PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
8,0 198 899
ocen
8,0 10 1 198899
7,7 10
ocen krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Subiektywna ocena

ocenił(a) serial na 10

Właśnie ukończyłem wyzwanie jakim było obejrzenie 9 sezonów w dwa wakacyjne tygodnie.
Wcześniej kojarzyłem HIMYM z urywków, które lądowały w internecie i memów z GENIALNYM
Neilem Patrickiem Harrisem. No i nie żałuję spędzonych godzin nad tym serialem.

Postacie zostały moim zdaniem wykreowane niesamowicie. Osobiście za gwiazdę przygód
sympatycznej paczki przyjaciół uważam Barney'a. Wyrywanie lasek, garnitury, praca, charakter
skontrastowany z wiernością przyjaciołom i tak naprawdę dobrym sercem. Moim zdaniem
historia przemiany Barney'a z hipisa to jeden z najlepszych wątków (no i zemsta na Gregu).
Związek Lily i Marshalla jest przedstawieniem właściwie idealnej pary, która nie może
kompletnie bez siebie żyć, mnóstwo ludzi marzy o czymś takim, co scenarzyści przedstawili.
Mimo kłótni zawsze wracają do siebie z jeszcze większym uczuciem. Ted również pozostaje
doskonałym przyjacielem, romantykiem... zresztą przecież każdy z Was to wie, po co to piszę :O
Jedyna postać, która trochę odstaje to Robin, która pozostaje w paczce ze względu na dobroć
Teda. Robin postępuje strasznie niezrównoważenie i egoistycznie, ciągłe odrzucanie Teda i
bawienie się jego uczuciami, ponadto jak ona może prosić go o bycie przyjaciółmi po tylu
przejściach? Jeżeli ktoś tu mógł zaproponować przyjaźń to tylko Ted, w momencie gdy sam
zdecyduje, że jest na to gotowy. Ona mu mówi raz tak, raz nie, a on wiecznie godzi się na
wszystko dając sobą pomiatać. Jego uczucie jest wielkie i przetrwało lata, ale to nie daje Robin
przewagi do takiego zabawiania się Tedem. No ale to tylko serial, choć mam nadzieję, że nikt nie
da się wciągnąć w taki masochizm, bo przyjaźń z byłą dziewczyną jest niezwykle ciężka i nie ma
w niej nic pięknego i szlachetnego, a jest tylko ciężkim i męczącym brzemieniem nie
pozwalającym iść naprzód.

Miałem okazję odwiedzić i pobyć trochę czasu w Kanadzie i faktycznie- stereotypy dotyczące Tim
Hortons, hokeja, a także wielkiej uprzejmości mogę potwierdzić. Robiąc zdjęcie i cofając się o
parę kroków przypadkowo wpadłem na kogoś, po czym on przeprosił mnie, że mnie nie zauważył
i przeprasza za stanie w tym miejscu. Byłem w kompletnym szoku. Podobnie po meczu Kanady
w koszykówce większość kibiców wyszła z hali i oblegała wszystko okoliczne Tim Hortons. Ja
pamiętam, że jadłem Strawberry Bloom. Był wyśmienity. Mania hokeja to rzecz znana na całym
świecie, ja uważam, że niektóre żarty były głupie zwłaszcza, że z Ameryki można byłoby urządzić
równie dobry festiwal kawałów :P Na pewno preferuję Kanadę ponad USA, ale wiadomo, że
trzeba mieć podejście z dystansem :)

Zakończenie było ok. Zarówno Ted jak i Robin osiągnęli swoje cele, Robin pozostała sama,
więc nie było nic dziwnego, że chciała ostatecznie związać się z Tedem, który ją kocha i zapewnia
wszystko, czego ona pragnie. Jedyne pretensje mam do tak krótkiego przedstawienia postaci
Tracy... ujęcie matki, która jest przecież sensem tej historii i to wszystko prowadziło do niej
została maksymalnie skrócona i zepchnięta w przeciętnym (jak na HIMYM sezonie nr 9) na drugi
plan, bo tyle odcinków zajęło wesele, które mogło zostać ujęte w 3-4 odcinki, a po tym
przedstawione byłyby losy bohaterów po weselu (w tym małżeństwo Robin i Barney'a). Ostatni
odcinek przypominał szybkie zakończenie wypracowania napisane przez strudzonego ucznia,
który rozbudował maksymalnie rozwinięcie, a że jest już 2 w nocy, to trzeba coś dać na puentę
opowieści i iść spać.

Dlatego i ja lakonicznie podsumuję mój post. HIMYM zasługuje na dziesiątkę. Mimo pewnych
małych niedociągnięć, tylko Whose Line Is It Anyway ubawiło mnie bardziej niż ten serial, ale
WLIIA nie da się pobić. Niezwykle przyjemnie oglądało się sezony 1-7, sezon 8 również
dostarczał dużo śmiechu, a 9 nie powinien rzutować na ocenę całokształtu. Cieszę się, że
mogłem poznać losy Barney'a Stinsona i... tych pozostałych :-) It was AWESOME.

ocenił(a) serial na 7
Caesar27

Odnośnie niesamowitego wykreowania postaci - nie widzę u Ciebie na profilu, żebyś oglądał "Przyjaciół", więc powiem, co następuje: Postaci w HIMYM co prawda są trochę inne, natomiast są "charakterystyczne" (tak jak wspomniałeś o Tedzie-romantyku), tak jak w "Przyjaciołach" właśnie, gdzie postaci są po stokroć bardziej wyraziste niż te w HIMYM.
Zerżnięta jest również cała konwencja serialu jak i niektóre poszczególne wątki poboczne. Jeśli chodzi o konwencję, w obu przypadkach mamy do czynienia z grupą przyjaciół, przesiadującą wiecznie w jednym miejscu, które znajduje się bardzo blisko mieszkania jednego z bohaterów (McLaren's w HIMYM, Central Perk w "Przyjaciołach"). Podobieństw wątków pobocznych wymieniać nie będę, ponieważ jest ich po prostu za dużo ;)
Nie mówię oczywiście, że HIMYM jest zerżnięte co do joty, ponieważ bardzo lubię ten serial, jednak podoba mi się mniej, odkąd obejrzałam "Przyjaciół" i zaczęłam zauważać te podobieństwa.
Odnośnie wątku Tracy - musiał być potraktowany pobieżnie, ponieważ w całej historii, którą Ted opowiada dzieciom, nie chodzi przecież o nią. Cała historia była zawoalowaną prośbą o aprobatę przez dzieci jego możliwego związku z ciocią Robin.
A co do ostatniego odcinka i porównania go do szybkiej puenty wypracowania - nie zgodzę się. Właśnie o to chodziło w ostatnim sezonie. Żeby utrzymywać nas w napięciu do ostatniej chwili, a na koniec wyjaśnić WSZYSTKO. Moim zdaniem nie było tu nic ze "strudzonego ucznia".
No a to, co napisałeś o Kanadzie - Kurczę, super, że w końcu coś takiego przeczytałam :D Właśnie zawsze chciałam wiedzieć, czy to rzeczywiście tak jest, czy baaaardzooo przekoloryzowane - dzięki za te informacje! :)

A swoją drogą, wymieniłeś trochę rzeczy, które Cię drażniły, to ja dorzucę swoje trzy grosze: Ja w sumie nic nie miałam do tego zakończenia, ale trochę to było bez sensu, ta cała miłość Barneya i Robin tylko po to, żeby się rozstali po trzech latach. Skoro scenarzyści to planowali, to dlaczego zrobili wokół tej pary i ich miłości taki szum? To mi nie odpowiadało w tym zakończeniu.

No. Jeszcze nigdy się tak nie rozpisałam :D Pozdrawiam Cię bardzo i dzięki, że mnie zmusiłeś do tego elaboratu :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones