie stało że scenarzyści zrobili dość życiowe zakończenie

ocenił(a) serial na 1
Canberrka

Absolutnie się z tobą zgadzam, to co zobaczyłam po ostatnim odcinku po prostu zmusiło mnie do oceny na 1*. Scenarzyści zrobili ze mnie idiotkę. Chyba nigdy wcześniej ocena "nieporozumienie" tak bardzo nie pasowała do moich odczuć jak po finale tego serialu. Ten sitcom to jedno wielkie oszustwo (po co był w ogóle ten wątek z matką? No po co?), wydmuszka o niczym. Autentycznie żałuję, że w ogóle zaczęłam kiedyś oglądać ten serialXD HIMYM okazał się skarlałą, nieporadną wręcz żenującą kopią "Przyjaciół". ech.

ocenił(a) serial na 7
Adzam_2

Moim zdaniem Ted zawsze kochał Robin, ale to uczucie ewoluowało z biegiem lat. Na początku był szaleńczo zakochany, ale ciągle coś (zazwyczaj problemy emocjonalne Robin) stawało mu na drodze. Jako, że ją kochał to po długiej walce zaakceptował to, że ona nie znajduje przy nim szczęścia i dał jej wolność oraz starał się ją wspierać cokolwiek by się nie działo. Potem jej związek z Barny'em, tutaj już musiał się wycofać i stłumić w sobie uczucia i aby to mu wyszło zaplanował ucieczkę do innego miasta. Wtedy spotkał Tracy i wierząc w przeznaczenie na prawdę się w niej zakochał i kochał przez te wszystkie lata, a za Robin, jako że było już po sakramentalnym tak, zamknął drzwi. Cała opowieść dla dzieci była dla niego samego jakby podświadomym przekazem, kim na prawdę była dla niego Robin. Dla niego była przyjaciółką, wieloletnią, a jak wiemy taka miłość też istnieje. Po tylu latach w końcu jakoś ich życia się do siebie dopasowały i może narodzi się z tego coś więcej. Przecież Ted nie dosypywał trucizny Tracy do jedzenia (w końcu jako Sherlock beta by się skapnęła).

ocenił(a) serial na 8
Kareta

Otóż to , fajnie, że ktoś myśli podobnie do mnie. Wiele osób krytykujących finał zapomina jakby o działaniu czasu i o tym, że po śmierci Tracy Ted (i Robin oczywiście) znaleźli się w innej sytuacji. A życie dało Robin troszkę nauczkę w międzyczasie.
To otwarte zakończenie to dla nich wreszcie szansa na dojrzałą miłość. Jeśli mocno się zastanowić to naprawdę jest to najlepsze zakończenie dla tej historii.

Kareta

Zgadzam się. Różnie w życiu bywa, nie raz nas zaskakuje i nie zawsze jest happy end. Zakończenie, można powiedzieć, dość realistyczne, jednak mogli to wszystko rozłożyć na 1-2 sezony, żeby to wszystko wyjaśnić, a nie w 40 min rozwód, śmierć itd...po prostu za szybko. Nie byłoby tego niemiłego wrażenia po zakończeniu.
Jak pisze Canberrka "Przez przeszło 8 lat scenarzyści robili ze mnie idiotkę wmawiając, że te wszystkie magiczne sytuacje prowadzą Teda do jego wielkiej miłości, te wszystkie niesamowite chwile które prowadziły ich ku sobie, przeznaczenie, które na nich czekało... " zbyt długo czekaliśmy aż Ted w końcu pozna miłość, a scenarzyści obiecali nam zbyt wiele i namącili nam tylko w głowach:)
No, ale ludzie....czy każdy dobry serial czy film musi się źle zakończyć, aby wydawał się realistyczny i życiowy? Czy nie można choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i zobaczyć coś pięknego i magicznego oraz wierzyć w przeznaczenie, wiedzieć, że mimo naszych działań, los szykuje dla nas zupełnie coś innego? Nieszczęśliwe zakończenia są dobre tylko w horrorach.

Agnieszka_106

Jak dla mnie to mogło się zakończyć na scenie na dworcu. Bez sensu ta śmierć i tyle

Agnieszka_106

A konkretnie wtedy, gdy jest najazd na już podstarzałego Teda, który mówi "And that kids is how I met your mother".

ocenił(a) serial na 10
Canberrka

Pewnie że ją kochał, ale kochał ją tak mocno, że dał jej odejść do innego, dał jej być szczęśliwą z kimś innym. Tak to widzę.

Canberrka

A może twórcy serialu nie robili z ciebie idiotki tylko po prostu jesteś idiotką

ocenił(a) serial na 10
havierx

Zgadzam się, zakończenie to jedno wielkie rozczarowanie...

havierx

Pamiętajcie dziewczyny, nigdy nie wiążcie się z facetem, który nadal myśli o swojej byłej, bo zrobi z Was inkubator na urodzenie dzieci, potem Was pochowa i wróci do swojej prawdziwej, wielkiej miłości. The end. To takie małe podsumowanie serialu.

ocenił(a) serial na 9
Canberrka

A jego miłość życia, będzie czekała, aż urodzicie mu dzieci, odchowacie i ona zrobi karierę. Wtedy czas umierać, aby mogli żyć szczęśliwie

Anyan

Dokładnie tak.

Co za porażka... Jedo słowo na określenie tego finału to porażka.

ocenił(a) serial na 9
Canberrka

Chyba wolę udawać, że ostatniego odcinka nie było i wierzyć w wersję, którą sama sobie wymyśliłam. Gdyby tylko okazało się, że to był prima aprilisowy żart...

Anyan

Też bym chciała żeby to było tylko z okazji Prima Aprilis! Ja się zatrzymuję na tej scenie na stacji, gdy Ted mówi słowa na które czekaliśmy tyle lat "I tak poznałem waszą matkę". To powinna być ostatnia scena.

ocenił(a) serial na 10
Anyan

Ku**a no nie!!! no nieee !!! Dlaczego ? Pytam się dlaczego to zrobili ? Ja pierd***. To jest po prostu żałosne! !!!!!!! cały sezon o weselu a matki tam było z 15 minut. Porażka jak mogli to tak popsuć ? Tak ją kochał że poleciał do Robin. Zamiast pokazać jak się kochali, poznali(bliżej) spędzali razem czas itd. to co zrobili porażka !!! a Barney ojciec ? co to ma być a gdzie pokazane z kim ma swoją córkę ? I co tylko on się nią zajmuje matka uciekła czy co ? Uratowali by tą jego historię Barneya jakby 31 czy tam tą 30 laskę spotkał np. Nore albo Quinn i z nią miał dziecko. To miałoby jakiś sens. Po prostu porażka. Gdzie sceny z Włoch ? Nieeeeee mogę!!!! O chorobie matki jeśli już musieli ją uśmiercić mogli więcej poświęcić, coś co wcisnęło by nas w fotel ale po co ? Wystarczy jedna scena jak jej czyta i umiera. To jest najgorsze co mogli zrobic !! Barney taki zakochany był taki plan wymyślil tak się sobie podlizywali, przesłodzali z Robin i co ? 3 lata i (sorry wolę inne laski) haha. Scenarzyści mogą się wstydzić. Zepsuć taką historię mieć cały sezon na wytłumaczenie wszystkiego i to zmarnować ? przez 22 odcinki pokazywać kilka dni, a w kolejne 2 kilka lat. I jak można było nie pokazać dzieci Marshalla i Lilly ? TO SĄ JAKIEŚ KPINY ! TYLE W TEMACIE

ocenił(a) serial na 6
piotrek62547

Cały sezon przygotowań do ślubu, który skończył się rozwodem...

ocenił(a) serial na 10
Canberrka

z tego co piszesz, wynika że Ted ją zabił tasakiem albo co najmniej odłączył wtyczke w szpitalu...

ocenił(a) serial na 10
Litwa91

Sorki z rozpędu zapomniałem że mieli jednak nie jechać do Włoch. Jakim tasakiem hahah. Po prostu popsuli wszystko. To jest moje zdanie a Ty mozesz miec inne. Dziekuje

piotrek62547

Ale oni w końcu pojechali do Włoch :) Dlatego M. musiał znów pracować w korporacji i został sędzią później. I była "aż" jedna scena we Włoszech w odcinku pt.: "Daisy".

Litwa91

Nie, po prostu ożenił się z nią mimo, że nigdy nie przestał myśleć o Robin. Zresztą nie chce mi się tego tłumaczyć... Jeśli ktoś uważa, że to jest dobre zakończenie, że Ted ostatecznie kończy z Robin, która m.in. zaczęła swoją historię z Barneyem poprzez to, że przespała się z nim, nie patrząc na to, że to kumpel Teda, która najpierw swatała Norę z barneyem po czym stała się "tą trzecią" z którą Barney zdradził Norę; która nigdy ale to nigdy nie zrobiła nic dla Teda, która zawsze zachowywała się jak pies ogrodnika - odrzucała Teda gdy on się do niej zblizał, ale przypominała sobie o nim gdy czegoś potrzebowała a on był w związku z inną - jesli ktoś uważa, że to dobre zakończenie to naprawdę nie mam siły żeby się sprzeczać, że jest inaczej.

ocenił(a) serial na 10
Canberrka

nie w każdym zakończeniu chodzi o to, żeby pasowało oglądającemu i było "dobre" (czyli jakie? żyli długo i szczęśliwie? happy ending?). Też bym wolał, żeby było inne, no ale zrobili takie jakie zrobili, i rozumiem dlaczego. Troche dystansu :)

użytkownik usunięty
Canberrka

Mnie właśnie z tego powodu przeszkadza zakończenie: Robin była okropną osobą i nie zasługiwała na Teda. Nie zasługiwała nawet na Barneya, który przecież też nie należał do najświętszych. Dlatego dla mnie to jest gwóźdź do trumny dla całego serialu.

Dokładnie, o to właśnie chodzi.

ocenił(a) serial na 10

Dlatego że tak była nie dostała go w najlepsze lata. Nie oszukujmy się, w serialu jak się znowu zaczynają spotykać to są grubo po 40. Ona wtedy dopiero jest w stanie docenić to co otrzymuje od Teda.
Nie wiem czy do was dociera, ale najlepsze 10-12 lat życia spędził Ted z Tracy, nie Robin.

użytkownik usunięty
wtfcojaturobie

Ted opowiada tę historię w 2030, 6 lat po śmierci Matki. Jeżeli faktycznie między nim a Robin się ułożyło, jeśli Ted ruszył wreszcie naprzód (chociaż co to za ruszanie z kobietą z przeszłości...) i jeśli najprawdopodobniej byli ze sobą aż do śmierci, to czy nie mógł mieć z nią jeszcze lepszych lat życia niż miał z Tracy?

ocenił(a) serial na 10

2030 Ted ma około 47-50 lat, Robin też koło tego, może trochę mniej, czy uważasz, że w tym wieku jest łatwo tak samo jak wcześniej zacząć związek - na pewno jest łatwiej z kobieta z przeszłości, do której ma się sentyment ;)
Jeśli Ted i Robin będą ze sobą do śmierci to będą mieli wiele pięknych lat, a czy to będą lepsze lata życia niż z Tracy?
Myślę, że nie, bo z kobieta którą masz dzieci i którą bardzo kochasz jesteś dużo mocniej związany.
Robin i Ted może będą mieli jeszcze dużo lat przed sobą, może nawet 40 lat, ale większość będzie przypadać na starość a to nie to samo gdy jest się młodą parą wychowującą wspólnie maleństwa i mającą wiele problemów, ale też wiele wzruszających chwil, szczególnie przy tak uczuciowej parze jak Ted i Tracy.

ocenił(a) serial na 8
Canberrka

Serio? Takie puste wypowiedzi że mi się płakać chce. Wszyscy płaczecie że serial nie skończył się tak jak Wy chcieliście. W ostatnich odcinkach wyraźnie jest pokazane jak Ted mocno kochał matkę, po jej śmierci przez 6 lat był sam i na pewno Robin chciała się jakoś wkupić z powrotem do życia Teda. Więc ich miłość na nowo kwitła, a po co opowiadał tą historię? To chyba już wiadomo -.-
Serial skończył się tak jak tego oczekiwałem, jakby skończył się nie po mojej myśli, to bym tak nie płakał jak Wy, nie zmieniał bym oceny na 1 i dalej nie cisnął ludzi którzy są zadowoleni z bieżącego zakończenia...

ocenił(a) serial na 8
SubzQ

Zakończenie nie moglo zadowolić wszystkich, ale nie spodziewałem się, że ktoś będzie nagle zmieniał serialowi ocenę na 1...
Może mi też trudno to trochę oceniać, bo sam chciałem takiego zakończenia jakie widzieliśmy w nocy, ale reakcje niektórych osób są chyba trochę przesadzone.

ocenił(a) serial na 8
Adzam_2

Delikatnie mówiąc przesadzone. Ja byłem obiektywny, tylko po prostu zauważałem inne elementy, skłądałem je do kupy i tak powstała moja teoria na koniec serialu, ktora sie sprawdziła. Jakby było inaczej, to z pewnością bym sie tak nie zachowywał. Nie wiem czy to niedojrzałość, czy może wiek komentujących.

ocenił(a) serial na 8
SubzQ

Możliwe, że jedno i drugie.

Ja chciałem dodać jeszcze dwie rzeczy:

- Zakończenie dla Barneya też mi się podobało, ta córka to taka nadzieja dla niego. Nie uważam bynajmniej tego co do niej mówi za kiczowate, choć już taka opinia dzisiaj padła niestety...

- W nocy po prostu chłonąłem historię, teraz właśnie obejrzalem finał po raz drugi już bardziej na spokojnie i podziałał na mnie jeszcze mocniej, wzruszyłem się o wiele bardziej niż wtedy. Teraz nawet nie wyobrażam sobie innego zakończenia. Wspomnienie Teda o tym jak korzystał z każdej chwili z Tracy było naprawdę wzruszające. A scena z dziećmi, które niemal "siłą" wypychają Teda do Robin sprawia, że naprawdę można się do całej tej historii uśmiechnąć. Obie sceny powinny też zostać przestudiowane przez wszystkich, którzy wątpią w uczucie Teda do Matki albo sugerują, że on to wszystko eee...zaplanował?

Cieszę się, że zakończenie jest życiowe i cieszę się, że kończy się to nadzieją dwóch osób na ponowne uczucie.

ocenił(a) serial na 10
Adzam_2

Dokładnie tak.
Ten odcinek wywarł na mnie takie wrażenie, wzbudził takie emocje, że wynagrodził mi ostatnie przynudne sezony.
Bardzo mi się podoba zakończenie, choć po matce będę płakać.

ocenił(a) serial na 9
Adzam_2

Mam podobne odczucia, normalnie moja romantyczna dusza strasznie cierpi jak czytam takie komentarze iż Tracy była tylko kołem zapasowym... Przecież ich uczucie było dobitnie pokazane, tak zakochany jak w Tracy nie był zakochany w żadnej.. Moim zdaniem Robin była bardziej obsesją, nie potrafili do siebie dotrzeć.. Tracy była kobietą idealną, wyjątkową i byli razem szczęśliwi.. Gdyby serio tak ciągle myślał o Robin, to wróciłby do niej z podkulonym ogonem zaraz po śmierci Tracy.. A nie mógł się pozbierać przez 6 lat.. Zatem jeżeli ktoś tu był kołem zapasowym to prędzej Robin, która ostatecznie spełniła swoje cele i marzenia, Tedowi się udało w miłości i przeżył z Tracy najlepsze lata... Wrócili do siebie jako dojrzali już ludzie, takie jakby uzupełnienie ich dawnej umowy "jeżeli po 40 będziemy singlami to znów będziemy razem".. Przynajmniej ja tak to widzę.

ocenił(a) serial na 6
SubzQ

Finał był sensowny, dało się go logicznie wyciągnąć z poprzednich odcinków/sezonow, ale....

Zaczne od tego, że mi należe do grupy, której się bardzo nie podobał, oraz która jest niemal wściekła na scenarzystów (pierwszy raz mi się to zdarzyło).

Fabuła byłaby do zaakceptowania, jeśli zamienili by proporcje. Zrobiliby krótkie (max kilkuodcinkowe) wesele Robin, a później co najmniej pół sezonu poświęcili by matce, która zmarłaby w przedostatnim odcinku.

Większość się ze mną zgodzi, że ostatnie sezony HIMYM nie prezentowały wysokiego poziomu i sporo z nas ogłądało ten serial z sentymentu i ciekawości w stosunku do matki, sporo fanów też zainwestowało się emocjonalnie w matkę (za dobór aktorki muszę pogratulować twórcą). Dlatego poświęcenie jej zaledwie części finału i uśmiercenie jej plus powrót Teda do Robin musiał wywrzeć na sporej grupie fanów (w tym mnie) bardzo negatywne wrażenie.

Na dobrą sprawę jedyne co podobało mi się w tym odcinku to scena pierwszego spotkania (pod parasolem) i według mnie spokojnie można by wyrzucić cały ten sezon i po prostu dodać to scenę na koniec ostatniego sezonu. Nienajgorszy pomysł mieli też na zakończenie historii Barneya, który całą swą pasję miał ostatecznie poświęcić córce. W finale nie wniesiono nic ciekawego z Lilly i Marshalem ale też niczego nie zepsuli, więc mogę spokojnie zaakceptować to część fabuły.

Scena z dziećmi, które namawiają Teda do powrotu do Robin jest w miarę zrozumiała jeśli się na tym powoli zastanowić, ale przeciętny widz musiał odebrać ją z niesmakiem, skoro dla niego matka (na której szczęśliwy finał czekał 9 lat) zmarła kilkadziesiąt sekund temu.

Gdyby HIMYM było dramatem, to finał pewnie nie byłby tak potępiany. Ale to była komedia, która nawet jeśli nie śmieszyła to pozostawiała po sobie pozytywne odczucia, które przynajmniej dla mnie ostatni odcinek w całości przekreślil. Przed oglądnięciem finału, planował zobaczyć go dzisiaj kilka razy (tak jak np. obejrzałem finał Chucka), natomiast po obejrzeniu nie tylko nie mam zamiaru do niego wracać ale zrezygnowałem też z powtórzenia sobie serialu czy dania szansy spinoffowi (HIMYD).

Jednym zdaniem, jestem bardzo rozczarowany sposobem w jaki twórcy zakończyli tą trwającą 9 lat serię i czuję się oszukany/zdradzony przez twórców (jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi).

Twoflower

Podpisuję się pod każdym słowem. Niestety jest to kolejny serial który rozczarowuje swoim zakończeniem. Prawdę mówiąc to już wolę banały i ckliwy Happy End w finale, niż szokowanie i "ambitne" silenie się na dramatyzm.

Twoflower

Całym sercem popieram Twoje stanowisko! Jestem bardzo zła i rozżalona w stosunku do twórców serialu. Wiem, że nie jest to obiektywne i może irracjonalne, ale zakończenie wywołało we mnie takie uczucia, a emocje nie muszą być racjonalne.
Tak długo czekaliśmy na Tą Jedyną Przeznaczoną Matkę. I co? Urodziła dzieci i "zdechła", bo nie był to wystarczająco "ważny moment", aby zebrać ze sobą grupę.
Jestem zła, bardzo zła. Jeszcze te wypowiedzi twórców, że żadna z teorii odnośnie zakończenia nie jest prawdziwa. Pokaźna grupa Użytkowników forum na to wpadła (zakładam, że nie tylko w Polsce internauci są tacy domyślni). Życzyłabym sobie, żeby się mylili. Ale mieli rację. A twórcy zamiast robić komedię, serwują nam "życiowy dramat". Gdybym wiedziała, że tak będzie, w życiu nie zabrałabym się za serial, a ostatnie trzy sezony były wybitnie męczące, trzymała minie przy nich nadzieja i chęć przekonania się, jak wygląda to Przeznaczenie Teda. No i dowiedziałam się.
Następnego serialu twórców kijem nie tknę.

Twoflower

Zgadzam się w 100%. Większość odcinków ostatniego sezonu to tzw. zapychacze, a w ostatnich 40 minutach scenarzyści chcieli opowiedzieć ponad 15 lat późniejszego życia paczki... Nie rozumiem tego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones