PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
8,0 199 057
ocen
8,0 10 1 199057
6,4 11
ocen krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

"How I met your mother" to serial komediowy. Mieliśmy prawo oczekiwać happy endu. A co nam twórcy pokazali? Życie, właśnie takie jakie jest, gorzko-słodkie. Czy to źle? Nie wiem.

Ted musiał czekać te wszystkie lata na miłość swego życia (pomińmy już, że pewnie mógłby ją spotkać wcześniej, no ale przecież serial trzeba było ciągnąć, żeby zarabiać). I kochał ją, naprawdę, ponad wszystko. Zakończenie nie oznacza, że cały związek z Tracy został przekreślony. Penny powiedziała, że ich matka nie żyje już od sześciu lat i Ted ma prawo ruszyć do przodu. Wyobraźcie sobie, sześć lat, a Ted wciąż ma wątpliwości, wciąż się boi, opowiada tę całą historię dzieciom po to, żeby usprawiedliwić to, że uczucie do Robin na powrót w nim rozkwitło. I pewnie gdyby twórcy pokazali to w kilku odcinkach, widzowie mocniej odczuliby bolesność tych wszystkich uczuć i tych wszystkich lat.

Mimo wszystko, szkoda, że nie mogli żyć długo i szczęśliwie z Tracy. Życzę Wam wszystkim, oby nigdy nie dotknęła Was śmierć ukochanej osoby, a jeśli już, to po (co najmniej) 60 latach wspólnego, szczęśliwego życia.

No i wspaniale, że Barney w końcu spotkał miłość swojego życia. I to najlepszą, jaką można sobie było w jego przypadku wyobrazić.

I na koniec pytanie do tych, którym zakończenie się absolutnie nie podobało: a jak Wy zakończylibyście ten serial?

użytkownik usunięty
rebel55

"poczytaj sobie w internecie na forach jak ludzie bronią tezy, że spokojnie można wyjść za mąż/ożenić się z przyjacielem i na tym fundamencie zbudować szczęśliwą rodzinę."

na forach zawsze znajdziesz same tematy osób porzuconych/zranionych/z problemami, bo Ci którzy ich nie mają nie mają też po co pisać. Nie uważasz? :) Dlatego wszystkim wydaje się, że jest więcej na świecie złego niż dobrego.

Anabele

Zakończenie byłoby całkiem udane, gdyby nie jedno - Cały dziewiąty sezon. 22 odcinki w zasadzie o niczym, w 90% zapychacze wypełnionymi niezbyt śmiesznymi scenkami nic nie popychającymi fabuły do przodu. A na koniec takie bum.
O wiele chętniej - i myślę, że nie jestem jedyna - obejrzałabym jak rozwijał się związek Teda z Matką, jak zachorowała i jak Ted cierpiał po jej stracie. A tak? Odnosi się wrażenie, że twórcy chcieli na siłę zaskoczyć widzów.
Druga rzecz, to rozpadająca się przyjaźń naszej piątki. O ile rozumiem dlaczego Robin się oddaliła, to sądze, że pozostała czwórka, mieszkając w tym samym mieście, mogła spokojnie widywać się częściej niż raz na dwa lata z powodu "ważnych wydarzeń". Niekoniecznie ślęcząc w barze do czwartej nad ranem. Ludzie dojrzewają i zmieniają się ich upodobania i możliwości co do sposobu spędzania wolnego czasu, co wcale nie musi oznaczać, że nie spędzają go razem. Chociaż z drugiej strony rozumiem, że twórcy chcieli uczynić zakończenie nieco bardziej gorzkim i stąd taki a nie inny pomysł na poprowadzenie wątku..
Ogółem - Zakończenie - nieśmiałe tak. Reszta 9tego sezonu - stanowcze nie.
PS: A Twórcy HIMYM najwyraźniej uważają, że zobaczenie Panny młodej w sukni ślubnej naprawdę przynosi pecha. :) Ani Barney/Robin Ani Ted/Matka nie skończyli najszczęśliwiej. :)

Dijanna

Pierwszy lepszy przykład: Ted z Tracy oraz Marshall z Lily mogliby razem chodzic na spacery ze swoimi dziećmi, np. do parku z wózeczkami, albo jak już były starsze to Ted i Marshall mogliby brać swoje dzieciaki na mecze. Potem nawet Barney mógłby dołączyć ze swoją pociechą :) Może i spotkania z dziećmi to nie jest jakaś wielka rozrywka no ale mieliby przynajmniej okazję się spotkac i pogadać. Mogli pokazać kilka takich scen jak Ted, Barney i Marshall grają z troszkę starszymi już dziecmi w Laser Tag albo cos w tym stylu.

Canberrka

patrzysz na to z polskiej perspektywy. Amerykanie nie przywiązują aż takiej uwagi do posiadania dzieci, szczególnie nowojorczycy.
tam mówienie o dzieciach jest w złym tonie, bo ludzie wychodzą z założenia ze robią to tylko Ci, którzy nie maja ciekawego życia poza swoimi dziećmi.

rebel55

Czy ja wiem, Lily i Marshall bardzo dużo mówili o Marvinie, nawet zwierzali się paczce, że od miesiąca nie śpią bo Marvin ma zatwardzenie i strasznie płacze :)

Canberrka

ale dalej siedzieli w barze:)
w Polsce jak ktoś się ożeni i ma dziecko rezygnuje ze wszystkich przyjaciół:).
na wizyte trzeba sie umawiac z 3 miesiecznym wyprzedzeniem.

rebel55

Osobiście zgadzam się z Canberrką ;) Mówienie o dzieciach jest w złym tonie, a cała ferajna pojechała z Barneyem obejrzeć jego malucha? :) Tego typu zerwanie więzów może mieć miejsce, gdy przyjaciel/przyjaciółka zakłada rodzinę, a my sami tkwimy wciąż w "studenckim" trybie życia. W HIMYM mieliśmy sytuacje, w której wszyscy po za Robin doczekali się pociech i myślę, że spokojnie mogliby czasem spędzać razem czas. (Przecież nie twierdziłam, że w takiej ilości jak wcześniej ;) )

Anabele

Dla mnie finał, taki jaki cały sezon, czyli bardzo kiepski, przeżywam ten sam zawód, co kiedyś z "Lostem", czyli czuję się nabity w butelkę, po tulu latach wiernego oglądania.

Wiadomo, że sprawa uczuć między Tedem a Robin była motorem całego serialu, ale jak już powiedziała się A, to trzeba było powiedzieć B, a tu mamy nagięte do granic możliwości połączenie ich w finale i aby go osiągnąć, trzeba było rozwalić (od początku moim zdaniem kretyński, więc to jest OK) związek Robin z Barney'em, ale co gorsza zabić tytułową "matkę", co z tego serialu zrobiło tragedie a nie komedię. Ca za idiotyzm.

Gdyby twórcy wiedzieli od początku co robią, to mieliby koncepcję jak połączyć Robin z Tedem, nie czyniąc szczególnie z tej pierwszej dziwoląga, który nie może dostrzec prawdziwej miłości, gdy jest przed nosem. To samo z Barney'em, jego związek z Robin zniszczył także i tę postać, która do pewnego momentu było "legendarna" i przechodziła do symboli pop kultury, do czasu jednak, niestety.

W końcu to jest jedynie telewizyjne show, sądzę, że spokojnie można było wymyślić jakiś sensowny sposób, aby Ted był z Robin bez rozwalania całego show, mój pierwszy z brzegu pomysł, to np. całe to gadanie Teda do dzieci mogło być gadaniem o ich matce biologicznej, która by się pojawiła w życiu Teda i Robin z powodów niemożności urodzenia przez nią dzieci. Spokojnie można byłoby wymyślić jeszcze coś bardziej zwariowanego jak na komedię przystało, na ale wybrano drogę tragedii, na wielu płaszczyznach.

ocenił(a) serial na 7
Anabele

Absolutnie popieram. Robin nie mogła zagwarantować Tedowi życia, o jakim marzył (duży dom i dzieci) i nie pasowała do niego tak idealnie, jak Tracy. Kiedyś jednak obiecali sobie, że jeśli na starość oboje nie będą mieli partnerów, to się zejdą - i zrządzenie losu sprawiło, że tak się stało.
Cieszy mnie takie zakończenie, biorąc pod uwagę, że to już nie są te same postaci co na początku serialu. Barney'a tylko trochę żal, ale w końcu i on znalazł sens swojego życia.
Finał zaliczam więc na duży plus. Miałem tylko nie płakać... ;C

użytkownik usunięty
UJack

Tylko, że to nie było zrządzenie losu a usilna próba scenarzystów na ich zeswatanie mimo wszystko. Patrząc od tyłu - trzeba połączyć Teda i Robin ale już obojgu daliśmy partnerów więc teraz trzeba się ich pozbyć, no to jednego uśmiercimy a drugich rozwiedziemy i dodamy Barneyowi coś ekstra np. dziecko.
I wyszło na to, że Robin ma dzieci, których nigdy nie mogła mieć. Ted ma partnerkę, która przez 9 długich lat nie potrafiła go pokochać a tu na starość taka niespodzianka a Barney ma dziecko i zostaje samotnym ojcem. Koszmarne zakończenie.

ocenił(a) serial na 7

Wszystko zależy od punktu widzenia. Kluczem jest właśnie to "na starość". Nikt nie mówi, że teraz Ted i Robin zapałają do siebie znów płomienną miłością. Za dużo ludzi zakłada, że skoro ostatecznie Ted znalazł się z Robin, to w jego własnych oczach Robin>matka. Ja w to nie wierzę i mogę dopowiedzieć sobie to zakończenie, jak tylko mi się podoba: że dwójka osamotnionych dawnych przyjaciół postanawia spędzić tę resztę życia jaka im została razem.

użytkownik usunięty
UJack

Ale gdyby scenarzystom nie chciało się robić dramatu, to zostawili by Tracy żyjącą i Barneya z Robin bez zbędnych rozwodów. I też wszyscy spędziliby starość szczęśliwie i razem a nawet lepiej - ciągle się kumplując.

ocenił(a) serial na 7

Życie to nie bajka :C

UJack

Tracy i Ted to była para idealna.Twórcy zranili Teda i fanów,ale serial zakończył się świetnie i otwarcie mówię że jeśli ktoś sądzi że serial powinien się skończyć wraz z końcem 7 serii,to jest I DIO TĄ.Ten serial jest genialny i zawsze będzie moją "miłością" której nie zapomnę nigdy

ocenił(a) serial na 7
Anabele

Dla mnie serial skończył się zupełnie nie tak jak się spodziewałam ! JEśli chodzi o mnie to napewno nie uśmierciłabym Tracy ! Dajmy już spokój Tedowi niech w końcu będzie szczęśliwy !! I oczywiście napewno nie rozwidołabym Robin i Barney'a ponieważ sezon 9 tak naprawdę jest bez sensu bo cały skupiał się na ich ślubie ._. Chciałbym żeby Barney i Robin mieli dzieci <3 Ipokazałbym dzieci Lily i Marshalla w sumie chyba oni skończyli najlepiej ! A jeśli chodzi o Teda i Robin to to była kompletna przesada ! Myślę ,że zakończenie powinno być bardziej komediowe coś jak w Przyjaciołach ! Te dwa ostatnie odcinki chciałąbym wymazać i zakończyć na odcinku 22 ( dodają ,że Ted poznał w ni matke i się hajtneli ) . I chyba będe sobie wmawiać że tak było :C

Anabele

po mojemu rozwalili. nota leci z 9 na 7 w przeciagu wszystkich sezonow. serial powinein sie ksonczyc na rozmowie Teda z Matka na peronie.

Anabele

nigdy bym go nie kończył,właśnie obejrzałem ostatni odcinek i płaczę,płaczę bo jak patrzę na paczkę tych przyjaciół to przypominam sobie że ten serial towarzyszył mi w chwilach smutnych i mnie rozweselał,a także w chwilach wesołych i także podnosił mój poziom zadowolenia i sprawiał że byłem szczęśliwy.Teraz jak się zakończyło to część mojej duszy umarła,gdyż kochałem i kocham ten serial,tych aktorów,reżyserów,całą akcję obecną w filmie.Nie mogę się otrząsnąć z płaczu po godzinie od końca seansu.
Podsumowując 9 sezon jest hejtowany,ale on nie jest zły,ten serial jest zajebisty w każdym calu i czuje że będę go oglądał od nowa i od nowa.Czuję jakbym stracił miłość,bo choć ten serial to "tylko" serial,to i tak jest mi smutno jakbym stracił przyjaciela.Bo dzięki temu serialowi pokochałem Nowy Jork,aktorów z serialu i ich perypetie także

Anabele

Dla mnie świetni! I w mojej opinii to tak na prawdę to był happy end. Od początku pary Barney i Robin byłam mega przeciwna i nie lubiłam tego związku, uważałam, że nie pasują do siebie i chyba każdy jak wyszedł wątek, że Robin nie może mieć dzieci był chyba zawiedzony, że to nie ona będzie matką. Dla mnie wszystko przesuper ;)

ocenił(a) serial na 8
Anabele

jak dla mnie zakończenie było najlepsze z możliwych.
choć Barney i Robin pasowali do siebie, to nie był dobry materiał na małżeństwo. warto zwrócić uwagę chociażby na wątpliwości Robin przed samym ślubem i jej wyznanie do Teda. Kto wie, kto po ślubie bardziej prowokował kłótnie B czy R? ;)
poza tym, to nie mogło skończyć się inaczej - LM założyli rodzinę i to ona była dla nich najważniejsza, i nie da się tak zorganizować czasu, żeby się rozgaszczać w barze, organizować wspólne zabawy. nieważne.
a Ted miał być z Robin i koniec - jak sobie obiecali być ze sobą, kiedy na karku będzie czterdziestka i nie będą nikogo mieć. a powrót waltorni niesamowity, zważywszy, że przykuli ją łańcuchami do ściany :)
Barney skończył, jak mu się należało i jak sobie na to zapracował. duży dzieciak z przebłyskami dorosłości. może mała go jakoś doprowadzi do porządku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones